Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cuxa Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 8:36, 09 Maj 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 58 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
|
Po wczorajszym wyczerpującym wieczorze naprawdę nie miałam ochoty zwlekać się z łóżka. Ale... Nowe obowiązki, trza wstawać wcześniej. Już zdążyłam się odzwyczaić jak to jest.
Haberia jednak zamierzała mnie dosyć szybko... Przystosować do nowego stylu bycia. Już o 7:20 dostałam telefon ze stajni, że mój koń jakimś cudem wylazł przez ogrodzenie i grasuje po torze crossowym - czyli miejscu, które wcześniej nie udało się zwiedzić.
Mała, uparta...
Ugh.
Jak przyjechałam, Haberia stała po nadpęcia w wodzie z wielkim szokiem przyglądając się wielkiej mewie. Patrzyła z zainteresowaniem, będąc w stanie z każdej chwili odskoczyć lub zaatakować, gdyby ta się poruszyła. Ale tamta stała jak stała.
Klacz zdawała się lekko frustrować takim stanem rzeczy, podrzuciła kilka razy głową i zanurzyła się głębiej, podchodząc do przeszkody bliżej.
Z tak wielkim skupieniem obserwowała tą dziwną rzecz, nie mogąc się nadziwić, że nie porusza się nawet, jeśli ona niucha i trąca pyskiem i gryzie.
Był to idealny moment na złapanie klaczy.
Zauważyła mnie, gdy stałam po przeciwnej stronie mewy. Zarżała, okrążając przeszkodę i swobodnie oddalając się ode mnie.
Ręce mi opadły.
Hebe by przyszła. Hebe by poczekała, aż założę jej kantar. Hebe by nie zwiała z padoku, do chol...!
Spokojnie. To nie Hebe. Biedny, ...brudny..., niewychowany źrebak
I w tym momencie było mi dosłownie wstyd, bo - jakby nie patrzeć - MÓJ koń był cały w błocie... A dodatkowo mokry.
Przekupstwo działa na wszystkich, choć w tym wypadku wymagało ode mnie trochę sprytu, by dać marchewkę i w tym czasie nałożyć koniu - strasznie broniącego swoje uszy - kantar. Na szczęście nie było tu przewagi wzrostu i jakoś nam (mi) się udało.
Sprowadzenie jej do stajni dostarczyło kolejnych gromów emocji, bo każdy nowy zapach, kolor, kwiatek, doniczka, słupek, a co gorsza - NOWY KOŃ lun (olaboga!) KONIE budziły takie zaciekawienie i ekscytację, że pomimo iż był to 8-miesięczny odsad, to...
Strasznie mnie irytowała. Konie mogły się na mnie rzucać, atakować, być agresywne, leniwe, nie chcące współpracować, a tu miałam do czynienia... Z koniem z zespołem ADD, któremu trudno się skupić na jednej rzeczy dłużej niż 5 sekund! Dodatkowo był to koń tak wrażliwy i czuły, że wszelakie kary mogłyby prowadzić do znarowienia.
God damn it
Haberia niemalże okrążała mnie, nie mogąc wyciągnąć mnie do przodu, z tym swoim cholernym bukietem arabskim, na każde napięcie linki reagowała zbliżeniem się do mnie, więc to koło było mocno zygzakowate - jak mogła, to się oddalała, czuła nacisk, wracała i tak W KÓŁKO.
Skróciłam uwiąz, ;przez co koń przycaplowywał i szedł ukosem, pochłaniając wzrokiem pasące się konie.
Klacz była bardzo... Społeczna. Na odległość.
Postawiłam ją w stanowisku do czyszczenia, przypinając dwa uwiązy do jej kantara - zapobiegłoby to niejako odsadzaniu się lub zbytniemu kręceniu.
10 minut w jednym miejscu nie powinno jej zbawić.
A jednak.
W momencie podjęcia przeze mnie prób czyszczenia, klacz zaczęła ustępować ciałem to w jedną, to w drugą stronę, nawołując konie.
Nie uciekała od szczotki, po prostu zdawała się nie móc wytrzymać tak długo w "nieruchu".
W pewnym momencie odwróciła głowę i przyłożyła chrapy do mojego ramienia, wąchając mnie.
Pierwszy raz zwróciła na mnie na tyle uwagę! Szok.
Podrzuciła głową, obserwując, co robię.
Błoto dosyć szybko schodziło z jej sierści, ukazując jej wyjątkową maść.
Na dotyk zgrzebła na nogach zaczęła podnosić nogi i grzebać, jednak po powolnym przyzwyczajeniu do tego uczucia... postawiła nogę.
Koń uspokoił się, trzymając w pysku pasek od miękkiej szczotki. Machnęła szczotką i ze zdziwieniem odsunęła głowę, gdy ta uderzyła ją po chrapach.
Nie reagowałam na jej... malutkie fanaberie, mówiąc do niej spokojnie i kontynuując oczyszczanie sierści.
Szło dosyć sprawnie, o dziwo.
Po 10 minutach, niemalże wyliczonych, wypuściłam klacz na pastwisko. Po odpięciu uwiązu rzuciła się do galopu i pognała do koni.
Cóż. Może tym razem bardziej się do nich przywiąże i nie będzie już uciekać? - trzymałam się tej myśli z nadzieją.
Może.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cuxa dnia Wto 13:40, 10 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|