Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:13, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Trener: Sara
Koń: Pearl Harbour
Data: 05.07.2008
Czas trwania: 09.00 - 10.00
Miejsce: ujeżdżalnia
Pogoda: niebo zachmurzone, ale nie padał deszcz, 22st. C
Przez ostatnie dni nie wydarzyło się nic niezwykłego. Codziennie wychodziliśmy w teren, na pół godziny lub nawet na półtorej. Były to dość luźne spacerki, ponieważ upał sprawiał że z trudnością się w ogóle poruszaliśmy. Pearl uspokaja się, w lesie zachowuje się wyraźnie lepiej, przestał się bać strumienia i jeziora. Często chodziliśmy w orzeźwiająco chłodnej wodzie. Relacje między nami znów się poprawiły, źrebak zdaje się akceptować moje przewodnictwo i nie próbuje już się buntować.
Na dziś zaplanowałam trening na ujeżdżalni i zapoznanie z drągami. Źreb jest już w takim wieku że spokojnie może skoczyć przeszkódkę albo dwie, a chciałabym się przekonać jak mu to wyjdzie. Na razie jednak miałam zamiar oswoić go z drągami i stojakami. Co prawda kiedyś już robiliśmy między nimi slalomy, jednak takich ćwiczeń nigdy nie za wiele.
-Cześć, Pearl. Dzisiaj będzie ciekawie - powiedziałam, podchodząc do boksu źrebaka. Podniósł głowę znad żłobu i popatrzył na mnie ciekawskim wzrokiem. Pogłaskałam go po pyszczku i weszłam do boksu - Możesz sobie dojeść te resztki paszy, a ja w tym czasie cię wyczyszczę.
Był dość czysty, tylko lekko zakurzony. Wyszczotkowałam go szczotką z miękkiego włosia, a zgrzebłem wyczesałam ogon i grzywę. Jak zawsze podniosłam mu nóżki. Na Pearlu nie robiło to już żadnego wrażenia, zaczynał mi sam tą nogę podawać gdy go o to prosiłam. Później mokrą szmatką przetarłam mu sierść na całym ciele, by ściągnąć resztę kurzu, wygładzić ją i nadać ładnego połysku.
-No kochany, jesteś gotowy do treningu. Chodź, zobaczysz co tam na dzisiaj przygotowałam dla ciebie.
Wyprowadziłam go na uwiązie z boksu. Prowadząc go za sobą, podeszłam do boksu Deltic.
-Wiesz co... -mruknęłam do Pearla - Wyczyszczę naszą klaczkę i pójdzie z nami na ujeżdżalnię. Zostanie tam jeśli będzie grzeczna.
Podniosłam szczotki z ziemi, uwiąz Pearla przewiesiłam przed bramę do boksu, nakazałam mu spokojnie stać i weszłam do Deltic. Klaczka była ożywiona moją wizytą, nie taka spokojna jak Pearl. Wyczyściłam ją szybko ale starannie, chociaż nie ułatwiała mi tego kręcąc się po boksie. A Pearl cały czas stał w korytarzu jak posąg. Chciałam zapiąć uwiąz do kantarka klaczki, ale pomyślałam że prowadząc dwa źrebole mogę nad nimi nie zapanować gdyby coś głupiego im strzeliło do głowy, więc zrezygnowałam z uwiązu licząc, że Deltic i tak podąży za nami. Wyszłam z boksu i zostawiłam go otwarty. Zaczęłam z Pearlem iść do wyjścia.
-Chodź, Deltic!
Klaczka nie potrzebowała nawet zachęty, sama wypadła jak burza z boksu i zahamowała gwałtownie przed zadem Pearla. Gdy tylko wyszliśmy ze stajni puściła się biegiem i zaczęła skakać i wierzgać na placu. Pearl zarżał cicho, chcąc do niej dołączyć, ale stanowczo poprowadziłam go na ujeżdżlanię. Po chwili nadbiegła Deltic, tak jak się spodziewałam. Zamknęłam za nią bramę.
Klacz zaczęła biegać i brykac po całej ujeżdżalni. Ruszyłam z lekko zdezorientowanym Pearlem wzdłuż ogrodzenia, próbując uzyskać jego uwagę, sprawić, by się skupił. Przeszliśmy energicznym stępem 5 okrążeń. w tym czasie Deltic już się opanowała i chodziła za nami. Wtedy postanowiłam zakłusować. Klacz natychmiast wierzgnęła w stronę Pearla i uciekła, ogier bryknął i chciał za nią ruszyć, ale mu nie pozwoliłam.
-Spokój, Pearl, nie zwracaj na nią uwagi. W przyszłości nie będziesz sam na ujeżdżalni i musisz nauczyć się radzić sobie w towarzystwie innych koni. No to kłusik, co?
Najpierw powoli, a gdy przekonałam się że raczej nie wywinie mi żadnego numeru, przyspieszyłam z nim do tempa wymagającego od niego już skupienia. Deltic trochę jeszcze sobie szalała, aż dołączyła do nas. Przebiegliśmy z 8 okrążeń i stęp. Pochwaliłam Pearla i pozwoliłam mu chwilę odpocząć, po czym znów wymagałam energicznego stępa. Porobiłam z nim jak zwykle wolty i półwolty, koła małe i duże, ósemki, serpentyny. Po 10 minutach takiej pracy postanowiłam to wszystko zrobić w kłusie. Zakłusowanie na prostej, jedno okrążenie i półwolta, następnie pół okrążenia i 3 koła, najpierw duże a później coraz mniejsze. Zmiana kierunku, jedno okrążenie ujeżdżlani i znów trzy koła. Następnie serpentyna przez środek ujeżdżalni. Pearl nie miał ochoty się wyginać, ale po kilku takich serpentynach rozluźnił się i już całkiem ładnie wchodził w zakręty. Przez cały czas Deltic leniwie człapała za nami, czasem przystając ze zdziwienia gdy robiliśmy z Pearlem te różne 'figury'. Dalej kłus i przyspieszenie na prostej. Zauważyłam, że Pearl ma wyraźną skłonność do wydłużania kroku przy zachowaniu tego samego rytmu, a nie do szybszego stawiania drobnych kroczków. Źrebak kłusował dostojnie, daleko przed siebie wyrzucając nogi. Zachwycona, pogłaskałam go po szyi. Zrobiliśmy dużą ósemkę w narożniku i znowu bardzo szybki kłus przez przekątną. Tam pozwoliłam Pearlowi zwolnić do stępa. Pogłaskałam go, niech sobie odpocznie, a ja w tym czasie planowałam co zrobić w galopie. Kłusa na dzisiaj już wystarczy.
Po 5 minutach stępa na prostej zakłusowanie. Tu Pearl troszkę bryknął, ale zaraz go uspokoiłam i dalej kłus po prostej. Na zakręcie przyspieszyłam i wreszcie galop. Pearl w pierwszej chwili zadarł głowę, odsunęłam się i złapałam za sam koniec uwiązu. Po chwili Pearl przestał się buntować i zaczął normalny galop, jak zwykle pełen gracji i wdzięku.Za nami biegła radośnie Deltic. Ale miło jest biegnąć obok galopującego konia... Zrobiłam tak z Pearlem z 5 okrążeń i chwilka na kłus. Zagalopowanie po połowie okrążenia i natychmiast ostry zakręt na przekątną. Tam z nim pobiegłam sprintem, zwolniliśmy znów w rogu ujeżdżalni i tam duże koło w galopie. No ładnie się Pearl spisywał, ładnie. Z koła przeszłam w ósemkę i po kilku kołach w drugą stronę Pearl zrobił lotną zmianę nogi i galopował teraz na właściwą. Zaciekawiona, znów przez ósemkę przejście do koła w drugą stronę i po jednym okrążeniu Pearl ponownie zmienił nogę na właściwą. Bardzo dobrze że ma taki nawyk. Ten koń po prostu umie się poruszać jak trzeba. Zwolniłam go z pewnym trudem do stępa.
-Jesteś świetny, Pearl - pogłaskałam go z uśmiechem i dałam mu kawałek jabłka, a Deltic cukierka dla koni.
Ruszyłam z Pearlem swobodnym stępem, głowę miał wyciągniętą w dół i stawiał ładne, duże kroki. Zrobiłam z nim dla odpoczynku 10 okrążeń w tym stępie i na zakręcie udało mi się zagalopować ze stępa xD Pewnie przez przypadek, ale co tam xD Zrobiłam z nim serpentynę w galopie. Był już rozluźniony i ładnie wchodził w zakręty. Następnie przegalopowaliśmy wzdłuż 6 stojaków ustawionych na slalom. Pearl nie bał się ich, więc bez obaw go tam skierowałam. Nie szedł zbyt płynnie i potknął się raz, ale przynajmniej się nie bał. Zwolniłam do kłusa i kilka razy przejechałam slalom w kłusie. Gdy byłam już z niego zadowolona, spróbowaliśmy galopem. Teraz o wiele lepiej, Pearl fajnie wchodził w zakręty, nie zwalniał i nie przyspieszał, był wyraźnie spokojny. Zwolniłam na minutkę do stępa.
-I co, Pearl? Ze stojakami już się zapoznałeś, tak? Jeszcze tylko parę ćwiczeń i przejdziemy do drągów.
Ładne zagalopowanie i kilka kół w galopie. Robiłam to tak, by przebiegać między stojakami ustawionymi na slalom, więc były małe koła z jednym stojakiem w środku i większe, np. z dwoma czy trzema. Uznałam to za ciekawe dla Pearla ćwiczenie. Zmieniłam z nim kierunek i dalej tak samo dobrze wychodziło. Zwolniliśmy do stępa i pochwaliłam go.
Pochodziliśmy stępem ponad 5 minut, Pearl dostał jabłko i zaczęliśmy iść na drągi. Trochę przed nimi zwolnił, powąchał je i przeszedł przez te 4 drągi. Pochwaliłam go, zrobiłam z nim koło i znów na drągi, i tak 5 razy. Było fajnie, przechodził przez nie bez strachu. Zdecydowałam się z nim zakłusować i skierowaliśmy się na drągi ustawione na kłus. Niespodziewanie Pearl odbił się od ziemi tuż przed pierwszym drągiem i przeskoczył przez 3 drągi, prawie się potykając.
-No wiesz co Pearl... Spokojnie, na skoki przyjdzie czas...
Zawróciłam z nim i tym razem wolniej biegliśmy na drągi. Nie skoczył, chociaż trochę mu się poplątały nogi. Za trzecim razem było już bardzo ładnie - energiczny kłus z wysoką akcją nóg. Przeszliśmy tak jeszcze 3 razy i stęp, żeby trochę ochłonął. Po paru minutach jeszcze jedno przejście przez drągi na kłus i galop wokół ujeżdżalni. Był spokojny, zatem skierowaliśmy się na 3 drągi ustawione do galopu. Były to drągi 'straszące'. Pearl schylił mocno głowę, prychnął, zrobił kilka baranków ale przeszedł. Za drugim razem już spokojniej, a przy kolejnych czterech było już świetnie. Mały szybko się uczy.
-Jestem z ciebie dumna, kochany! Ale na dzisiaj już koniec.
Postępowałam z nim z 10 okrążeń, nagrodziłam ostatnim kawałkiem jabłka i wyszłam z obydwoma źrebakami na pastwisko. Deltic nie przechodziła przez drągi, wolała biegnąć obok ^^ Pearl był trochę zmęczony, od razu po przyjściu na pastwiko się wytarzał i leżał parę minut Smile
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|