Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stefanowa. Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 0:28, 16 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 22 Lis 2010
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Jeździec: Shame
Trener: ---
Koń: Koheilan Bounty
Dyscyplina: Dresaż
Klasa: L z elementami P
Miejsce: Hala
Pogoda: Mroźno.. brr.
Czas: 10:00
Opis:
Dryńńń.!
Znowu zadzwonił mój największy wróg. -.- Wyłączyłam go czym prędzej i spojrzałam na zegarek. Była 9:30. Ehh.. Pora wstawać. Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i ..
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - wydarłam się na cały głos. Nagrzałam prostownicę i zaczęłam się ogólnie szykować. Gdy byłam gotowa zeszłam na dół i zjadłam śniadanie.
Weszłam do stajni i Bountyk do mnie zarżał. Poklepałam go przechodząc po szyi i powędrowałam do pokoik po niezbędny sprzęt. Przywlekłam rzeczy i położyłam pod boksem mojego ulubieńca. Weszłam do niego do boksu z kantarem i uwiązem.
-Hej mały! - powiedziałam i pocałowałam go w chrapy - dziś ja na Tobie jeżdżę - na te słowa odpowiedział rżeniem. Teraz walka o przetrwanie - czyszczenie go. xd Wyszorowałam ją tam dokładnie z oby dwóch stron. Zaczęłam czyścić tułów. Teraz zad. Potem rozczyściłam mu nogi, wyczyściłam kopyta i głowę - z tym ostatnim to się trochę namęczyłam. Wzięłam szczotkę do ogona i rozczesałam ogon i grzywę. Zarzuciłam siodło, nałożyłam ochraniacze, kalosze, derkę, ogłowie. Wzięłam bata i czapkę i poprowadziłam mojego ogierastego na halę.
Na hali podeszłam sobie na schodek i wskoczyłam na mojego ukochanego. <3 Stępowałam niąm 5 minut na luźnej wodzy i zaczęłam się bawić ręką. Od razu zaczął się ganaszować i podstawiać. Wzmocniłam kontakt i jechałam uważnie po ścianach wyginając go w rogach. Jechałam na długiej ścianie, zatrzymałam ją - nogi wszystkie stały prawidłowo. Poklepałam go, ułożyłam łydki, docisnęłam i zrobiłam zwrot na zadzie. Porobiłam jeszcze parę przechodząc do stój i potem spróbowałam w stępie, bez zatrzymania. Też nam szło całkiem nieźle. Po 15 minutach stępowania zdjęłam derkę i wzmocniłam kontakt. Dałam łydkę i zakłusowałam. Najpierw jechałam tak wolno po ścianach w ustawieniu. Wjechałam sobie na woltę. Starałam się mieć ją jak najlepiej wygiętego. Muszę przyznać, że wychodziło nam to super. Potem odpowiednią pracą łydek zaczęłam poszerzać i zwężać koło. Poklepałam go i zostałam na trasie dalej kłusując. Następnym zadaniem było "wyrzucenie" zadu na zewnątrz. Nieźle, nieźle. Na nim zawsze najlepiej idzie mi jazda. :3 Wyjechałam z koła. Na długich ścianach robiłam sobie ustępowania od łydki. Przeszłam do stępa, by dać jej trochę odsapnąć. Po 5 minutach znów przyśpieszyłam. Na krótkich ścianach hali brałam ją na siebie i skracałam wykrok. Na długich zaś pracowałam trochę łydką, by jego krok wydłużyć. Rozejrzałam się po hali i zauważyłam drągi na kłus. Postanowiłam na nie najechać. Wygięłam go odpowiednio w skręcie i trzymałam rytm do końca drągów. Na przeszkodzie podpierałam klacz łydką. Było nieźle. Najechałam jeszcze raz. Przytrzymałam ją, by nie przyśpieszył i wspierałam go łydką. Było dobrze, więc przeszłam do stępa. Stępowałam chwilę i zagalopowałam. Mmmm.. on ma galop jak marzenie. <3 Miękki jak fotel, przyprawiający o widoki beztroskiego galopu po plaży, nad brzegiem oceanu.. Dobra. Dość rozmarzania się. Zaczęłam go bardziej zbierać. Wjechałam na środek ujeżdżalni i zmieniłam lotnię nogę na prawą. Rozpaczanie szukałam jakichkolwiek drągów na galop. Całe szczęście jakieś się znalazły.
-No, teraz drążki w galopie bejbe. ;d - powiedziałam do blondyna i najechałam na nie. Zrobiłam półsiad, w którym wspierałam go łydką, by nie przeszedl do kłusa. Była taka "przeszkoda". Był to zwalony krzyżak, równo ułożone drągi od stojaka do staja i na te drągi była wskazówka z kłusa. Pomyślałam, że poćwiczę trochę atakowanie wskazówki. Zakłusowałam i najeżdżałam powoli na wymierzony cel. Na wskazówce wsiadłam w siodło, dałam łydkę i blondyn uznał te drągi za przeszkodę i przeskoczył je. Rozkłusowałam go, zarzuciłam derkę, poklepałam i dałam mu spokój. Stępowałam trochę i zeszłam do stajni.
Przyszłam do stajni, rozsiodłałam ją i zarzuciłam derkę zimową. Zmieniłam ogłowie na kantar i poszłam z nim na myjkę. Wyszorowałam mu kopyta i zrobiłam delikatną szprycę. Kopyta posmarowałam maścią, a nogi zawinęłam owijkami i wstawiłam go do boksu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|