Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aravey Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 9:50, 14 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 43 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Koń: Volver
Jeździec: Skrzydlata
Do czego: skoki
Miejsce: hala
Umówiłam się z Aravey, że poćwiczę z jej reVolverowym koniem skoki, ale dosłownie przeszkódki jak na małego kucyka, jak na potęgę Fattiego. W każdym razie miał to być przyjemny trening, bo podobno młody wielkopolak jest posłuszny, lubi skakać i raczej się nie płoszy. Jakaś miła odmiana pomiędzy moją gromadą.
Przyjechałam do Deandrei dosyć wcześnie, ale jasno już było. Nikogo nie zobaczyłam w obejściu, uznałam jednak, że odnajdę izabela i zajmę się nim. Chyba, że ma bardzo zły humor, to nie dam rady sama.
Wkroczyłam do drugiego skrzydła stajni i zostałam powitana tak głośnym rżeniem, że aż się zatrzymałam. Dawno nie widziałam tyle koni w jednej stajni. Gratuluję Deidre.
Przechodziłam koło dość znanych i tych naprawdę sławnych koni dzisiejszych czasów. Każdy z nich błyszczał czystością, widocznie albo nie były jeszcze na padoku, albo ktoś je wyczyścił.
Podeszłam do izabelowatego konika, który przyjaźnie wystawiał łeb z boksu. Pogłaskałam go po głowie zaraz po tym, jak obwąchał i oparskał mi rękę. Był trochę pieszczochem i wystawiał mi miejsca, gdzie miałam go drapać, np. za uszami. Trochę go wypieściłam po czym udałam się do siodlarni.
Im więcej koni, tym więcej sprzętu? To odnosiło się do tego zawalonego głównie siodłami pomieszczenia. Bałam się, że nie znajdę odpowiedniego wieszaka, ale, moje szczęście, każda część sprzętu była wyraźnie podpisana, więc szybko wzięłam właściwe siodło, ogłowie, ochraniacze i szczotki.
Zaniosłam sobie wszystko i położyłam koło boksu. Do środka wkroczyłam z uwiązem i zgrzebłem gumowym. Ogierek podszedł do mnie zainteresowany, więc go capnęłam i przypięłam karabińczyk do kantarka, po czym przywiązałam zwierzaczka do pierścienia w boksie.
Zaczęłam od masażu gumą. Ogier co jakiś czas łazikował, ale dało się go bez większego problemu wyczyścić. Po gumie była igła. Tutaj nie co nie spodobało się koniakowi, że mu nim po brzuchu jeżdżę. W każdym razie mocniej się kręcił.
Cały kurz strzepnęłam z jasnej już teraz sierści miękką i i ryżową szczotką. Ryżowa nie podobała się reVolverowi, ale niestety, nie mógł na to nic poradzić, zwłaszcza, że po niej jego sierść robiła wrażenie naprawdę czystej.
Przedostatnie poszły pod nóż włosia z grzywy i ogona. Było co rozczesywać – Volver ma naprawdę ładne owłosienie, które bardzo ładnie mogłoby mi się plątać na rękach. Jednakowoż nie pozwolę na to. Zabrałam się za ostre zaplatanie grzywy w warkocza dobieranego przez szyję. Nie miałam w nich wielkiej wprawy, ale może się uda zrobić tak, żeby się nie rozpadł po jednym machnięciu głową przez konia.
Gdy już zaplotłam go przy samej szyi uznałam, że nie jest źle i koniak nie powinien zepsuć sobie fryzury.
Szybko wybrałam brud z kopyt i powiem, że jak na konia to i tak ma czyste odnóża.
Na zakończenie zabiegów pielęgnacyjnych poklepałam ogiera i zabrałam się za siodłanie.
Jak się domyślałam Volver zrobił unik, kiedy tylko próbowałam mu wsadzić wędzidło w zęby. Musiałam wspiąć się na palce, żeby dosięgnąć jego łba i ściągnąć go na ziemię z nieba. Trzymałam mocno, ale koń i tak odwrócił głowę w stronę ściany. Moja ręka była ładna, biała, posypana jakby pudrem... Szybko wytarłam ją w spodnie i zapięłam paski od ogłowia.
Po tym szalonym kiełznaniu zabrałam się za siodłanie. Ostrożnie ułożyłam siodło na grzbiecie ogierka, który podrzucił tylko łbem i skierował w moją stronę swoje uszka. Miałam mieć się na baczności. No dobra. Delikatnie opuściłam popręg i poprawiłam dokładnie wszelkie zagięcia czapraka czy siodła. Po tym zapięłam popręg. Volver zarzucił głową i ogonem, ale nic więcej, więc podciągnęłam jeszcze o dziurkę i założyłam ochraniacze.
Zwarci i gotowi wyruszyliśmy na halę.
Jak się spodziewałam były gotowe przeszkody, tak jak poprosiłam Aravey:
· Drążki na kłus
· Drążki na galop
· Koziołki na kłusa
· Koperty 30 i 40cm
· Stacjonata 40cm
Lubię pracować z ludźmi, którzy wywiązują się ze swoich zadań.
Wsiadłam na ciągle łażącego w kółko ogierka. Z grzbietu podciągnęłam dosyć luźny popręg po czym zatrzymałam konia. Nie wytrzymał zbyt długo, zwłaszcza kiedy odpuściłam na pysku. Jeszcze raz go zatrzymałam. Tym razem po odpuszczeniu stał tak długo, aż dostał sygnał ode mnie do ruszenia energicznym od samego początku stępem. Volver pracował mocno zadem, było to czuć, ale nie bardzo rozluźniał się w szyi i ganaszował. Pracowałam z nim, a jakże, jednak nie bardzo nam to szło. Wjechałam więc na niedużą woltę na której musiał obniżać łeb, aby odpowiednio skręcić. Cały czas pchałam go łydkami, przy okazji też nimi ustawiałam na łuku, na wędzidło oraz bawiłam się kawałkiem metalu rękami.
Niewiele dała nam wolta, więc zmieniłam ćwiczenie na serpentynę o wąskich zakolach. Ogier nie był zadowolony z ostrzejszych zakrętów, ale przy okazji solidnej rozgrzewki mógł się rozluźnić. Zaczął się ganaszować po trzecim przejechaniu wężyka, po czwartym szedł już całkiem nieźle zebrany, tyle, że musiałam się z nim bawić, aby tak zostało, przez cały czas.
Aby jeszcze się porozgrzewać spróbowałam z konikiem ciekawego ćwiczenia. Mianowicie łydkami ustawiałam reVolvera na ścianie po czym wodzą kierowałam głowę konia to w lewo to w prawo. Izabel chciał mi tu skręcać, ale nie pozwoliły mu na to łydki, których używałam dosyć energicznie. I miał ciągły nacisk, żeby iść prosto.
Po kilkunastu próbach ogier zaczął kapować i ćwiczenie wyszło jako tako. Po nim jeszcze kilka razy zmuszałam go do wyciągnięcia szyi i znowu się zebrania. To szło mu nieźle, zwłaszcza, że rozluźnił się i bez problemu dawał sterować.
Po dłuższej, w każdym razie długiej jak na mnie, rozgrzewce ruszyliśmy sobie roboczym kłusem. Tak jak mówiła mi Aravey, ogier miękko nosił, aż chciało się wysiadywać, tyle, że koń jeszcze nie rozgrzany i na razie trzeba było anglezować.
W kłusie wykonywaliśmy podobne ćwiczenia jak w stępie. Ogier chętnie szedł do przodu, czasem nawet za mocno i musiałam z nim zrobić kilka zakręconych serpentyn, żeby go nie deprymować, a jedynie zwolnić.
Po pewnym czasie zmieniłam zadanie. Chodziło mi o reakcję na pomoce przy zatrzymywaniu i ruszaniu. Ćwiczenie wyglądało następująco. Ogier miał przechodzić na razie do stępa, kiedy tylko miałam na to ochotę i ruszać dokładnie wtedy, kiedy dostanie sygnał. Na początku nie pojmował dlaczego ma tak często zwalniać i rzucał łbem co jakiś czas, jednak po pewnym czasie ćwiczenia zwalniał od delikatnego ruchu nadgarstkiem. Dokładnie to samo działo się z ruszaniem. Na początek nie miał ochoty na ruszanie tyłka i się wysilanie, ale później szedł od lekkiego sygnału. Poklepałam go i dodałam kolejny element. Mianowicie dodałam zatrzymanie ze stępa i z kłusa oraz ruszanie do kłusa i stępa ze stój. Gdy to zaczęliśmy Volver był bardzo oporny, zwłaszcza przy zwalnianiu do stój z kłusa. Musieliśmy to ćwiczyć chyba z dwa razy więcej czasu niż w przypadku przechodzenie ze stępa do kłusa i odwrotnie. W końcu udało nam się osiągnąć oczekiwany przeze mnie efekt – ogier zatrzymywał się od lekkiego sygnału z kłusa oraz przechodził do kłusa od zdecydowanej, ale nie bardzo mocnej łydki. Poklepałam go i dałam stęp.
ReVolver chętnie przyjął chwilę odpoczynku po jakże wymagającym ćwiczeniu zmiany chodu. Chciał mi wyciągnąć wodze z rąk, ale trzymałam mocno i to on nadział się na wędzidło.
Po krótkim odpoczynku po raz kolejny przeszliśmy do kłusa. Ogier był zupełnie rozluźniony, wręcz za mocno, bo nie podnosił zbyt wysoko kopytek i kurzył jak szalony. Dodałam mu więc energii poprzez mocny ucisk łydek. Od razu ruszył ładniej.
Teraz przyszedł czas na przechodzenie przez drążki. Domyślałam się, że nie powinien mieć z tym większego problemu, gdyż miał ładną akcje nóg i pracował zadem. No ale młody jest, więc nie będę na niego zła, jeśli będziemy musieli to trochę poćwiczyć.
Na początek nakierowałam go dokładnie na środek drągów i pilnowałam, żeby nie uciekał na boki. Gdy dojeżdżaliśmy do „przeszkody” ogier miał ochotę odbić w prawo, lecz był w kleszczach moich łydek oraz rąk i nie miał w ogóle takiej możliwości. Łydkami pomogłam mu się wyprężyć nad drągami. Może i był zdolny, ale to mu nie bardzo wyszło. Nadepnął na ostatniego drąga i zahaczył o dwa pozostałe, które budowały drążek. Najechaliśmy powtórnie, żeby już nie było żadnych puknięć. Niestety nie wiele z tego wyszło i tym razem gier prawie się zabił o ostatni drąg. A nie miały między sobą wielkich odległości. Najechaliśmy jeszcze raz. Tym razem nadałam szybsze tempo. Skutek tego był taki, że Volver przeszedł lepiej, puknął tylko o środkowy drąg. Poklepałam go solidnie, bo poprawił się rewelacyjnie i nakierowałam go po raz ostatni na drążki. Tym razem moja ingerencja dała to, że Volver przeszedł bez żadnego błędu – wysoko, bez puknięć czy potknięć. Poklepałam i wykonałam dwa pełne koła. ReVolver zaczął pędzić, więc zrobiliśmy dwie serpentyny i najechaliśmy na koziołki. Tu ogier nie bardzo wiedział co zrobić i przeszedł dwa pierwsze koziołki, po czym ostatni przeskoczył, prawdopodobnie z powodu za szybkiego tempa najazdu. Najechaliśmy po raz kolejny, tym razem spokojniej. Koń chciał ruszyć szybciej, lecz nie pozwoliłam mu na to. Był zmuszony unosić wysoko kopyta, stawiać je dość daleko, jednakowoż ogierowi wyszło to nieźle. Jeszcze raz i do stępa.
Powiem szczerze, że szło nam nieźle. Teraz mieliśmy zagalopować, czego się nie co obawiałam, ale też i pilnowałam się, żeby się nie denerwować i nie zdenerwować konia, bo może być gorzej. W każdym razie bałam się nie co tego, że może mi się tu koń zabawić w rodeo. A na to ochoty nie miałam, zwłaszcza, jeśli skończyło by się to upadkiem, ponieważ źle mogło się to skończyć dla mojego niedawno zrośniętego nadgarstka.
Po dłuższym odpoczynku zakłusowaliśmy po czym wjechałam na sporą woltę. Dałam koniakowi trochę miejsca, ale też nie za dużo. Chwilę pokłusowaliśmy, żeby zaznaczyć sobie tor, po czym dodałam łydki wsiadając w siodło. Ogier chwilę się zawahał, ale zaraz po tym ruszył galopem, nie co szybszym niż roboczym. Przytrzymałam go trochę po czym rozkoszowałam się wygodnym chodem. Ogier nie miał chyba ochoty brykać, jego uszy były skierowane do przodu i był rozluźniony.
Kręciliśmy trochę wolt, potem przeszłam do kłusa i zmieniłam kierunek. Zagalopowanie na tę nogę, czyli na lewo, przyszło mu z większym trudem, ale poszedł. Po pięciu kołach najechaliśmy na drążki w galopie. Volver był zadziwiony. Jak można w galopie jechać drążki? I pięknie przeleciał nad jednym drążkiem, lecz nie starczyło mu energii i wylądował przed trzecim pałąkiem, który przeskoczył wykonując foulee. Jasne, jasne. Tyle, że mnie nie chodziło o karkołomne skoki, a o przechodzenie ładnie w galopie. Najechaliśmy po raz kolejny, tym razem bardziej go zebrałam i pilnowałam tempa, przy czym nie robiłam pół siadu, żeby nie pomyślał, że znowu ma skakać. Tym razem przechodził do kłusa przed każdym drągiem i robił po jednym foulee galopu między nimi. No co za koń. Najechaliśmy następny raz. Tym razem pilnowałam go dodatkowo w łydkach, żeby nie przechodził do kłusa. Udało się! Opłacało się trochę podenerwować, bo teraz przeszedł prawie idealnie. Poklepałam go i powtórzyłam najazd. Teraz również było ładnie, więc dałam spokój i najechałam na kopertę 30cm.
Wiedziałam, że reVolver nie powinien uciekać przed skokiem, jednak postanowiłam go pilnować i trzymać w łydkach oraz na pysku. Ogier szedł równo na przeszkodę, nie pozwalałam mu przyspieszyć, choć miał na to ochotę. Skok wykonał gładko, wyżej niż powinien i daleko, więc nie miałam się do czego przyczepić. Wystarczy, że dostanie wyższą przeszkodę i będzie super. Już teraz widać, że będzie znanym sportowcem. Przejechaliśmy tę kopertę kilka razy, żeby mieć pewność, że idzie dobrze. Po każdym razie klepałam izabelka.
Po niższej kopercie przerzuciliśmy się na nie co wyższą. Tu ogier również latał jak ptak, wysoko i daleko, nie miał problemu i robił to przy okazji chętnie, z pasją. Gratuluję konika. Przejechaliśmy przeszkódkę trzy razy i najechaliśmy na stacjonatę. Nie wiem dlaczego, ale przeszkody tego typu budzą we mnie lęk po kopertach, ponieważ mam wrażenie, że są dużo wyższe. „To tylko wrażenie” powiedziałam sobie w myślach i popchnęłam ogiera na przeszkodę. Volver chętniej poszedł niż na koperty. Poklepałam go za super lot i przeszłam do kłusa.
Chciałam zrobić coś bardziej wymagającego. Uznałam, że z tego wszystkiego zrobimy sobie tor przeszkód.
W kłusie najechałam na drągi. Poszło ładnie, ale nie klepałam, tak jakbyśmy byli na zawodach. Potem koziołki. Volver poszedł chętnie, miał ochotę skakać, ale nie pozwoliłam. Aby najechać na drągi w galopie musieliśmy robić prawie pełne koło, więc dojechałam do ściany, po czym zagalopowała i dopiero najechałam na drągi galopowe. Tu już nie było problemu, reVolver poszedł dobrze. Po drągach w galopie najechaliśmy na niższą kopertę, którą Volver skoczył super, po niej wyższa koperta, również pokonana w dobrym stylu, i na koniec stacjonata. Tu jakimś cudem udało mu się mi wyrwać do przodu, ale i tak skoczył z zapasem i nawet ładnie. Tylko ja miałam utratę równowagi, którą złapałam dopiero po lądowaniu.
Po tym torze przeszkód wyklepałam konia i pozwoliłam mu się przebiec we własnym tempie przy ścianie – dwa kółka. Po galopie przeszliśmy do kłusa, w którym zrobiliśmy po trzy koła na każdą stronę. ReVolver był dość mocno mokry, więc gdy przeszliśmy do stępa założyłam mu derkę treningową na zad i łopatki. Był nią zdziwiony i nie co przestraszony, ale udało mi się go do niej przekonać. Stępowaliśmy z pół godziny, po czym zeszłam i zaprowadziłam konika do stajni.
W boksie czekała na niego czysta ściółka. Już miał ochotę jeść, ale nie dałam mu, gdyż miał podpięty jeszcze popręg. Szybko go odpięłam i zdjęłam siodło, lecz zostawiłam derkę. Po siodle zdjęłam ogłowie, którego wędzidło było zaślinione, a na koniec po odpinałam i zabrałam ochraniacze. Zostawiłam ogiera bez kantara, natomiast: umyłam wędzidło, odpięłam popręg i czaprak od siodła oraz ułożyłam je tak, aby wyschły, ochraniacze pozapinałam tak, że również odetchnęły, a siodło i szczotki ułożyłam na swoim miejscu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
![](http://picsrv.fora.pl/phore/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|