Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 20:17, 09 Lip 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do Dean, do mojej gotowej już klaczy, z którą miałam odbyć pierwsze w życiu skoki pod siodłem. Wiedziałam, że może byc ciężko, dlatego zaopatrzyłam się w palcat, a na padoku przygotowałam przeszkodę z rękawem – krzyżaka max. 40cm oraz ograniczające go drągi po bokach, które miały ograniczyć ucieczke klaczy. Były one jednak na tyle szeroko rozstawione, aby Poka nie czuła się zagrożona, kiedy będziemy najeżdżać krzyżaka.
Klacz wyprowadziłam czysta i osiodłana z boksu na padok, gdzie wsiadłam i momentalnie zaczęłam solidną rozgrzewkę. Uznałam, że przed pierwszymi skokami wykorzystam na nią więcej czasu i porządniej rozgrzeję Pokę.
Na początek, jak zwykle, wolty, ósemki i serpentyny. Dzisiaj jednak zmusząłam Apokalipsę do niewyobrażalnie ciassnych kółek, jednak dopiero wtedy, gdy przez kolejne pół godziny szlifowałyśmy zwykłe, delikatne zakręty. Wszystko dla jej dobra.
Kolejny krok – ruszenie kłusem. Poka poszła energicznie, jak to zwykle ona. Przytrzymywałam ją nieznacznie i działąłam łydkami, aby schodziłą mi z łbem – miała być rozluźniona i spokojna, bez niepotrzebnego gnania, pędzenia i innych dziwactw. W kłusie również wolty, ósemki i serpentyny, na pcozątku łągodne, przeradzające się w niewielkie zawijasy, przy których musiałam mocniej pracować łydkami, aby klacz nie przechodziła do stępa.
Na zakończenie mega rozgrzewki zagalopowania – cztery kółka na wolcie i jedno na pełnym maneżu. Najpierw na prawo, Poka przeszła lekko, gdy mocniej ją podparłam i tym samym łądnie i elegancko. Zrobiłyśmy cztery kółeczka i pognałyśmy nie co szybciej na pełne koło. Po tym zwolniłam ją do kłusa roboczego i dopilnowałam, aby się nie rozpadła i szła jednostajnym tempem. Zmieniłśmy kierunek i ruszyłyśmy znowu galopem. Poka szła tak, jak chciałam i byłam z tego dumna.
Po galopach przeszłyśmy do kłusa i do stępa. Przez chwilę dałam odpocząć kobyłce przed jednym z większych strasów czekających na nią w życiu.
Zapomniałąm wcześniej wspomnieć, że krzyżaczek byłprzygotowany na kłus – przed nim w ogległości więcej niż metra znajdowała się wskazówka, która miała jeszcze bardzoej dopomóc klaczy i pokazac jej, gdzie należy się odbić. Oczywiście do mnie należało właściwe naprowadzenie i podanie odpowiedniego sygnały, jednak ze wskazówką będzie mi łatwiej.
Zakłusowałam, kiedy oddech klaczy uspokoił się. Na początek zrobiłyśmy wolte wokół przeszkody, po której skierowałam się na linię przeciwną najazdowi. Wjechałyśmy na najazd, dośc długi jak na tak małą przeszkodę. Chciałam dać klaczy chwilę na pomyślunek. Ja w każdym razie pilnowąłam jej solidnie łydkami oraz ręką – pilnowałam, aby przypadkiem mi nie spłynęła albo nie uciekła w którąś stronę, gdyż mogłaby zrobić sobie wtedy krzywdę przy próbie skoku.
Jechałyśmy zecydowanym, energicznym krokiem. Poka była nieznacznie zaniepokojona, ale sygnał od łydek ją motytwował do działania. Gdy zbliżyłyśmy się do wskazówki na odległość jednego foulee galopu, pilnowałam klacz jeszcze bardziej. Delikatnym skokiem galopowym pokonałyśmy wskazówkę i w tym momencie Poka otrzymała ode mnie sygnał do skoku. Półsiad i poczułam, jak siwa kobyłka wzbija się wręcz w niebo "żeby tylko nie zetknąć się z przeszkodą". Lot trwał chwilę, wylądowałyśmy. Nie byłto jakiś mega skok, ale jej pierwszy, bez wyłamania, łądny, solidny skok. Poklepałam ją mocno i całam zupełny luz na pysku, kiedy wjechałyśmy na ścianę. W lekkim, rozluźniającym kłusie zrobiłyśmy jedno kułko, po którym pozbierałam wodzę i jeszcze raz energicznym kłusem skierowałam na przeszkodę, tym razem najeżdżając z drugiego najazdu. Poka tym razem również patrzyła na przeszkode minimalnie nieufnie, jednak sygnał ją zmotywował i skoczyła łądnie po podsakoku przez wskazówkę. Poklepałam ją i dałam chwilę galopu na ścianie, na luźnej wodzy. Byłam z niej dumna, oddała dwa pierwsze czyste, ładne skoki pod jeźdźcem.
Po galopie zupełny luz w kłusie, dalej w stępie. Rozstępowałam ją porządnie i zaprowadziłam do boksu.
W stajni zdjęłam z niej sprzęt i dokałdnie obejrzałam stawy, z którymi, jak się okazało, wszystko było w porządku. Poklepałam ją, dałam smakołyka i zostawiłam w boksie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|