Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
30.06.2011 - Trening crossowy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Exspresso [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arrya
Właściciel Stajni
PostWysłany: Czw 9:43, 30 Cze 2011 Powrót do góry


Dołączył: 04 Lut 2010

Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Niebo było zachmurzone i co jakis czas pojawiała się mała mżawka, ale zaplanowałam, że dzisiaj pojedziemy na cross i musiałam sie z tego wywiązac - czeka nas próba wierzchowa u Palom i kiedyś wkoncu trzeba iśc na ten tor. Exo jeszcze nie był na padoku, toteż szybko go wyczyściłam, osiodłałam i wsiadłam przed stajnią. Ruszyliśmy stępem na luźnych wodzach w kierunku wyjazdu z terenów zabudowanych Deandrei, widząc w oddali lekką dolinę w której mieścił się tor. Idealnie na rozgrzewkę w stępie, miły spacerek.
Opatuliłam sie szczelniej apaszką gdyż zimny wiatr powiał mi prosto w twarz. Gdzie to lato ja sie pytam?! Ogier uniósł głowę i wdychał powietrze rozszerzonymi chrapami, parskając cicho. Poklepałam go zachęcająco po szyi i przyłożyłam lekko łydki żeby kroczył dobrym tempem. Przed bramą na tor skróciłam wodze i pobawiłam się wędzidłem, zachecając ogiera do podstawienia się i większego skupienia. Nigdy nie widział tych przeszkód, więc najpierw objedziemy sobie cross zatrzymując się przy każdej. Tak też zrobiłam, na początku stępem a w dalszych częsciach lekkim kłusem i galopem. Gdy coś było wyjątkowo strasznego kręciłam wokół wolty i serpentyny, pokazując przeszkodę ogierowi ze wszystkich stron. Tak było przy mewie, hyrdach i stole grzybiarza. Śmiac mi się chciało kiedy widziałam minę konia (O.O) kiedy oglądał te przeszkody. Oby podczas przejazdu nie zatrzymał sie żeby popatrzec.
Przy końcowej przeszkodzie usiadłam w siodło, zebrałam wodze i zagalopowanie z dobrej, lewej nogi. Przytrzymałam go na wodzach, nie pozwalajac leciec z lekkiej górki u skierowaliśmy się na początek toru, wykonując kilka wolt po drodze i lotnych. Kiedy już dotarliśmy do przeszkody numer jeden zatoczyłam duże koło, pozwoliłam kasztanowi na lekkie wyciagnięcie szyi w dół i naprowadziłam go w stronę przejazdu przez wodę.
Ogier przycisnął głowę do szyi przypatrując się nieufnie tafli wody ale dzięki moim łydkom zdecydował się do niej wskoczyc. No cóż, lepsze to niż wyłamanie. Klepnęłam go krótko i zakręciliśmy płynnie na mewę. Poczułam jego zawachanie, a raczej chęc obejrzenia przeszkody, wiec mocniej usiadłam w siodło, ustawiłam go na pomocach i stworzyłam 'korytarz', przez który nie mógł uciec na boki. Skok oddał chyba z metrowym zapasem, mocno baskilując i przypatrując się mewie z góry z postawionymi uszami. Po lądowaniu otarłam ręką twarz z wody którą zostałam ochlapana i lewą łydką wygięłam go w drugą stronę. Kierowalismy sie teraz w stronę trzech budek, które można skakac w dowolnej kolejnosci. Wybraliśmy wariant pierwszy, czyli dwie jako szereg na dwa fule. Budki miały niewielką hyrdę u góry umożliwiającą przeczesanie jej kopytami, ale jak się okazało nie było to potrzebne - Exo również oddał piekny skok, przez co trochę nie spasowało na drugą i odskok wyszedł za blisko. Po skoku wyśrodkowałam półsiad, oparłam dłonie lekko na szyi kasztana i posłałam go do przodu, omijając przeszkodę 4 i 5. Pojechaliśmy prosto na piramidę, decydując się na niezbyt trudny manewr, czyli pokonanie jednego wskoku, dwa fule galopu i zeskok na drugą stronę. poklepałam go ochoczo i przeszłam do półsiadu, poganiając go na długiej prostej.
Dojechaliśmy do przeszkody numer 8, czyli oksera zakrytego i hyrdy po łuku. Doprowadziłam Expressa do oksera równym, okrągłym galopem i pozwoliłam mu na wyciagnięcie szyi przed skokiem. Lot był okrągły i ekonomiczny, szybko wiec mogliśmy zakręcic po łuku na wąską hyrdę. Poczułam lekkie zawachanie i chęc wyłamania, ale popchnęłam go prawą łydką i ostatnimi siłami wcisnęłam w przeszkodę. Skok pokrzywiony i jakis nieskładny ale przynajmniej nie było wyłamania. Trzeba będzie pocwiczyc te skoki po łukach bo widze że mamy sposobnosci do spływania.
Następna wyższa kłoda poszła gładko - to Exo już zna i odwaznie oddalismy piękny skok. Przeszkoda 10 nie była zwyczajna - można było przejechac po kładce lub wziąc dół na wskok wyskok. Stwierdziłam że spróbujemy przejechac po kładce, może się nie zabijemy. Miałam słuszne obawy, bo tuż przed nią Ex odmówił, opuszczając głowę i ryjąc przednimi kopytami w ziemię. Uderzyłam o szyję przeklinajac głośno, cofnęłam go parę kroków i zakłusowałam, znów tworząc 'korytarz' z pomocy, przez który posyłałam duzo energii naprzód. Kładkę pokonaliśmy jednym skokiem, ratuj się kto może! Zrobiłam woltę i przejechałam ją jeszcze kilka razy, zanim Exo wyluzował i przejezdzał ją w miarę normalnie. Pochwaliłam go gorąco i pogalopowaliśmy na dwunastkę, czyli kłodę z hyrdą po ostrym łuku. Kłoda poszła równie gładko jak poprzednia, gorzej było z hyrdą. Znów musiałam bardzo mocno go przecisnąc prawą łydką i skoczył, ale miałam wrażenie że zaraz wypadniemy na łuku. Szybka lzmiana ustawienia, znów przytrzymanie na pomocach i najazd na krasnale. Musiałam go dopchac do tego skoku, znów wybił się z metrowym zapasem i baskilem, ale w sumie wyszło nam prawidłowo. Schody przejechaliśmy jako dwa bankiety pod górę, wole jeszcze nie ryzykowac skacząc je w dół bo były dosyc strome. Z 13 skierowaliśmy się odrazu na 17, czyli ławeczkę miedzy drzewami. Była to przeszkoda bardzo wąska, klaustrofobiczna. Na szczeście Ex nie ma problemów z waskimi przejściami dzięki grze w przeciskanie, pokonaliśmy ją więc bez większych komplikacji. W galopie poluzowałam mu wodze, stwierdzając ze na dzisiaj wystarczy tej męczarni - oboje bylismy mokrzy, nie mówiąc o tym ze zaczynało padac. W połowie toru przeszliśmy do kłusa na luźnych wodzach i wyjechalismy przez bramę, kierując się do Deandrei.
Pare metrów później zwolniłam dosiadem do stępa i tak przemierzyliśmy drogę w kierunku ciepłego i suchego boksu. Przed stajnią zsiadłam, ściagnełam cały mokry sprzęt z siebie i z konia i zaprowadziłam ogiera na solarium. stojąc z nim pod lampami też troche się wysuszyłam i ogrzałam, więc zadowoleni wróciliśmy do boksu, gdzie dałam mu dużo marchewek i założyłam derkę stajenną.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Exspresso [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare