Wstałam dzisiaj wcześnie rano i wesoło pobiegłam do stajni.Podeszłam do mojego kochanego źrebaka i przywitałam się z nim.Potem wyczyściłam go i wyprowadziłam przed stajnię.Dopięłam mu długi uwiąz do kantara i poszliśmy na długi spacer.Wybrałam jedną z krętych leśnych alejek,która biegła brzegiem jeziora.Konik szedł posłusznie.Gdy spojrzałam na jego sylwetkę widziałam w nim przyszłego skokowca.Był umięśniony i miał doskonale rozwinięte stawy skokowe oraz mocne nogi.Był też niezwykle wytrzymały.Może wiec do crossu się kiedyś nada...
Nagle konik pociągnął mocniej za uwiąz.Zdziwiłam się.Pociągnął drugi raz i bryknął.Nagle oświeciło mnie.Ciągnął mnie nad jezioro.Zaśmiałam się i poszłam z nim nad wodę.Konik Niepewnie zamoczył kopytka,a po chwili brykał w wodzie rozchlapując ją na wszystkie strony.Pobawił się kilka minut,potem zaczął kłusować na małą leśną polankę.Dogoniłam go i chwyciłam za uwiąz.Konik wreszcie stanął na polance.Trącił mnie pyszczkiem i zaczął krążyć wokół mnie.Ja pobiegłam w krzaki.Zaczął mnie gonić.Ja biegałam od krzaka do krzaka,a Volver mnie gonił.Po 10 minutach padłam na trawę,a on pochylił się nade mną i parsknął.Wstałam i zaczęliśmy wracać do stajni.
W stajni wyczyściłam ponownie Volvera i dałam mu buziaka w chrapy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach