Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Odwiedziny (SC)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Sob 0:06, 04 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wracałam właśnie z treningu z Chexem - mój wkurzający but znowu musiał się rozwiązać, zirytowana przykucnęłam więc i szybko zaczęłam go wiązać. Już miałam się podnieść, kiedy poczułam gorące powietrze na plecach. Powoli, wciąż kucając odwróciłam się i spojrzałam prosto w błękitne ślepia albinotycznego ogiera. Strzygł uszami niepewnie, trzymając głowę na wysokości moich oczu i wpatrywał się we mnie zaciekawiony. Nie robił jednak nic więcej, tylko patrzył. Niesamowicie zauroczona ogierem, powoli podniosłam się i włożyłam rękę do kieszeni. Wyłowiłam z niej cukierka i podsunęłam mu pod chrapy.
-Co powiesz na to, hm? -powiedziałam, patrząc na niego cwanie. On jednak dalej przyglądał mi się, olewając moje próby przekupstwa. W końcu, kiedy potarłam smakołykiem o jego wargi, 'ocknął się' i chwycił go delikatnie, jakby mówił "No dobra, skoro tak Ci zależy ..". Zaczął jeść cukierka, ganaszując delikatnie łeb i odchylając uszy do tyłu w skupieniu.
Uśmiechnęłam się i pogładziłam go powoli po czole, odgarniając przydługą grzywkę z rybich oczu. Zerknęłam niżej, na tabliczkę.
-Sherlock! Ah, więc to ty!.. - powiedziałam cicho, przypominając sobie wszystkie opowieści o nim, które słyszałam od innych rysualek. Oparłam się o drzwi boksu, podążając za ogierem, bo cofnął się w głąb. Zatoczył kółko i znowu na mnie spojrzał. To było niesamowite spojrzenie. Zarżał przenikliwie, wpatrując się gdzieś w korytarz z postawionymi uszami. Zaśmiałam się cicho, po czym weszłam do boksu z uwiązem i podeszłam do niego ze spuszczonym wzrokiem. Tym razem przekupiłam go marchewką, po czym podpięłam kantar i wyprowadziłam go na korytarz, do światła.
No cóż, nie powiem, żeby lśnił. Co więcej, nie sądziłam że szczotki jeszcze cokolwiek tutaj zdziałają, tak więc zaprowadziłam go od razu na myjkę. Ogier był pełen energii, roznosiło go, zdarzało mu się czasami zacaplować. Miał problem z podejściem do myjki, zataczaliśmy jednak kółka do tej pory, aż się nie przekonał. Pochwaliłam go, podpięłam na dwa uwiązy i dałam obwąchać wąż z wodą. Potem puściłam ciepłą wodę, i zaczynając od samych kopyt rozpoczęłam żmudny proces czyszczenia. Na początku Sher odstawiał szopki, podnosił nogi które mu akurat polewałam, kręcił się i uciekał do tyłu. Ja jednak nie traciłam cierpliwości, uspokajałam go głosem i chwaliłam za każde spokojnie ustane 10 sekund. W końcu udało nam się na spokojnie zmoczyć cały grzbiet. Zakręciłam wodę i wtarłam w sierść ogra szampon dla siwych koni. Spieniłam go całego xp
Potem, a tyle na ile mogłam spieniłam mu też ogon, po czym zabrałam się za spłukiwanie. Pomagałam sobie ściągaczką do wody, żeby wywabić całą pianę z sierści albinosa. Po 10 minutach spływała z niego tylko woda, zadowolona więc zakręciłam wąż i wymienioną wyżej ściągaczką zdjęłam nadmiar wody z ogiera.
Następnie odkręciłam jeszcze bardzo łagodny strumień, i wypłukałam kopyta wielkopolaka od spodu, ponieważ chciałam je potem dokładnie wysmarować różnymi specyfikami. Kiedy był już cały wypucowany, przetarłam czystą gąbką oczy i chrapy ogiera, po czym zaprowadziłam go na korytarz przed boks. Przyczepiłam go na dwa uwiązy, założyłam nową derkę żeby się nie przeziębił, po czym zabrałam się za kopyta. Nożyczkami wyrównałam przydługą sierść na koronkach, przy pomocy grzebienia skróciłam też szczotki pęcinowe. Potem zabezpieczyłam puszkę kopytową smarem, strzałki również pokryłam odpowiednim preparatem.
Grzebieniem rozczesałam ogon, wyrównałam go. Grzywę przerwałam i również wyrównałam.
Pochwaliłam ogiera za cierpliwość, Sherlock szczerze powiedziawszy przysypiał nawet, jednak tylko mi to pomagało. Przyjrzałam mu się z uśmiechem. Wyglądał olśniewająco, prawdę mówiąc wręcz odbijał swiatło xp Dostał kolejnego cuksa, po czym przycięłam jeszcze grzywę w miejscu, gdzie leżał kantar, aby lepiej się układał, po czym odprowadziłam błękitnookiego do boksu. Wrzuciłam mu marchewkę do boksu, po czym zajęłam się sprzątaniem jego włosów z korytarza. Kiedy było już czysto, dostrzegłam, że łeb wielkopolaka znowu mnie obserwuje.
Czując dziwne ciepło na sercu, podeszłam do niego i pogładziłam go po czole.
-Co, mały? -uśmiechnęłam się, kiedy zmrużył oczy odprężony. Stałam przy nim z 10 minut, po czym niechętnie pożegnałam się i ruszyłam do szarych obowiązków ..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Sob 0:06, 04 Gru 2010 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wpadłam dzisiaj na szybko do SC, kierując me kroki od razu w stronę boksu niebieskookiego. Zbliżając się, już usłyszałam zza ścianki jego basowe, gardłowe rżenie.
-Cześć dziubek <3 - na mojej twarzy automatycznie zagościł uśmiech, a ręce powędrowały do zamknięcia. Wsunęłam się do boksu, wyciągając skądś kawałek marchewki. Sherlock spojrzał na mnie bystrymi oczami i podszedł bliżej, ganaszując łeb i stawiając uszy na sztorc. Pogładziłam ręką jego czoło, wsuwając palce pod jedwabistą grzywkę, drugą dłonią podałam mu warzywo. Ogier rozszerzył chrapy i musnął nimi moją rękę, po czym pochłonął marchewkę i aksamitnymi chrapami trącił mnie w twarz. Zaśmiałam się cicho i pogładziłam dłonią bok jego pyska.
Lock dmuchnął mi gorącym powietrzem we włosy, odsunęłam delikatnie jego łeb bo nie chciałam mieć potem przeżutej marchewki na całej głowie.
Przesunęłam dłonie na jego szyje, zataczając małe kółeczka metodą T-Touch. Coś tam o tym czytałam, zaczynałam praktykować, a i ogier wydawał się odprężony.
Spędziłam z nim w boksie około 15 minut, odprężając i rozluźniając różne partie jego mięśni. Na koniec pochwaliłam ogiera, przytulając się do niego lekko i przytargałam szczotki. Przeczesałam go szybko, żeby wyglądał mniej brudno niż w tym momencie, po czym obejrzałam mu kopyta, je również czyszcząc.
Pogładziłam ogiera po szyi, był grzeczny. Dałam mu cukierka dla koni i pocałowałam w różowe chrapki. Sherlock postawił uszy, zdziwiony że już wychodzę. Odprężony podążył za mną, wystawiając łeb na korytarz. Uśmiechnęłam się do niego i wytarmosiłam mu jeszcze grzywkę, po czym poczłapałam do siodlarni odnosząc szczotki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare