Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ev Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 8:17, 09 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 07 Mar 2011
Posty: 70 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
08.04.11
pogoda: słonecznie
warunki: średnie, błoto
miejsce: tor - piasek
dystans: 1400m
pora: wieczór
Dzisiaj biegałyśmy z Sońką jej znienawidzony dystans czyli 1400m. Start tradycyjnie z bramek. Chciałam ją przyzwyczaić do biegania w takich warunkach jak to były dzisiaj – czyli pełno błota i kałuż. Niestety zakręty znowu nam wszystko posypały. I kasztanka i ja bałyśmy się o upadek w to przepiękne błoto i zwalniałyśmy jeszcze bardziej niż zwykle. Okropność! Trzeba będzie nad tym poćwiczyć i nauczyć się korzystać z poślizgów.
Bieganie w błocie nie jest też przyjemne z innych względów. Byłyśmy całe brudne, błoto wchodziło i mi i jej do nosa, do buzi a rudej pewnie jeszcze do oczu. Jednak ćwiczyłyśmy też finisze. Na rozgrzewkę wymyśliłam ćwiczenia, że połączę start z finiszem. Czyli po prostu biegałyśmy kilka razy po prostej tak, że pierwsza połowa była w miarę spokojna a potem nagły zryw i przyspieszenie. Potem zryw na początku i zwolnienie na końcu i tak na zmianę.
Czasu nie mierzyłam, bo uznałam, że to nie ma dzisiaj najmniejszego sensu.
09.04.11
pogoda: słonecznie ale wietrznie
warunki: średnie – mocny wiatr
miejsce: tor trawiasty
dystans: 2600m
pora: wczesny ranek
Dobrze zaczęty dzień zawsze się liczy. Sobota została rozpoczęta bieganiem na ponad dwa kilometry. Pogoda jak zawsze okazała się wredna i niedobra. Świeciło śliczne słoneczko, ale było strasznie zimno i wiał mocny wiatr, który był dodatkowym utrudnieniem na torze. Nie dość, że dawał opór, to jeszcze chciał mnie zrzucić z grzbietu Sonador, a ją zmieść gdzieś na zewnętrzne koło. Ale uznałam, że takie warunki też się mogą zdażyć na jakiejś gonitwie, więc trzeba było zacisnąć zęby i nie zwracając uwagi na wszelkie utrudnienia, trenować. Nawet jeżeli wynik nie byłby zbytnio zadowalający. Oczywiście zanim przeszłyśmy do tego dystansu na rozgrzewkę przebiegłyśmy spokojnie i bez większego zaangażowania kochane 1200m na rozruszanie nóżek. Muszę przyznać, że mimo to iż się nie staramy zbytnio podczas takich rozgrzewek to i taki sprint idzie nam z dnia na dzień coraz lepiej.
Start był oczywiście z bramki. Mimo to, że mamy go już opanowany, ale większość gonitw zaczyna się przy pomocy maszyny startowej. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać dlaczego Sońka na treningach nie ma żadnego problemu z wciśnięciem się w boks startowy a na zawodach buntuje się. No cóż.
Startu jak na razie nie poprawiam. Uznałam, że nie jest najgorszy, a wychodzenie na prowadzenie zaraz na początku wyścigu nie jest zawsze opłacalne. Lepiej trzymać się czyjegoś ogona niż narzucać tempo. Za to na finiszu jest coraz lepiej. Instynktownie przyspiesza kiedy dam jej znać, że już niedługo będzie celownik. Podczas rozgrzewki ćwiczyłyśmy też zjeżdżanie na boki w celu zablokowania rywali.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|