Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Destiny Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 20:15, 20 Maj 2011 |
|
|
Dołączył: 02 Kwi 2011
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Kiedy jechałam do stadniny zadzwonił mój telefon. To była Cochise. Dawno nie widziała się z Gracją i pytała czy może wpaść pojeździć. Niestety miałam dla niej złą wiadomość. Gracja jest w dzierżawie u Skrzydlatej. Zaproponowałam jej Destiny. Zgodziła się, bo i tak była już w drodze do Deandrei. Kiedy dotarłam i zaparkowałam samochód od razu poszłam do stajni. Dziewczyna już tam była i czyściła Destiny. Przywitałam się z obiema i zajęłam się Volverem. Przyniosłam z siodlarni jego rzeczy i wyprowadziłam go z boksu. Cochise właśnie czesała arabce ogon, więc musiałam się nieco pospieszyć. Szczotkowałam najszybciej jak się dało, ale tak aby nie zdenerwować konia. Szybko przeczesałam grzywę i ogon, bo były już wyczesane. Ogier w przeciwieństwie do klaczy był od rana w boksie. Kiedy skończyłam czyścić kopyta blondyna, Cochise zakładała siwce ogłowie. Odniosłam zestaw do pielęgnacji i prędko wróciłam. Destiny była już prawie gotowa. Jeszcze tylko ochraniacze. Ogier był gotowy do jazdy chwilę później. Obie chwyciłyśmy wodze i poprowadziłyśmy nasze rumaki na halę. Była zupełnie pusta. Po drodze widziałyśmy, że dużo osób jest na parkurze. Jakieś zawody były. Po wprowadzeniu koni do budynku, obie dosiadłyśmy ich. Cochise ruszyła stępem na luźnej wodzy. Ja też dałam Volverowi łydkę i zaczął iść do przodu. Jednak nie dałam mu całkiem luźnej wodzy, bo mógłby to wykorzystać przeciwko mnie. Oba konie szły z opuszczonymi szyjami ( blondyn tylko z lekko opuszczoną) i z postawionymi uszkami.
- To kto jedzie pierwszy? – zapytała w pewnym momencie Cochise.
Nie wiedziałam przez chwilę o co jej chodzi, bo lekko się zamyśliłam.
- Em… Ty?
- No dobrze.
Przyspieszyły i przeszły do kłusa. Po chwili były już za A. Jechały sobie spokojnie kłusem roboczym i zatrzymały się przy X. Dziewczyna ukłoniła się i ruszyły dalej tym samym chodem. Super razem wyglądały. Destiny ładnie szła, słuchała się swej amazonki. Bardzo dobrze pracowała zadem. Po chwili były już przy M i właśnie wykonywały serpentynę. Cochise dobrze prowadziła klacz i ta przez to się słuchała. Siwka lubiła jasne polecenia co ma zrobić. Dziewczyna dała arabce zupełnie nie widoczną łydkę i ta właśnie galopowała z prawej nogi. Później jakoś tak się zamyśliłam i tylko przyglądałam się temu co robią. Miały tyle gracji i wdzięku. Pięknie się poruszały. Zrobiły koło, potem zwolniły do kłusa. Właśnie były w trakcie żucia z ręki. Postanowiłam zacząć porządniej rozgrzewać Volva i ruszyliśmy kłusem. On też podobnie jak Destiny szedł bardzo spokojnie i grzecznie. Cały czas z postawionymi uszami. Cochise nawet nie zauważyła, że my kłusujemy. Ciągle kontynuowała program. Skupiałam się na Volverze, ale kątem oka spoglądałam ku dziewczynie i klaczy. Ciągle nie mogłam się napatrzeć. Ten spokój który z nich emanował wyraźnie udzielił się Volverowi. On też pewnie przyglądał się swej stajennej koleżance. Zwolniły do stępa. Arabka parsknęła, ale moja przyjaciółka nadal skupiała się na swoim zadaniu. Jechały tak troszkę długo. Na chwilę przestałam je obserwować i zagalopowaliśmy z Volverem. Kiedy mimowolnie spojrzałam na Destiny były przy H i wykonywały serpentynę. Ściągnęłam wodze. Blondynek zatrzymał się. Teraz skupiłam się tylko na amazonce i koniu. Zbliżając się do K, dziewczyna mocnej usiadła w siodło i dała lekką łydeczkę. Klacz zagalopowała i szybko wykonując polecenie dosiadającej jej dziewczyny, zmieniła nogę na lewą. Przy B wykonały po mistrzowsku koło o 20 m średnicy. Obok M Cochise delikatnie pociągnęła wodze i siwka zwolniła do kłusa roboczego. Wykonały jeszcze dwa zakręty, jeden w lewo, drugi w prawo i po chwili jechały już do X. Przy tymże punkcie arabka zatrzymała się, a dziewczyna zrobiła ładny ukłon. Zawróciły i na długiej wodzy stępem opuściły plac. Teraz moja kolej. Wyminęliśmy je i zgrabnie wjechaliśmy kłusem. Ogier ładnie zatrzymał się przy X. Ukłoniłam się i ruszyliśmy tym samym chodem co wcześniej. Mijając punkt C skierowaliśmy się na prawo. Świetna serpentynka o jednym łuku przy M i zbliża się to czego ogier wcześniej nie chciał robić. Galop. Łydka i już galopujemy. Tym razem na prawą nogę, więc jeszcze ok, ale jak będzie na lewą to zaczną się cyrki. Teraz koło 20 m. Ładna praca zadem i rozluźniony grzbiecik. Zwalniamy kroku i kłus roboczy. Kolejne kółko. Kłus anglezowany, a potem żucie z ręki. Od kłus roboczy do przodu. Zauważyłam kątem oka, że Cochise uważnie nam się przygląda. Dojeżdżamy do A i przechodzimy do stępa. Ogier bardzo ładnie szedł jak na razie. Słuchał się dobrze. Najpierw swobodny potem pośredni. Przy C znowu zaczynamy kłusik. Przy H kolejna serpentyna. Zbliżamy się do K, czyli miejsca gdzie ogier pewnie cuś odwali. Dojeżdżamy. Zagalopowanie i…. zmienił nogę! Cud! Toż to prawdziwy cud! Widocznie poprzednia lekcja czegoś go nauczyła. Jedziemy sobie galopkiem z lewej nóżki i przy B robimy koło 20 m. Teraz M i zwalniamy. Tym chodem jedziemy do E skręcamy w lewo, potem w prawo i jedziemy do A, a potem do X. Zatrzymanie. Ukłon. I wyjeżdżamy stępem na luźnej wodzy.
- I jak? – zapytałam się Cochise.
- Dobrze było. Ładnie zadkiem pracował i ogólnie nieźle było. W paru momentach trochę zamulił, ale ja się po prostu bardzo dobrze przyglądałam i zwróciłam uwagę. A jak my?
- Idealnie! Ona Ci cudnie chodziła. Wszystko robiła dobrze, cały czas pracowała zadem, rozluźniony grzbiet, elastyczne kroki i cała reszta. Po prostu jak marzenie.
- No na pewno nie było aż tak wspaniale.
- Było. Nie kłuć się ze mną.
Nie odezwała się już. Obie postępowałyśmy chwilę i opuściłyśmy halę. Każda z nas wyczyściła dokładnie swego wierzchowca i odstawiła do boksu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|