Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:31, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do koni, żeby ruszyć zadki. Konie stały w stajniach, więc chyba im brody nie pozamarzały ;3. Weszłam na biegalnię Pearla z uwiązem. Cmoknęłam do niego i natychmiast był przy mnie. Dałam mu talarka marchwii, na przywitanie. - Hej chłopie, pochodzimy trochę, co? - Zapytałam i dopięłam uwiąz do kantara. Wyprowadziłam go na korytarz i zerknęłam do Seiga. Stał grzecznie i obserwował nas. Cmoknęłam do niego, idąc po szczotki rudego. W połowie drogi zmieniłam zdanie i wzięłam do ręki tylko kopystkę. Wyczyściłam sprawnie wszystkie kopyta. Potem na myjkę, wykąpałam i szybko na solarkę. Kiedy już cały wysechł, rozczesałam grzywę i ogon, powrót na korytarz stajni. Przyniosłam z siodlarni nauszniki, ogłowie, siodło z czaprakiem i podkładką, ochraniacze i kalosze. Najpierw założyłam nauszniki, na to ogłowie. Pozapinałam wszystko, założyłam ochraniacze i kalosze. Na koniec siodło z czaprakiem i podkładką, lekko zapięłam popręg. Ubrałam się ciepło i wróciłam do konia. Wyciągnęłam strzemiona, wyprowadziłam go na podwórze. Wzięłam palcat i podciągnęłam popręg. Wsiadłam lekko w siodło i do lasu. Rozglądałam się po uginających się pod ciężarem śniegu drzewach. Po jakiś pięciu minutach, zaczęłam rudego zbierać, potem znów odpuściłam wodze, chciałam poprzez dzisiejszy teren go ruszyć, żeby można było już robić jutro coś ciekawszego. Zebrałam wodze na kontakt i sygnały do kłusa. Pearl szedł żwawo, ja anglezowałam. Po paru minutach do stępa, kilka razy tak. Potem zakłusowanie spokojne, wiedziałam, że podłoże nie było śliskie. Zagalopowanie od łydki, koń bryknął na bok kilka razy, za co przemieszałam wędzidłem w pysku. Dwie foule i koń się znów rozbrykał, tym razem łyda, palcat, wędzidło. Po kilku minutach galopu do kłusa. Potem znów zagalopowanie, pozwoliłam się rozpędzić, a co tam, tylko w granicach rozsądku. Nagle konio wypatrzył jakieś zielone źdźbła trawy i stop! Siedziałam w siodle i od razu szarpnęłam za ryja, mało tego - to nie pomagało! Więc wzięłam się solidnie, na pewno koń nie będzie żarł podczas terenu, oo nie! Jeszcze raz po zębach i palcat w łopatkę. Pearl zadarł łeb, odwracając się zadem, jeszcze raz po zębach. Uspokoił się trochę, łydka do kłusa i potem jeszcze jedno zagalopowanie. Po paru minutach, kiedy był cały mokry, do kłusa. Rozkłusowałam, rozstępowałam i dojechaliśmy do stajni na długiej wodzy. Poklepałam, zsiadłam, do stajni. Rozebrałam, derka i na biegalnię koń. Dostał jabłko i zamknęłam. Ogarnęłam sprzęt i pojechalam do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|