Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cochise Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 15:27, 27 Mar 2012 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Było już południe i słońce cudownie grzało. Wróciłam ze spaceru z psem i postanowiłam, że wezmę Grację na trening. Przebrałam się w strój jeździecki i wsiadłam do auta. Wklepałam w GPS adres stadniny i ruszyłam przed siebie. Dotarłam w niecałe 20 minut. Zaparkowałam samochód i ruszyłam do stajni. Natychmiast skierowałam się do boksu mojej walijki. Siwa wyglądała ponad drzwiami boksu. Pogłaskałam ją i dałam jej powąchać moją rękę. Kiedy skończyła odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do siodlarni. Zabrałam zestaw do pielęgnacji i jej rząd. Szybko wróciłam, zapięłam jej uwiąz i wyprowadziłam z boksu. Przywiązałam i zajęłam się czyszczeniem. Podczas szczotkowania brzucha, Gracja troszkę się zestresowała i wyraźnie okazywała swoje niezadowolenie tupiąc nogą. Czesanie grzywy oraz ogona poszło szybko, na szczęście to jej nie przeszkadzało. Za kopytami już trochę gorzej. Nie była zbyt zachwycona i próbowała wyszarpnąć każdą z nóg. Zachowywała się zupełnie do siebie niepodobnie. Może po prostu gorszy dzień. Gdy była już czysta, odniosłam zestaw z powrotem do siodlarni. Prędko wróciłam i zajęłam się przygotowywaniem konia do treningu. Klacz chętnie wzięła wędzidło i bez większych problemów dała sobie założyć ogłowie. Z siodłem było podobnie. Założyłam je szybko, jednak siwa strasznie się nadęła. Niezbyt zachwycona, ale dała sobie zapiąć popręg. Założyłam jej jeszcze ochraniacze, potem chwyciłam wodze i ruszyliśmy na parkur. Przeszkody były ustawione do klasy L. Przywiązałam walijkę i zajęłam się zniżaniem ich i przestawianiem. Na parkurze stały teraz:
Krzyżak 50 cm
Stacjonata 60 i 80 cm
Okser 80 cm
Piramida 70cm
Drągi ustawione prosto i w kole
Podeszłam do konia. Z wielkim trudem dopięłam popręg i ustawiłam strzemiona. Wsiadłam. Kucka przez chwilę wierciła się w miejscu i ciągnęła wodze. Uspokoiłam ją, po czym delikatną łydką zachęciłam do ruszenia żwawym stępem. Posłusznie wykonała polecenie. Szliśmy sobie energicznie. Gracja była wyraźnie rozjuszona. Nigdy jakoś specjalnie nie zwracała uwagi na przechodzące obok konie, teraz jednak była nimi zainteresowana. Rżała do nich i szarpała mnie w ich stronę. Aby lepiej skupiła się na treningu, robiliśmy dużo wolt i ósemek. Po kilku okrążeniach postanowiłam wziąć ją w obroty. Dałam jej łydkę i ruszyła powolnym kłusem. Pogoniłam ją trochę i szła już bardzo żwawo, ładnie wyciągając nogi i pracując zadem. Anglezowałam lekko cały czas pilnując konia, aby trzymał tępo. Siwa nie była zbyt zachwycona tym, że aż tak ją kontroluje i wymuszam na niej szybki chód. Przeszłam do półsiadu i poklepałam ją po szyi. Wykonałyśmy tak okrążenie, aż wróciłam do anglezowania. Skręciłam walijkę na drążki prosto ustawione. Cmoknęłam kawałek przed nimi i pokonała je bez wahania. Wysoko i bardzo dobrze podnosiła nogi. Przejechałyśmy jeszcze przez te w kole i zwolniliśmy do stępa. Po kilku okrążeniach odpoczynku, ruszyłyśmy znów żwawym kłusem. Najpierw wyciągniętym , potem zebranym. Robiłyśmy dużo wolt, przekątnych itp. Gdy klacz się rozgrzała, ściągnęłam wodze i zwolniłyśmy. Koń odpoczął sobie przez dwa okrążenia, a ja przemyślałam cóż by tu dalej zrobić. Przyspieszyliśmy znów do kłusika. Przejechaliśmy drągi i zaatakowaliśmy krzyżaczka. Dostała delikatną łydeczkę na zachętę. Zagalopowała i skoczyła. Po prostu miodzio. Ładny baskil i w ogóle. Świetny skok. Mocno przyciągnęła do siebie przednie nóżęta. Nawet nie otarła się o któryś z drągów. Brawo dla tej pani. Poklepałam ją po szyi i skierowałam jeszcze raz tegoż krzyżaka. Wspaniały rumak podniósł uszka i przyspieszył kroku. Skoczyła jak jakiś tygrys na swój obiad. Bardzo ładnie technicznie jednak można by dopracować jeszcze te jej skoki. Zwolniliśmy do stępa na jedno okrążenie, a potem zaraz ruszyliśmy galopem. Musiałam ją mocno hamować, bo dziewczyna chciała zaszaleć i pokazać na co ją stać. Kiedy wreszcie udało mi się zwolnić do dobrego tempa jechaliśmy już na tę mniejszą stacjonatkę. Koń skoczył bez większych problemów. Ścięliśmy zakręt i pojechaliśmy prosto na oksera. To był zły pomysł. Klacz po ścięciu zakrętu za bardzo się rozpędziła. Starałam się uratować sytuację, próbowałam zahamować i skręcić w jakieś bezpieczne miejsce. Po prostu nie chciałam wykonać tego skoku. Ale konisko się uparło i postawiło na swoim. Skoczyła. Wywaliło mnie z siodła i walnęłam o jej szyję. Ona sama nie poradziła sobie z techniką skoku i zrzuciła dwa drągi. Żadnemu z nas na szczęście nic się nie stało. Uspokoiłam ją i przeszliśmy na chwilę do stępa. Poklepałam klaczkę po szyi. Ktoś cały czas obserwował nasz trening, i po chwili wszedł na parkur, aby podnieść drągi. Oczywiście podziękowałam, przynajmniej nie musiałam zsiadać żeby poprawić przeszkodę. Po kilku okrążeniach chwila kłusa, a potem znów galopek. Od razu jedziemy na obie stacjonaty. Najpierw jedna. Walijka była trochę spięta po wcześniejszym zajściu i skoczyła dość sztywno. Kiedy wykonywaliśmy duży zakręt jadąc na tę drugą przeszkodę spróbowałam ją trochę uspokoić żeby się rozluźniła. Zachęciłam ją do skoku i wyraźnie podziałało. Rozluźniła się i cała jej gracja i technika skoku wróciły. Skoro szło jej znów dobrze, postanowiłam przyspieszyć nieco kroku i spróbować z piramidą. Przeszłam do półsiadu i skręciłam ją na drogę prowadzącą do przeszkody. Byłam w 100% pewna, że da radę. Gracja chyba wyczuła moje nastawienie i zrobiła się trochę pewniejsza siebie. Bardzo mocno się wybiła i po chwili byliśmy już po drugiej stronie. Pokazała, że jest dobra. Cudnie skoczyła. Świetny baskil i cała reszta. Skoczyliśmy jeszcze każdą z przeszkód po kilka razy i zwolniliśmy do kłusa. Skoczyliśmy w tym chodzie krzyżaczka, po czym jeździliśmy wzdłuż ogrodzenia. Na początek siwa musiała wyciągać kłus, a potem się zebrać. Po jakimś czasie przeszłyśmy do stępa. Pochyliłam się i pogłaskałam ją po szyi. Świetnie się spisała. Kiedy jej sierść była sucha opuściłyśmy plac. Ruszyłyśmy w stronę stajni. Tuż przed budynkiem zsiadłam z konia. Wprowadziłam ją do środka. Szybo rozsiodłałam i przyniosłam zestaw do pielęgnacji. Dokładnie wyczyściłam i odstawiłam zwierzaka do boksu. Poklepałam ją i zaczęłam masować terapią T-Touch. Gdy skończyłam, dałam Gracji kilka marchewek po czym udałam się do Warlike.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|