Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:14, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Data: 30.01.2008
Jeźdźcy: Arrya & Cuxa [pensjonariuszka starhorses.fora.pl]
Konie: Pearl Harbour & ****Hebe oo
Miejsce: Ujeżdżalnia
Pogoda: Słonecznie, -7st. C
Czas: 09:00- 09:50
Zadzwonił mi budzik. Jak co rano chwyciłam go i jednym celnym rzutem trafiłam w szafkę. O tak, idealny początek dnia.
Była godzina 7 rano, więc wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki. Gdzies za godzine Cuxa przyjedzie, no to musze być w stanie używalności… umyłam więc zęby, ułożyłam jakos moją szope, opłukałam twarz i weszłam znowu do sypialni. Wzięłam budzik z podłogi i postawiłam go na nocnej szafce, dokładnie tak jak każdego dnia. Uśmiechnęłam się do niego triumfalnie i zaczęłam szukac ubrań. Z szafy wytargałam zieloną bluzkę z krótkim rękawem i dżinsy, jak na razie starczy. Szybko się ubrałam i wyszłam na korytarz, robiąc przy tym dużo hałasu. Wparowałam do kuchni i otworzyłam górną szafkę, wyciągając kawe. Nastawiłam jeszcze wode i wsypałam 2 łyżeczki do szklanki, wdychając przyjemny zapach. Z lodówki wzięłam chleb, masło, ser, szynke i ogórki kiszone. Wszystko to porozstawiałam na stole i zaczęłam szykowac śniadanie. W międzyczasie jeszcze zalałam kawe, a krojąc ser zastanawiałam się co dzisiaj będziemy robic na treningu. Wezmę dzisiaj Pearla, dobrze mu zrobi troche ruchu pod siodłem. Hebe jest źrebna, więc raczej nie będzie z nim problemów.
Odłożyłam kanapki na talerz i wzięłam wszystko na stół. Usiadłam i zaczełam wżerac, od czasu do czasu popijając kawą. Kiedy spojrzałam na zegarek dochodziła ósma, toteż szybko posprzątałam resztki mojego śniadania i nastawiłam wode na herbate. Usłyszałam że na podjazd wjeżdża samochód, zalałam herbaty i wyszłam na dwór.
Z zielonego samochodu wysiadła Cuxa i pomachała mi. Uśmiechnęłam się i odmachałam, mając nadzieje że to będzie jeden z lepszych weekendów mojego życia. Dziewczyna wyprowadziła podenerwowaną Hebe z przyczepy i podeszła z nią do mnie.
-Hej Arr, gdzie mogę postawic tą znerwicowaną klacz?- Uśmiechnęła się porozumiewawczo.
-Już ci pokaze droge. – Zeszłam ze schodków i podeszłyśmy do dużych drzwi stajni. Otworzyłam je na oścież i puściłam Cuxe przodem, zaraz zamykając za sobą wrota, aby do stajni nie wleciało zimne powietrze. – Tam, do tego otwartego boksu.
Hebe potruchtała za włascicielką, a ja podeszłam do Pearla, który ciekawy wyciągał chrapy do nowej towarzyszki. Pogłaskałam go po ganaszu i zerknęłam na dziewczyne, która mocowała się z zamknięciem boksu. Podeszłam do niej i pomogłam wsadzic odpowiedni pręt w odpowiednią dziurę xd.
-To co, idziemy do mnie na góre, potem na trening a potem… się zobaczy. – Uśmiechnęłam się do niej.
***
W kuchni siadłyśmy przy stole, ja podałam herbatę i ciasteczka własnej roboty.
-I jak podróz? – Zagadnełam.
-A w porządku, Hebe była grzeczna, nawet nie kopała. Ale fochy strzelała przy wprowadzaniu do przyczepy, żebys ty to widziała! – Dziewczyna zrobiła oburzoną minę. – Człowiek się stara, jeść jej daje, a ta taki popis dała… Cała Hebe. – Cuxa uśmiechnęła się szeroko.
-Deltic ostatnio też świruje, muszę ją częściej lonżowac. – Upiłam łyk herbaty.
-A słyszałam ze Pearl już pod siodłem chodzi?
-Tak, i to własnie na nim dzisiaj będę jeździć, także nie masz się co martwic. Katastrofa murowana.- Posłałam jej perskie oko.
-Jazda konna to ryzykowny sport…
Wypiłyśmy herbatę i poszłyśmy do stajni. Cuxa po drodze jeszcze wytachała z przyczepy sprzęt Hebe i położyła jej pod bokse. Ja też wzięłam czaprak Pearla, siodło, napierśnik, ogłowie i ochraniacze. Zaczęłyśmy czyścic swoje konie, czasami jeszcze cos do siebie odkrzykując. Miękką szczotką przetarłam z ogiera kurz, zgrzebłem wyczyciłam zaklejki z padokowego błota i przeczyściłam kopyta. Wzięłam ogłowie, rozpięłam podgardle i przerzuciłam wodze przez głowę Pearla. Nie protestował, więc chwyciłam jego pysk i włożyłam wędzidło. Pozapinałam wszystkie paski, założyłam czaprak, siodło, napierśnik i ochraniacze. Narazie popręg dopięłam na 1 dziurke, zostawiając go luźno.
-Tej, Cuxa! Skończyłas już?
Z końca stajni dobiegło mnie głośne „ehe!”, toteż założyłam na wszelki wypadek kask i kurtkę. Wyprowadziłam ogierasa na korytarz, nie zamykając za sobą drzwi i podeszłam do boksu Hebe. Dziewczyna zapinała właśnie kask, a ja wyszłam przed stajnię. Był dosyc duży mróz, a na ziemi leżała cienka warstwa świeżego śniegu. Oprowadziłam Pearla 2 kółka przed stajnią i dopięłam popręg. Zaraz za mną wyszła Cuxa ze swoją arabką, która była podekscytowana nowym miejscem. Chwyciłam wodze Pearla i wsiadłam. Poprawiłam sobie strzemiona, pogłaskałam ogiera po szyi i dałam lekką łydkę. Ruszyłam szybkim stępem przed siebie, a za mną podążała Cuxa. Dałam Pearlowi luźną wodze, żeby mógł wyciągnąc szyje i dosiadem skierowałam go na ujeżdżalnie. Kiedy tam dojechaliśmy konie już się troche rozgrzały, więc skróciłam wodze i dociągnęłam popręg z siodła. Powiedziałam Cuxie żeby robiła co chce, a ja skręciłam na woltę. Bawiłam się wędzidłem i napychałam młodego na kontakt, pilnując zadu. Na razie było dobrze, wiec ruszyłam lekkim kłusem na kontakcie. Widziałam że Cuxa dalej męczy Hebe na wężykach, też zastosowałam te metode, żeby rozluźnic ogiera. Ładnie się wyginał, starał się. Zmieniłam kierunek przez przekątną i usiadłam w kłusie ćwiczebnym. Ahh, ale ten koń fajnie niesie. Kłusowalismy po świeżym śniegu, zaczął wiac wiatr z południa. Kłusem anglezowanym najechałam na pojedynczego drąga, dokładnie wyjeżdżając narożnik. Rudy trochę się zawachał i zwolnił, ale łydkami popchnęłam go na przeszkodę, pilnując żeby nie wyłamał. Mocno podnosił nogi kiedy przejeżdżaliśmy nad drągiem, dlatego potem dałam mu luźną wodze i pogłaskałam po szyi. 2 okrążenia zrobiliśmy w wolnym, roboczym kłusie, Pearl zaczął przeżuwac wędzidło. Zwolniłam do stępa i zebrałam wodze. Wyjechałam na środek, odchyliłam się delikatnie do tyłu i zamknęłam ręke. Ogier zrobił ładne zatrzymanie, lewa tylna noga tylko odstawała. Cmoknęłam i wypchnęłam go biodrami do szybszego kłusa, zmieniając znowu kierunek przez półwolte. Hebe także kłusowała, w lekkich podskokach pokonywały własnie drągi. Ja usiadłam w ćwiczebnym i zamierzałam własnie wyjechac narożnik, kiedy ogier nagle odskoczył w bok, i stając na tylnych nogach zaczął się cofac. Dałam mu stanowczą łydke, na co on wspiął się lekko i wierzgnął. Kiedy stanął spokojnie zobaczyłam, że boi się dużej zaspy, która leżała pod płotem. Zrobiłam wolte w stępie i pokazałam mu ja dokładnie. Pogłaskałam go i zachęciłam do ruchu naprzód. Ruszyłam znowu kłusem, zmieniłam kierunek i podjechałam do Cuxy. Obie uzgodniłyśmy ze zagalopujemy w zastępie, Hebe na przodzie, jako bardziej doświadczony koń. Ustawiłysmy się więc najpierw na prawo. Cuxa ruszyła szybkim kłusem i w narożniku wystrzeliły galopem. Pearl poczekał na mój sygnał, jednak też ruszył z kopyta. Przytrzymałam go i kiedy tempo było dobre, pozwoliłam mu galopowac. Hebe trochę się oddaliła, raz strzeliła małego baranka. Siedziałam w siodle i bawiłam się wędzidłem. Wszystko było dobrze, więc po 2 kółkach zmieniłyśmy kierunek. Teraz Pearl wyszedł na prowadzącego, toteż w narożniku od razu zagalopowałam na dobrą nogę. Na prostej trochę wydłużyłam mu ten galop, tempo też było dobre. Kiedy dojeżdżaliśmy do narożnika, Pearl znowu ubzdurał sobie tą wielką i straszną zaspe, więc wrył się kopytami w ziemię. Wypadłam z siodła na jego prawą stronę, dalej trzymając się łydkami. Ogier wystrzelił w przeciwną stronę, byle dalej od strasznego śniegu i dzikim galopem zaczał pokonywac długosc całej ujeżdżalni. Modliłam się tylko żeby przestał, a ten jakby mnie usłyszał, i zrobił mi na złośc, puszczając serię wysokich baranów. Wyleciałam w powietrze i poczułam w ustach ziemię. Rąbnęłam o nią głową, przeturlałam się na bok i uderzyłam w stojak od przeszkody. Otworzyłam oczy i otarłam usta z ziemi i śniegu.
-Matko Świeta! Arr, nic Ci się nie stało?!
Cuxa wołała mnie z drugiego końca ujeżdżalni, wiec słabo ją słyszałam. Kreciło mi się w głowie i nie mogłam nic odkrzyknąc, język utknał mi w gardle. Pearl kłusował nerwowo wzdłuż ogrodzenia.
-N..ni…nic! – Z całej siły starałam się aby to zabrzmiało wiarygodnie, ale Cuxa nie dała się nabrac. Złapała wodze Pearla i pokłusowała do mnie. Zsiadła z arabki i chwyciła moją ręke.
-Ale siadło! Mocno rąbnęłas, nie powiem. Na pewno nic ci nie jest? Spróbuj wstac.
Podparłam się na dziewczynie i chwiejnie wstałam. Dalej miałam troche ciemno przed oczami, ale poza tym to nic mi nie było.
-Mogę wsiąść, musze jeszcze raz przejechac koło tej zaspy pieprzonej… - Powiedziałam, zezując na ogiera, który zachowywał się jakbym po ludzku zeszła, i nic się nie stało.
Po chwili siedziałam już w siodle i skróciłam wodze. Mocnym impulsem popchnęłam Pearla, byłam zła, że bał się takiej pierdoły, i że przez niego najprawdopodobniej będę mieć wstrząs mózgu albo co. Kręciło mi się troche w głowie, ale przejechaliśmy koło strasznego miejsca bez zatrzymania, bez najmniejszego zawachania! Co za koń…
-To co, stępujemy i schodzimy. – To nie było pytanie. Ale Cuxa miała racje, w takim stanie nie mogłam jeździc, jeszcze bym wypadek spowodowała.
***
Rozsiodłałysmy konie przed stajnią i puściłyśmy je na osobne padoki. Deltic też poszła do Hebe, a my poszłyśmy do mnie do kuchni. Usiadłam przy stole i rąbnęłam w niego głową.
-Cuxa, dlaczego ja mam takiego narwańca, co boi się zwykłego śniegu…?
-Oj, Arr, przejdzie mu. Miał pierwszą jazdę na śniegu, musi się przyzwyczaic. A Hebe dzisiaj nadzwyczajnie dobrze, pomijając te kilka baranków…
Słuchałam jej i powoli przechodził mi ból głowy. Wypiłam kakao i poszłyśmy do mnie do pokoju oglądac jakis film. Kiedy się skończył, patrzyłyśmy jak konie łażą po padoku i gadałyśmy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|