Czas na kolejny trening z Wi. Zaczynał się powoli sezon zawodów więc i trzeba było ruszyć tłusty zadek z fotela przy kominku i do roboty. Przyniosłam tym razem ujeżdżeniowy sprzet Wi pod boks. Po samą kobyłkę musiałam iść na pastwisko. Wiczy gdy ją zawołałam uniosła głowę i spojrzała na mnie. Podeszłam do niej i podrapałam ją lekko po ganaszu i za uchem. Wi uwielbiała takie drapanie i przechyliła głowę jak psiak. Zaśmiałam się cicho i dparałam ją tak chwilę po czym zapięłam na jej głowie kantar i zabrałam małą do stajni.Wyczyściłam kobyłkę starannie szybkimi, krótkimi ruchami aby ją nieco pobudzić przed treningiem. Wyczyćsiłam też starannie jej kopyta. Założyłam ochraniacze i kaloszki, ogłowie, pad i bezterlicówkę. Na grzbiet poszła jeszcze polarówka. Poszłam z kobyłką na halę i postępowałam ją chwilę w ręku. Podciągnęłam jej popręg i wdrapałam się na nią ze schodka. Wi namój sygnał ruszyła zywo do przodu. Wodze miałam rzucone więc pilnowałam jedynie tempa by klacz dobrze się rozchodziła w stępie. Wika szła chętnie do przodu, z opuszczoną głową. Rozglądała się trochę po hali, zawsze tak robiła jak była sama i pozwalałam jej na to. Po kwadransie takiego stępowania zebrałam nieco wodze na kontakt ale jeszcze nie zbierałam kobyłki. Zaczęłam natomiast wymagać od niej kół, wolt, serpentyn i węzyków. Słowem męczyłam ją wygięciami.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach