~ 24.1o.1o ~ Przyjmowanie wędzidła i zakładanie siodła

Przyjechałam do stajni, do moich dwóch ogierków. Tym razem, skierowałam się do Seig'a. Młodziak, podkłusował do mnie, co jakiś czas wywalając z zadu ;3. Miał chłop energię, nie powiem! Wyprowadziłam go na myjkę i przyczepiłam na dwa uwiązy. Nie buntował się, tylko stał grzecznie. Co jakiś czas, machał ogonem na boki. - Zmężniałeś, kolego, nie powiem... - Uśmiechnęłam się i poszłam po skrzynkę ze szczotkami, ale w połowie drogi, stwierdziłam, że nie będę się męczyć z tym błotem na sucho. Chwyciłam szlauch i podeszłam do niego. Pokazałam węża, oczywiście jego ciekawski nochal najpierw poniuchał ;3. Odkręciłam kran i strumień wody poleciał. Seigo drgnął i zadarł łeb do góry, nerwowo zerkając na wodę. - Heej, spokojnie mały... - Mówiłam kojącym głosem narazie nie przysuwając wody do jego sierści. Po chwili spuścił łeb, jednak nie był przekonany. Dałam mu jabłko na zachętę i przysunęłam strumień do jego nóg. Spojrzał na mnie niepewnie, ale stał spokojnie. - Mały.. - Powiedziałam i powoli zmyłam błoto z jego kopyt. Stał nieruchomo. Przeszłam więc wyżej, ciągle do niego mówiąc i chwaląc go. Tym sposobem umyłam jego całe ciało, a na koniec wręczyłam piękną, pomarańczową marchewkę. Poszłam z nim na solarkę, gdzie również był niepewny i przestraszony, ale w końcu był tam pierwszy raz. Jego sierść była coraz bardziej napuszona, zmienił ją już na zimową, więc był prawdziwym miśkiem! Kiedy całkiem wysechł, zaprowadziłam go na korytarz stajni, gdzie chwyciłam kopystkę i wyczyściłam mu kopyta. Potem poszłam po ogłowie. Koń ciągle stał luzem, mój misio <3! Pokazałam mu ogłowie, a wędzidło na jego oczach wysmarowałam jabłkiem. Od razu postawił uszy i nie musiałam właściwie się męczyć z wkładaniem wędzidła do pyska. Kiedy jednak poczuł w buzi coś zimnego, przestraszył się i skoczył w tył, a ja podążyłam za nim, żeby od razu go nie zniechęcić. - Dobrze, już dobrze... - Powiedziałam i pogłaskałam go po szyi. Ogr zaraz się przyzwyczaił i nie było więcej problemów. Spróbowałam go więc podprowadzić do przodu. Podszedł krok niepewnie, nie wiedząc o co mi chodzi. - Dobrze, dobrze! - Powiedziałam z entuzjazmem i cmoknęłam. Szedł już chętniej i obeszliśmy tak całą stajnię. - Dobre konisko... - Powiedziałam i poszłam po siodło. Skokowe, lekkie z czaprakiem i żelem pod siodło. Młodziak patrzył na nie zafascynowany, jednak gdy tylko się zbliżyłam, spiął mięśnie i nerwowo przestąpił z nogi na nogę. - Eej, facet, spoko... - Uśmiechnęłam się i pokazałam mu sprzęt. Uspokoił się, więc włożyłam na niego powoli i ostrożnie to co trzymałam. Czując na grzbiecie jakiś tam ciężar, skulił uszy, jednak zaraz znów je wyprostował. Spuścił mięśnie, zauważył że to go nie zjadło i wcale nie jest takie złe. Chwyciłam więc popręg z futerkiem i powoli przesunęłam pod brzuchem. Brak reakcji. Podpięłam go powoli na pierwszą dziurkę. Spróbowałam więc się z nim ruszyć. Zrobił krok w moją stronę i bardzo mocno angażował zad o_O. - Doobry koń - Roześmiałam się cicho i dalej szliśmy. Po paru krokach szedł już jak normalny, 2,5 roczny ogierek ;3. Wróciliśmy więc na dawne miejsce, odpięłam popręg i odniosłam siodło z osprzętem. Potem ogłowie i dałam mu jabłko, duże i czerwone. Kantar na łepek i odprowadziłam go na biegalnię. Byłam zadowolona, trafił mi się taki mądry ogierek! Puściłam go i dałam jeszcze jednego cuksa. Zamknęłam, ogarnęłam sprzęt i poszłam do Pearla.