Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 13:08, 04 Lip 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wpadłam do Dean, aby potrenować z Sherlockiem. Ogier stał od dłuższego czasu, ale nie było taryfy ulgowej. Dzisiaj miałam zrobić z nim proste figury oraz dodać zwrot na przodzie. Jak ma jeszcze kiedyś przejść klasę N, trzeba się za to zabrać.
Jak to zwykle bywa, ogier już stał w boksie gotowy do wyjazdu – osiodłany i niezadowolony z powodu braku możliwości podżerania słomy. Odpięłam go od uwiązu i poszliśmy na halę, gdzie było sucho w przeciwieństwie do maneżu.
Wsiadłam bez większych ceregieli, po czym ruszyłam, momentalnie podbierając Shera. Ogierek odpuścił ładnie, podstawił zad, stał się miękki w łopatkach i potylicy.
Jak przy okazji każdego treningu wykonywałam z nim kolejne ćwiczenia – wolty, ósemki, serpentyny oraz półwolty. Wszystko to miało za zadanie usprawniać jego elastyczność, równowagę, a przy okazji rozgrzewać do dalszej pracy.
Po dłuższym rozprężeniu podciągnęłam popręg i ruszyliśmy kłusem roboczym Sher szedł fajnie rozluźniony i nie potrzebował moich specjalnych manipulacji. Również w kłusie wykonywaliśmy ćwiczenia, dalej się rozciągając, ćwicząc równowagę. Sher był dobrym koniem ujeżdżeniowym, który nie potrzebował mocnych sygnałów – wystarczało przesunięcie łydki, a on szedł tam, gdzie chciałam.
Po kłusie przyszedł czas na zagalopowania. Uznałam, że kontrgalopami pomęczę go następnym razem, a teraz pobawimy się w galop skrócony na małych woltach. Sher miał z tym problem, więc mocniej podpierałam go łydkami, aby było mu łatwiej. Energią od łydek wypychałam go na wędzidło, jednak odpuszczałam minimalnie rękę, aby było mu wygodniej się wygiąć i ustawić wedle mojego życzenia.
Takich kółeczek zrobiliśmy po trzy na obie nogi, po czym przeszliśmy do luźnego kłusa. Tutaj dałam mu chwilę wytchnienia, co by sobie chłopak odzipnął, po czym zebrałam go ładnie i zaczęłam główną cześć treningu.
Na początek nieco zatrzymań i cofnięć. Pierwsze kilka prób wypadło słabo – chyba nie dość współgrałam ręka-łydka, gdyż koń albo mi się rozpadał przodem albo tyłem, dzięki czemu również nieładnie wychodziły cofnięcia. Dopiero gdy jakoś wszystko zharmonizowałam oraz wyczułam ten kawał cielska, wyszło ładnie i całkiem dokładnie. Poklepałam konia za to i chwilę stępa na luźnej wodzy.
Kolejnym zadaniem miała być próba zwrotu na przedzie. Trochę się obawiałam tego po opowieściach Pii o buntach i nieposłuszeństwach oraz o tym, że Destiny i tak była przy tym grzeczna, więc wzięłam to na uwagę i trzymałam się mocniej kolanami.
Zatrzymałam Shera przy ścianie aby wykonać ewentualnie pół obrotu. Zatrzymałam Shera i ustawiłam odpowiednio łydki – miał o być zwrot w lewo, więc lewa łydka pozostawała na popręgu, a prawa zamykała konia nieco za nim. Shr nie zrozumiał na początku i chciał z miejsca skręcić w lewo, jednak nie dałam mu i przytrzymałam, co Sher skwitował buntem i lekkim wspięciem się z uszami położonymi po szyi. Dla rozluźnienia zrobiłam z nim niewielką woltę w stępie, po czym znowu przypuściłam atak. Ogier tym razem bardziej się zastanowił, chociaż znowu zbuntował, wykonując równie ładne dębowanie, jak przy pierwszej próbie. Tym razem jednak nie pozwoliłam mu się ruszać i powoli, krok po kroku, zresztą każdy kwitowany był przez ogiera skuleniem uszu i machnięciem ogonem, doszliśmy do ściany ładnym obrotem. Poklepałam go i oddałam wodzę, ruszając stępem swobodnym. Wystarczy mu na dzisiaj wrażeń.
Rozstępowałam go stosunkowo szybko, po czym odprowadziłam do boksu i zdjęłam sprzęt. Zostawiłam konia samego ze smakołykiem w pysku.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|