Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sayuri Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pią 17:43, 24 Lut 2012 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 498 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Po dość ciężkim zwlekaniu się z łóżka i gorącym prysznicu spod którego nie chciało się wyjść ubrałam się w jeździeckie fatałaszki i powlokłam do stajni ziewając szeroko. Wika czekała na mnie w stajni tak jak prosiłam poprzedniego dnia. Pokiziałam moją kruszynę i poczęstowałam podwędzonym z kuchni czyimś bananem. Mała wciągnęła owoc bardzo chętnie. Gdy ona mamłała banana ja poszłam do siodlarni po sprzęt. Tym razem wzięłam bezterlicową ujeżdżeniówkę, podkładkę, padzik, ochraniacze ujeżdżeniowe, kaloszki na cztery, corrodeo i szczoty. Wyprowadziłam sobie młodą na korytarz i zabrałam się za czyszczenie. Nie było tego za wiele na szczęście wiec dość sprawnie mogłam młodą osiodłać, założyć ochraniaczki i nałożyć corrodeo na szyję. Zaczęłam prowadzić młodą na halę po drodze zahaczając o siodlarnię bo jak zawsze zapomniałam o polarówce. Narzuciłam derkę na grzbiet klaczy i zabrałam na halę. Na hali był już Deik maltretujący Sherlocka, ogier gdy zobaczył Wi zarżał gardłowo i od razu polepszył mu się ruch, pozer jeden. Dei zaraz jednak doprowadziła ogra do porządku. Wdrapałam się na Wi po schodku i dałam sygnał do aktywnego stępa pozostając na środku hali by nie przeszkadzać Deikowi. Wikucha wyciągnęła głowę w dół idąc żywo we wskazywanym przeze mnie kierunku. Kobyłka rozglądała się lekko żywo strzygąc uszami. Była zupełnie rozluźniona. Ja w tym czasie gównie zajmowałam się przyglądaniem treningowi Deika i Shera. Na razie chodziło tylko o rozgrzanie kobyłki. Dopiero po około kwadransie dreptania zdjęłam z niej derkę i odwiesiłam na bandę. Znów dałam jej sygnał do stępa łydką. Młoda ruszyła aktywnie z opuszczoną głową. Starałam się nakłonić ją do podstawienia się za pomocą dosiadu. Wiszu wkrótce podstawiła mocniej zad unosząc lekko grzbiet oraz nieco zaokrągliła szyję. Pochwaliłam ją za to sowicie. Było to naprawdę coś na młodziaku. Nie prosiłam ją jednak o większe zebranie, wiedziałam doskonale ze nie jest na to gotowa. Raz ze z powodu wieku a dwa że mamy jeszcze czas. Czułam że kobyłka ładnie pracuje w stępie. Wjechałam więc na ścianę i zaczęłam ćwiczyć wolty, wężyki i przejścia do stój. Wolty wychodziły nam bezproblemowo nie licząc na początku lekkiego wpadania łopatką do środka koła. Udało mi się to jednak szybko skorygować mocniejszą, wewnętrzną łydką. Zabawne było dla mnie obserwować jak Wi mamła pyszczkiem bez wędzidła. Po woltach zatrzymanie. Zrobiłam mocniejszy wydech powietrza starając się zablokować kobyłkę dosiadem. Młoda uniosła lekko głowę ale zatrzymała się. Czułam jednak że miała odstawioną lewą tylną kończynę. Dałam jej lekki sygnał lewą łydką jednocześnie starając się by klacz nie poszła do przodu tylko dostawiła nogę. Wi po chwili stanęła równo. Pochwaliłam ją za to gładząc po szyi i dałam sygnał do stępa. Młoda ruszyła wiec aktywnie. Zrobiłam z nią wężyka pilnując ustawienia w odpowiednią stronę.- Musiałam bardzo pilnować swojego dosiadu i łydek aby uzyskać oczekiwane przeze mnie ustawienie czy polecenie. Kolejne zatrzymanie było o wiele lepsze od poprzedniego. Wi zatrzymała się w miarę równo, czułam również że tylko czeka na komendę do ruchu naprzód. Pochwaliłam ją głosem i gładzeniem po szyi po czym znów poprosiłam o stępa. Dwa z trzech kolejnych zatrzymań były bardzo dobre, jedno nam znów nie wyszło, mamy czas na dopracowanie. Gdy poprosiłam o kłus Wikusza tak ruszyła od zadu że aż miło. Pochwaliłam ją za to bardzo. Wika kłusowała spokojnie z opuszczoną głową w rozluźnionej pozycji a ja starałam się anglezować w lekko odciążającym dosiadzie na początku. Chciałam by młoda porozciągała się jeszcze trochę w kłusie. Od czasu do czasu prosiłam ją o woltę a czasem o zmianę kierunku. Na woltach szło Małej coraz lepiej, ustawiała się rozluźniona na kole czasem tylko wpadając leciutko do wewnątrz ale w porównaniu z początkami było to już minimalne. Gdy Wika rozgrzała się w kłusie zaczęłam ćwiczyć z nią znów zatrzymania. Na początku kobyłka w reakcji na mocniejsze pomoce rzucała lekko głową. Po kilku próbach udało nam się jednak dojść do porozumienia. Wi na początku stawała nieco krzywo jednak z każdym powtórzeniem było coraz lepiej. Gdy Dei skończyła trening zaczęłam jeździć z Wi po całej hali zatrzymując się nie tylko przy ścianach ale też na środku. Nie każde przejście oznaczało zatrzymanie. Chciałam ją uczulić na różnice pomiędzy pomocami do stępa a pomocami do zatrzymania. Oczywiście w pracę wplecione były przerwy na rozluźnienie. Po którymś z kolei dobrym zatrzymaniu i przerwie na odsapnięcie dałam klaczy sygnał do kłusa a w narożniku do galopu. Wi ruszyła ładnie i od zadu równy, choć nieco za szybkim galopem. Zwolniłam ją leciutko dosiadem chociaż trochę to trwało. Wi lubiła galopować. Po kole na jedną stronę zmieniłam w kłusie kierunek i to samo na drugą. Po kolejnej zmianie kierunku zagalopowanie i przeszłam do półsiadu i pozwoliłam Wi trochę poszaleć w galopie. Wi bryknęła sobie wesoło parę razy ale poza tym szła wzorowo. Udało nam się wykręcić kilka całkiem ładnych wolt. Po zmianie kierunku również dłuższy galop i kilka wolt. Na koniec kilka zatrzymań i zakłusowań ze stój i założyłam jej polarówkę i zaczęłam stępować. Plątałyśmy się po hali dobre pół godziny nim kobyłka trafiła do boksu na dosychanie. Zajęłam się sprzętem a gdy skończyłam wypuściłam kobyłkę na padok.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|