Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:31, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mimo, że dziewczyny były zaproszone dopiero na 14 zerwałam się z łóżka skoro świt by rozpocząć przygotowania do imprezy. Najpierw pobiegłam przygotować salę, w której miała odbyć się część nieoficjalna. Odkurzyłam i umyłam podłogę, jednocześnie przeklinając się pod nosem, że nie pomyślałam o tym wcześniej. W końcu mogłam pozawieszać wszędzie balony, rozłożyć na stołach obrusy i przyszykować sprzęt grający. Spojrzałam na zegarek – miałam mniej czasu niż bym sobie tego życzyła. Udało mi się wysłać Nautikę do sklepu by zażegnać kryzys spożywczy wywołany wczorajszym wieczorkiem filmowym – mówiąc wprost zeżarłyśmy prawie wszystkie ciastka. Pobiegłam do biegalni i chwyciłam Jarno. Ogierek podreptał za mną, nieco zdziwiony takim pośpiechem. Złapałam za szczotki i rozpoczęłam galowe czyszczenie, co biorąc pod uwagę jego upodobanie do brudu było ciężką pracą. Zaplatanie grzywy zostawiłam na ostatnią chwilę, zabezpieczyłam gniadego lekką derką przed wybrudzeniem po czym wypuściłam go na pastwisko i poszłam po Valiente. Jeśli o niego chodzi, ryzyko wytarzania się w błocie jest bliskie zeru, więc mogłam odpuścić sobie katowanie go derką. Po drodze spotkałam Nojkę prowadzącą Smirnoffa – Palom dzwoniła, że będzie trochę wcześniej – jedno małe niewinne zdanie wpędziło mnie w wielką panikę – Jak to?! Przecież ona zawsze przyjeżdża ostatnia, nic nie jest gotowe! – zaczęłam jęczeć - Właśnie dlatego będzie wcześniej, żeby się nie spóźnić – zaśmiała się Nojka i poszła przygotować swojego rumaka. Na szczęście Naut była na tyle przytomna, że po powrocie ze sklepu od razu zabrała się za zastawianie stołu. Sytuacja była opanowana.
Zgodnie z zapowiedzią wkrótce pojawiła się Paloma, pomogłam jej wyprowadzić Nikla z przyczepy i wskazałam jej przygotowany uprzednio gościnny boks. Wykorzystałyśmy ją do pomocy przy wyprowadzeniu pozostałych koni na pastwiska, a gdy skończyłyśmy była już 13.55. Za chwilę na horyzoncie pojawiła się silna reprezentacja Deandrei – Deidre, Sayuri, Arr, Roselle i Gniadoszka. Wywołało to małe zamieszanie, jednak udało nam się bez większych przygód wyładować wszystkie konie. W międzyczasie pojawiła się też Ev, która od razu pobiegła szykować Camerona. Dziewczyny zaczęły powoli siodłać, a ja zostałam na parkingu czekając na spóźnialskich. Przyczepa z Ahory przyjechała prawie w tym samym momencie co Metka z Livero, zaraz po nich zjawiły się Chocky i Joanne z Aurum Animus. Tiara i Kana również nie kazały na siebie czekać. Część dziewczyn pojechała już na halę stępować, ja skierowałam nowo przybyłe na wyznaczone przez Nojca miejsce do czyszczenia i siodłania koni po czym wróciłam na parking. Skrzydlata też się w końcu zjawiła, chociaż z wyładowaniem Niebieskiego miałyśmy mały problem. W końcu po wielu brykach i dębach udało się go wydobyć z przyczepy. Na szczęście Skrzydlak przezornie wyczyściła go przed podróżą, dzięki czemu pozostałe dziewczyny nie musiały długo czekać aż do nich dołączy. Noj i Naut przygotowały mi też Jarno i w końcu wszystkie rozgrzewałyśmy się na hali. – Karr, a gdzie Twoja broda? – zapytała Nautika, na co zrobiłam głupią minę. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że pyta o brodę, którą Rysualki mają mi zerwać - Cholera, została przy biegalni – powiedziałam pod nosem, po czym tak dyskretnie jak się dało wymknęłam się z Jarno za drzwi i udałam się szybkim stępem po zgubę. Gdy wróciłam okazało się, że wszyscy już na mnie czekają. Odczekałyśmy aż Arr minie atak śmiechu na widok zdobiącej mnie brody. Expresso dzielnie zniósł atak szaleństwa swojej właścicielki, ale minę miał taką jakby nie do końca wierzył w jej poczytalność.
Wreszcie udało nam się wyruszyć na okoliczne pola, gdzie miała odbyć się gonitwa. Oddaliłam się od pozostałych, starając się obmyślić trasę ucieczki, ale zanim opracowałam szczegółowy plan Nojec dała sygnał do rozpoczęcia gonitwy. Jarno nie trzeba było specjalnie zachęcać do biegu gdy zobaczył szarżujące na siebie stado siedemnastu koni. Zwialiśmy w pobliski zagajnik, dzięki czemu udało nam się zgubić wszystkich oprócz Camerona i Demonica. Dwa folbluty zbliżały się w zastraszająco szybkim tempie, siwy wysunął się nieznacznie na prowadzenie, ale gniady nie chciał odpuścić. Jedynym sposobem by im uciec było wykonanie znienacka skrętu w prawo, ale tam jak się okazało czyhały Deidre i Carrot. Nie wzięłam jednak udziału w tym małym spotkaniu rodzinnym [Salek to pełny brat Jarno, a Sherlock półbrat], udało mi się wyminąć je zgrabnym łukiem. Tymczasem odnalazły się Say i Nojec, które sprytnie zaatakowały mnie z dwóch stron. Przez chwilę udawało mi się jeszcze bronić mojej brody, ale gdy wyjechałam z zagajnika wpadłam prosto na pozostałe dziewczyny, które rzuciły się na mnie jak klienci na wyprzedaży w Media Markt. Broda została zerwana, a spryciarą, która tego dokonała okazała się być Metka. Livero sprawiał wrażenie dumnego z sukcesu, ogierował i rżał, ale Metkacz szybko go uspokoiła. Pojeździłyśmy jeszcze po okolicy dopóki zupełnie nie przemarzłyśmy po czym zabrałyśmy się za rozlokowanie koni w boksach.
Przyszła pora na najbardziej oczekiwany punkt programu – imprezę! W czasie gdy dziewczyny pałaszowały ciastka i inne rzeczy kupione przez Naut ja pobiegłam zrobić coś ciepłego do picia, zebrawszy uprzednio zamówienia. –NAWET NIE PRÓBUJ TU WCHODZIĆ – krzyk Nojki sprawił, że podskoczyłam pół metra do góry. Z groźną miną zagrodziła mi przejście do kuchni, wobec czego przekazałam jej tylko życzenia naszych gości i wycofałam się z zasięgu jej wzorku. Tymczasem dziewczyny włączyły sobie muzykę i zaczęły tańczyć, więc nieśmiało się przyłączyłam. Nasze popisy artystyczne zostały przerwane efektownym wejściem Nojki trzymającej największy tort jaki widziałam w życiu, który w dodatku miał kształt głowy konia. W grzywę wetknięte było osiemnaście świeczek, co stanowiło prawdziwe wyzwanie dla moich płuc. Na szczęście wszystkie świeczki elegancko zgasły, moje życzenie się spełni! Po spałaszowaniu znacznej części tortu otworzyłyśmy szampana, jak się okazało dziewczyny przyniosły też własne... napoje.
Po dwóch godzinach Chocky, Tiara i Palom tańczyły makarenę na stołach, Gniad, Kana, Dei, Carr i Joanne robiły wężyka przez cały budynek (zahaczyły nawet o łazienkę Smile), Metka, Avu i Skrzydlak urządziły sobie w koncie karaoke, a Say, Ev i Roselle gdzieś zniknęły. Sala wyglądała w sposób ciężki do opisania, bliski do stereotypowego pokoju studenta. Wszędzie leżały bliżej nieokreślone śmieci. W stanie używalnym były jedynie Naut, Arr i Nojec – razem podjęłyśmy się zakończenia imprezy zanim zamieni się w katastrofę. Udało nam się zapędzić dziewczyny do łóżek, a nawet skontrolować w stajni czy stajenni należycie zadbali o konie. Potem nie sprzątając udałyśmy się do łóżek.
Rano obudziłam się dosyć późno, ale jak się okazało na nogach była tylko Ev. Poszłyśmy do kuchni napić się wody i wtedy zobaczyłyśmy w świetle dziennym miejsce naszych wczorajszych popisów, które przypominało opustoszałe pole bitwy. - Będziemy się tym martwić później – mruknęłam i zdecydowanym krokiem podeszłam do szafki by wydobyć z niej szklanki. Po chwili dołączyły do nas Dei i Carrot, a także Tiara. – Cholera! Umówiłam się dzisiaj na trening o 13, zupełnie zapomniałam! – krzyknęła nagle ta ostatnia czym wywołała grymasy na twarzach reszty towarzystwa. Podjęłyśmy szybką akcję budzenia Kany i pakowania Hidalga i Trianny do przyczepy budząc przy okazji Ross i Metkę, które złorzecząc zeszły na dół.
Do południa Star Horses na powrót opustoszało, a my (Ja, Noj, Naut i Ev) musiałyśmy zmierzyć się z kryzysowym bałaganem. Tym niemniej uznaję imprezę oficjalnie za udaną! Very Happy
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|