Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 20:36, 15 Cze 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przywędrowałam do Deandrei, aby potrenować z Sherlockiem, a potem się zastanowić, czy wsiądę jeszcze na moje bestie, czy tez wymyślę coś z goła innego.
Ogierek stał w boksie i kombinował coś z zamknięciem drzwi. A złościł się do tego niesamowicie.
Przywitałam się z konikiem i wyciągnęłam go z boksu, gdzie czekało już siodło, ogłowie i szczotki. Albinos był bardziej żółty, ale jako tako doprowadziłam go do stanu używalności – ważne, że nie miał zaklejek. Rachu ciachu i siodłanko. Sherlock był wybitnie zadowolony, że idziemy na trneing.
Wsiadłam przed padokiem, po czym wjechałam na jego teren. Sherlock był nie co zdziwiony brakiem przeszkód, czy pracą na padoku, a nie w terenie. Podejrzewam, że już wiedział co go czeka i jego energiczny stęp nie co opadł z sił. Jednakowoż miałam bacik, miałam łydeczki i zaraz zasygnalizowałam mu, iż źle idzie i zaraz ruszył raźniej.
W energicznym tempie jeździliśmy wolty, ósemki, serpentyny oraz półwolty. Wszystko było ze sobą wymieszane, więc Sher musiał czekać na sygnał, aby iść zgodnie z moim poleceniem.
Po porządnym rozstępowaniu przeszliśmy do kłusa. Tutaj również energicznie. Sher był zajmowany przeze mnie kolejnymi zadaniami, aby się nie nudził, jednak nie wykazywał specjalnego zaangażowania. Próbowałam go zmusić do większej energii łydką, udawało się na chwili, po czym znowu wracał do stanu nudy.
Gdy już się rozkłusowaliśmy, zaczęliśmy galopy, na jedną i drugą nogę. Ogier szedł od jednej łydki, więc nie miałam z tym większego problemu.
Po galopach przeszliśmy do kłusa. Tutaj już trochę od niego wymagałam – musiał chodzić w kłusie wyciagniętym, zebranym oraz pośrednim na jeden sygnał, na woltach, ósemkach i prostych środkowych poziomych jak i pionowych. Ogierek troszeczkę się zdziwił, ale i skupił na tym, co robił, a przy okazji dodawał trochę serca do wszystkiego, dzięki czemu zaczynało to nabierać sensu.
Kłusy ćwiczyliśmy dość długo, chciałam, aby miał je dokładnie opanowane. Dlatego też w kłusie wyciągniętym począł się odbijać od podłoża i wykonywać ładną, długą fazę loty, w kłusie pośrednim szedł rozluźniony i chętny, w kłusie zebranym dawał mocną energię tyłem. Poklepałam go i przeszliśmy do stępa. Tutaj również ciągła praca – zatrzymania, przejścia z żucia, Stęp pośredni, zebrany, wyciągnięty, swobodny, wszystko na raz, aby zająć nieopamiętany móżdżek Shera. Udawało mi się! Sher nie wykazywał obiawów nudy i tym samym byłam z siebie dumna.
Po stępie znowu zagalopowania, tym razem właśnie ze stępa. Sher miał problem ze zrozumieniem komendy, ale kiedy wyczulił się na silniejszy sygnał niż do kłusa, przechodził do galopu zebranego idealnie. Pochwaliłam go po kilku na prawdę bardzo ładnych przejściach, po czym w galopie poćwiczyłam z nim przejścia – galop zebrany, pośredni i wyciągnięty. Sher łapał szybko, co mnie nie dziwiło, gdyż chodził dużo w skokach, crossie, był pojętny. Przy okazji mi się dobrze z nim pracowało.
Po tym wszystkim, wielu woltach, przejściach i innych moich udziwnieniach, przeszliśmy na rozluźniający kłus na luźnej wodzy, a potem do takiego samego stępa.
Rozstępowałam ogierka porządnie.
Wróciliśmy do stajni, gdzie zajęłam się nim, zdjęłam sprzęt i dałam cukierka. Sher był zadowolony i właśnie o to mi chodziło.
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|