Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Destiny Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 13:48, 28 Maj 2011 |
|
|
Dołączył: 02 Kwi 2011
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po treningu z Destiny zajrzałam do kochanego blondynka. Był zapisany na kilka wystaw i przydałoby się z nim trochę potrenować do tej konkurencji. Poklepałam go po szyi i udałam się do siodlarni. Zabrałam jego sprzęt do pielęgnacji i ogłowie. Położyłam rzeczy przy jego boksie i chwyciłam uwiąz. Zapięłam mu go i wyprowadziłam przed boks. Przywiązałam Volva i chwyciłam szczotkę oraz zgrzebło. Dokładnie wyszczotkowałam całą sierść. Odłożyłam przedmioty i chwyciłam grzebień. Zajęłam się czesaniem jego grzywy i ogona. Miał parę kołtunów, ale szybko udało się je rozczesać. Postanowiłam nieco upiększyć jego fryzurkę i poszłam po wiadro wody. Zabrałam ze sobą też gąbkę. Przy jej użyciu zmoczyłam grzywę i ogon konia. Zaplotłam z obu warkoczyki, które zamierzałam rozpuścić tuż przed wystawą. Odniosłam wiadro na miejsce i wróciłam do mego rumaka. Chwyciłam kopystkę i wyczyściłam mu kopyta. Bardzo ładnie podnosił nogi. Bez sprzeciwów. Gdy skończyłam czyszczenie, zaniosłam zestaw do siodlarni i szybko wróciłam do ogiera. Założyłam mu jego ogłowie i razem ruszyliśmy na halę. Czekała tam na nas Cochise. Miała pomóc przy treningu. Na początek pospacerowałam trochę spokojnie z Volverem. Poruszał się bardzo zgrabnie i energicznie. Po kilkunastu minutach stępa, przyspieszyłam do truchtu, a blondyn do kłusa. Wysoko i z wdziękiem podnosił nogi. Głowę miał dumnie uniesioną do góry z podniesionymi uszkami. Po ok. 7 minutach tego chodu zwolniłam i poklepałam go po szyi.
- Świetny jest. Ma w sobie tyle wrodzonej gracji i wdzięku. – odezwała się Cochise.
- Tak. Zdecydowanie. To co, zaczynamy? – odpowiedziałam jej.
- Zaczynamy.
Dziewczyna podeszła do nas. Podałam jej wodze. Trzymała je tak, żeby ogier miał głowę uniesioną do góry. Wyjęła z kieszeni mały, biały gwizdek. Dźwięk który wydawał, był nie słyszalny dla ludzkiego ucha, ale konie doskonale go słyszały. Kiedy dmuchnęła weń, ja zajęłam się ustawianiem nóg Volva. Ustawiłam je tak, jak stają konie pokazowe. Prezentował się doskonale. Po chwili moje przyjaciółka cofnęła się kilka kroków i ogier musiał pójść kawałek do przodu. Zaczynamy całą operację od początku. Cochise dmucha w gwizdek, a ja ustawiam nogi konia. I tak w kółko i w kółko. Po 10 próbie wreszcie sam nieco przesunął nogę, stawiając ją prawie tak jak powinna stać. Kontynuowałyśmy pracę. Z każdą próbą było coraz lepiej. Po 20 próbie samodzielnie postawił nogę we właściwej pozycji. Czułam się taka dumna. Ale zamierzałam ćwiczyć z nim możliwie długo, aby wreszcie sam się ustawił. Szło mu co raz lepiej. Wyraźnie rozumiał o co w tym chodzi. Kiedy podniosłam jedną z jego nóg, wyrwał ją i ustawił w poprawnej pozycji. Z każdym postępem dostawał kawałek marchewki, co wyraźnie go motywowało. Czas mijał bardzo szybko. Postanowiłam, że jeszcze ze trzy próby i odprowadzę go do stajni. I wtedy to się stało. Gdy Co dmuchnęła w gwizdek, Volver sam, bez mojej pomocy stanął w pozie pokazowej. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego szyi.
- Kochany Volver. Dobry chłopiec. – szepnęłam mu do uszka i obdarowałam całą marchewką. Kiedy schrupał już całą, przećwiczyliśmy stój jeszcze raz i ruszyliśmy w kierunku stajni. Z pomocą dziewczyny, w mgnieniu oka blondyn był czysty i znalazł się w swoim boksie. Poklepałam go , dałam całusa w chrapki i ruszyłam na parking.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|