10.07.2012r. - ujeżdżenie - zwrot na przodzie, kontrgalopy

Dzisiaj pojechałam do Dean, aby popracować z Sherlockiem. Ogier dzisiaj miał pochodzić ujeżdżenie, mieliśmy udoskonalić jego zwrot na przedzie oraz powtórzyć kontrgalopy.
Jak mogłam się spodziewać, ogier był już gotowy do wyjścia, osiodłany i czysty. Opięłam go i poszliśmy na halę, gdzie było sucho po ulewie.
Wsiadłam na ogierka, który troszkę się kręcił. Ruszyliśmy energicznym stępem, zebrałam go i podstawiłam, po czym zaczęliśmy kręcić standardowe wolty, ósemki oraz serpentyny. Sher był posłuszny i miał chyba ochotę pochodzić, gdyż nie buntował się zbytnio. Miękki w potylicy, łatwo sterowny tego powodu, ogierek reagował na lekką łydeczkę.
Po stępie ruszyliśmy kłusem, taki na luzie, roboczym. Nie chciałam specjalnie przemęczać ogierka, który i tak fajnie dzisiaj działał. W tym chodzi oczywiście również wszelkiego rodzaju zawijasy, wolty, ósemki, serpentyny, co by się dobrze rozgrzać. Sheru śmigał i przyjemnie mi się giął, nie łamał, normalnie cud, miód i orzeszki.
Po kłusach zagalopowania na prawo i lewo na woltach. Ogierek szedł przyjemnie skróconym galopem, nie do końca zebranym, ale takim... no wiecie jakim, lekkim, zagarniającym mało powierzchni i rozluźnionym przede wszystkim.
Po galopach przyszedł czas na piekielny zwrot na przedzie. Ogier miał co do tego uprzedzenia, jednak nie chciałam się poddawać i ustawiłam konia na środku. Delikatnymi ruchami prowokowałam go do przekręcania zadka. W trakcie tego Sher dwa razy zasalutował na dwóch kopytach, po czym w końcu zaczął myśleć i wykonał nawet pełny obrót ze stój do stój. Poklepałam go i chwile stępowałam na luźnej wodzy. Po tym zebrałam ją powtórnie i znowu ustawiliśmy się na środku, tym razem robiąc obrót w drugą stronę. Poklepałam konia, który zadowolony rozluźnił szyję i zwiesił przyjemnie uszka, skupiając je na mnie, kiedy otrzymywał sygnał. Pochwaliłam i dałam chwilę stępa.
Przyszedł czas na kontrgalopy. Uznałam, że skoro w programach występują one głównie na serpentynach o trzech zakolach, tak tez uczyniłam. Zagalopowałam na prawo i wykonaliśmy serpentynę zaczynając od zakola w prawo. Kolejne było w kontrgalopie, przy czym Sher nie wykazał się zbytnim brakiem równowagi, nie jest już młody i idzie mu to nieźle, no i ostatni w zwykłym galopie na prawo. Poklepałam konia i przeszłam do kłusa.
Zmieniliśmy kierunek, po czym znowu ruszyliśmy galopem, tym razem na lewa nogę i tym samym zaczęliśmy serpentynę zakolem w lewo. Na zakolu w kontrgalopie Sher był wygięty w odpowiednią stronę, jednak nie zmieniał nogi, a zachowywał równowagę. Co to jest dla takiego wyżeracza. Podejrzewam, że na wielu zawodach skokowych już to robił, tylko nie wiedział, że to dobrze czasami.
Poklepałam go, przekłusowałam i przeszłam do stępa, po raz kolejny zatrzymując się na środku. Ogier, czując co się święci skupił się na mnie. Dałam mu wyraźne sygnały i tylko czułam, jak jego zadek przesuwa się wokół własnej osi. Poklepałam go po pełnym obrocie, oddałam wodzę i ruszyłam stępem.
Rozstępowałam go szybko, trening nie był specjalnie wymagający. Poklpepałam go przed zejściem.
Zaprowadziłam konia do stajni, gdzie w boksie zdjęłam mu siodło i ogłowię, a do pysia wsunęłam smakołyka, którego Sher szybko schrupał.