Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sayuri Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Nie 20:15, 06 Sty 2013 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 498 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Lenistwo się szerzy. Tylko to mi przyszło na myśl gdy wygodnie leżałam w ciepłym, wygodnym łóżeczku z termoforkiem w postaci Roberta. Zachciało się postartować więc trzeba ruszyć dupsko.
- Wstawaj Rob. Musisz mi dzisiaj parkur ułożyć
- A co za to dostanę? - wymamrotał sennym tonem
- To ze nie będziesz musiał spać na kanapie w salonie
- To jest szantaż
- No ba że jest - uśmiechnęłam się wstając. Pozbierałam cicuchy z szafek i ubrałam się ciepło. Zlazłam do stajni i przyniosłam sobie sprzęty Wi pod boks. Kobył była jeszcze w boksie ze względu na kiepską pogodę. Dałam jej jabłuszko na przywitanie i wytarmosiłam jej grzywkę co kobyłka odwzajemniła obśliniając moją kamizelkę u.u’ No cóż. Wyczyściłam moją gwiazdeczkę starannie i sprawdziłam ranę którą wydziergała na padoku. Na szczęście nie była głęboka ale trzeba było zszyć by nie zrobiła się duża blizna. Psiknęłam ranę rivanolem po czym ubrałam klacz w jej sprzęty: ochraniacze, skokówkę i ogłowie. Narzuciłam jej na zad derkę i ruszyłam z małą na halę. Mój ukochany facet już tam był ale z tego co widziałam to jakoś mało było tych stojaków. Przespacerowałam się z Wiczą dwa całe okrążenia w ręku dla dobra jej stawów a w końcu wsiadłam na kobyłkę, a właściwie zostałam wrzucona przez mojego faceta >3 Taki przenośny stołeczek. Gdy Wi stępowała pode mną ja rozmawiałam z Robem na temat ćwiczenia i jak będziemy jeździć parkur. Gdy Robi wrócił do ustawiania drągów, zdjęłam derkę z kobyłki, zebrałam nieco wodze i zaczęłam ćwiczyć z Małą. Na razie ćwiczyłyśmy na dłuższej wodzy, chciałam skłonić Wi do rozluźnienia. Wika bardzo szybko opuściła głowę i poczułam jak uwypukla grzbiet. Chwaliłam ją głosem wykonując ósemki i serpentyny. Kilka razy przejechałam przez drągi ułożone przez Roberta. Zrobiłam z nią również kilka ustępowań. Dawno nie ćwiczyliśmy ustępowania od łydki ale Wi w miarę wiedziała o co chodzi. Kilka razy delikatnym puknięciem bacikiem w zad musiałam wskazać jej aby mocniej wkraczała zadem pod kłodę, to wystarczyło by znacząco poprawić jakość wykonywanego ćwiczenia. Po przerwie na długiej wodzy sprawdziłam popręg, a gdy okazało się ze nie musiałam go dociągać poprosiłam Wi o kłus. Najpierw na luźnej wodzy a później na kontakcie, w dole. Najpierw rozgrzewałam młodą na prostych, później dołączyłam ósemki a w końcu drągi. Najpierw ze standardową odległością dla Wiki a później Rob ułożył po pięć drągów na kłus pośredni i na kłus zebrany. Wika bardzo ładnie dodawała a zakręty robiła w rozluźnieniu. Utrzymywałam z nią stały kontakt na wodzy niemal nie czując jakiegokolwiek naporu na wodze. Gdy skończyłam z drągami poćwiczyłam w stępie w ramach rozluźnienia łopatkę do wewnątrz. Wi dawała się ładnie prowadzić mimo ze Robert cały czas wypominał mi puszczanie zewnętrznej ręki. W końcu dłuższa przerwa i galopy. Pierwsze galopy zaczęliśmy od zagalopowania po przeszkodzie czyli Robert ustawiał nam małe krzyżaczki z kłusa. Moim zadaniem było tylko naprowadzić, skoczyć i utrzymać ładny, zebrany galop po skoku. Kilka razy skończyło się to małym buntem Wi która miała ochotę na szybki galop i pobrykiwała z niezadowolenia. Spojrzałam na Roberta więc a ten skinął tylko głową dając przyzwolenie na to bym dała się małej wyhasać. Gdy popuściłam jej wodze Wi strzeliła z zadu z radości i pogalopowała szybkim tempem. Dała się bez problemowo prowadzić więc nie było obaw że stracę kontrolę. W końcu Robert zawołał żebym zwolniła i najechała na okser z lewego łuku. Cały parkur wyglądał tak:
Wicza nie była zadowolona z powrotu do pracy ale zamanifestowała to tylko lekko położonymi uszami. Okser miał na początek 70x80cm, stacjonaty obie miały po 100cm. Całe zadanie polegało na wykonaniu jak najciaśniejszych zakrętów by wypracować większą zwrotność i lepszy czas na parkurze. Widziałam że najazd na okser wyjdzie nam trochę zbyt bliski więc dałam mocniejszą łydkę Wi aby urwać jedną fulę. Opłaciło się to nam bo skok wyszedł dobry. Dwie fule na wprost i zakręt w lewo. Dodanie na prostej i zebranie gdy odbijaliśmy w kierunku stacjonat. Dobra odległość i bardzo ładny skok. Wi coraz lepiej pracowała nad przeszkodą. Lądowanie na prawo i wolta w prawo aby najechać na drugą stacjonatę. Wi nieco wpadła łopatką do wewnątrz co wymagało korekty nim skoczyłyśmy kolejna stacjonatkę. Pochwaliłam klacz i to samo ćwiczenie w drugą stronę. Odległości wyszły nam lepiej ale że Wi nie lubi chodzić w lewo woltę musiałam powtórzyć dwa razy nim skoczyłyśmy stacjonatę. Przejechałam jeszcze po razie w jedną i w drugą stronę po czym Robert podniósł wysokości na 100x110 dla oksera i po 115 dla stacjonat. P kilku poradach od Roberta najechałam z lewej strony. Wi nieco się zawahała przed okserem ale mocniejszy sygnał i skok. Dobry baskil i kobyłka ładnie pociągnęła nad przeszkodą. Tym razem szeroki najazd aby nie zamęczać Wiki i stacjonata. Ładny, wysoki skok. Duża wolta i znów ładny skok. Powtórka na drugą stronę i zrzutka na ostatniej stacjonacie. Z mojej winy, za bliski najazd. Robert więc znów utrudnił nam zadanie. Okser wrócił do wymiarów 80x90 ale pod nim wylądował pusty liverpool. Wika zrobiła wielkie oczy widząc to. Dawno nie skakaliśmy przez takie rzeczy. Woda nie była jej obca na crossie ale w sumie niewiele zawodów skokowych z liverpoolem zaliczyłyśmy. Obeszłam z nią na spokojnie przeszkodę by mogła się jej przyjrzeć po czym zagalopowanie i najazd z lewej. Wi nieco próbowała spłynąć ale przytrzymałam ją. Klacz wysadziła susa jak na co najmniej 180cm Oddałam wodze jak najmocniej by nie szarpnąć jej za pysk ale ledwo wysiedziałam ten skok. Po lądowaniu Wi wypruła dość mocno do przodu ale udało mi się ją zebrać i nakierować na stacjonatę. Wi skończyła ładnie a wolta później choć nieco krzywa również wyszła dobrze co pozwoliło na dobry skok. Od razu najechałam z drugiej strony. Wika znów nieco zwątpiła przed okserem ale tym razem skoczyła go o wiele spokojniej. W nagrodę postanowiłam zakończyć trening więc po okserze zrobiłam rundkę dookoła hali galopem, później dwa koła kłusem na luźnej wodzy a później do stępa. Założyłam jej derkę na grzbiet i stępowałam w ręku omawiając z Robertem trening.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|