Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Przyzwyczajanie do zabiegów pielęgnacyjnych, skrót 10-13.05

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Haberia / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cuxa
Pensjonariusz
PostWysłany: Pią 16:50, 13 Maj 2011 Powrót do góry


Dołączył: 08 Maj 2011

Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska

Przez ostatnie 4 dni skupiałam się na tym, by nieco oswoić konia ze swoją obecnością i faktem, że coś się od niego wymaga. W tym przypadku była to uwaga oraz posłuszeństwo... przy zabiegach pielęgnacyjnych.
2 razy dziennie przychodziłam do konia i starałam go na sobie skupiać przez 10-25 minut.

Oto krótkie sprawozdania.

10.05.2011

Przyszłam do stajni wcześnie, zaraz po karmieniu, tak, by móc porwać konia przed wypuszczeniem na pastwiska.
Haberia z większości siana zrobiła sobie ściółkę. Leżała z półprzymkniętymi oczyskami, wyraźnie przysypiając.
Wikipedia stała w drugim końcu biegalni, odwrócona tyłem, odciążając jedną tylną nogę, także wyraźnie śpiąc.
-Hej, maleńka.-uśmiechnęłam się, powoli wchodząc do pomieszczenia.
Klacz powoli otworzyła oczy, unosząc przy tym głowę. Zastrzygła uchem, powoli zwracając na mnie uwagę.
Podeszłam bliżej, a klacz zaczęła się zbierać na równe nogi.
Założyłam jej kantar i wyprowadziłam ją z biegalni. Towarzyszyło nam ciche rżenie Wiki.
Chcąc, nie chcąc chyba się trochę do siebie przywiązały.

Dzisiaj postanowiłam zająć się nią na dworze. Wybrałam w miarę ustronne miejsce.
Trzymając uwiąz w ręku, zaczęłam ją czyścić.
Źrebak zaczął się kręcić, niuchać ziemię i grzebać w niej.
-Haberia...-mruknęłam, podnosząc jej głowę do góry i kładąc rękę na tej drobnej nóżce.-Stój spokojnie. To tylko momencik.
Klacz przyłożyła chrapy do mojej twarzy, prychając.
-...Fuj.-westchnęłam ciężko.
Klaczka po poprzednim gruntownym czyszczeniu wymagała wyłącznie "starcia" kurzu.
Poza tym wypadałoby w końcu zacząć podnosić nogi...
Od łokcia, do pęciny przejechałam rękę po jej nodze, a następnie delikatnie zacisnęłam palce, podnosząc nogę do góry, mówiąc przy tym "Noga!".
Klacz ustąpiła, podnosząc nogę. Już miała zamiar mi ją wyrwać, gdy po prostu spokojnie opuściłam ją na dół.
-Grzeczna dziewczynka!-poklepałam ją po szyi.
Nerwowo przystąpiła z nogi na nogę, próbując mnie skubnąć.
Odsunęłam jej pyszczek, głaszcząc ją po czole.
Drugą przednią nogę podniosła już chętniej, ale dalej się wahając, nie do końca wiedząc o co mi chodzi.
Tylne nogi wyrywała, wyszarpywała, mimo że starałam się to robić w miarę nieinwazyjnie.

Ale obiecałam, że to tylko chwila, więc odprowadziłam ją z powrotem.
Mamy przecież jutro.

11.05.11

Klaczki dalej nie dawały po sobie poznać i nie pozostawały w kontakcie, sprawę hierarchii zostawiając na inny termin.
Przy czyszczeniu klacz dalej się kręciła, interesując się wszystkim wokół. Przednie nogi dalej były podawane z pewnym wahaniem, jednakże postanowiłam popodnosić je i poopuszczać kilka razy, by ją przyzwyczaić.
Robiła to coraz pewniej, przez co była w stanie trochę pokombinować.
Tylne nogi dalej były problemem - dla klaczy musiało być to dziwne uczucie. Poza tym zdawała nie ufać mi się na tyle, by być dotykaną tam, gdzie tego nie widzi.

12.05.11

Jak przyszłam, klaczki były na pastwisku, stojąc w odległości 5 metrów od siebie, dalej zacięcie odwrócone, wcinając trawę.
Czyściłam klaczkę na pastwisku, by mogła sobie spokojnie jeść. Wydawała się być bardzo zrelaksowana, będąc w towarzystwie innego konia (a może tego konkretnego?). Machała swobodnie ogonem, odganiając się od much. W końcu połowa maja. Owady już wychodzą.
Nogi przednie podawała z lekkim ociąganiem, ponieważ musiała przenosić ciężar ciała z jednej strony na drugą. Ale... Tylne nogi podawała o wiele spokojniej, zupełnie jakby od wczorajszego dnia jej nastawienie zmieniło się kompletnie.
Zadowolona dałam jej spokój. Nie czyściłam nóg, jeszcze trochę za wcześnie na takie sprawy. Chodzi o same przytrzymywanie i podnoszenie nóg.

13.05.11

Przy czyszczeniu klaczka dalej nie była aniołkiem, ale to w końcu źrebak, który nie zdążył jeszcze wszystkiego poznać.
Podnoszenie nóg szło coraz łatwiej. Choć teraz przytrzymywałam je na dłużej. Dotykałam podeszwę kopyta, tak, by klacz wyraźnie to poczuła. Próbowała zabierać nogę, jednak ją spokojnie przytrzymywałam, by potem po chwili ją odłożyć.
Chwaliłam ją za każdym razem, by Habka zapamiętała, że to właśnie o to chodzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cuxa dnia Nie 17:48, 15 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Haberia / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare