Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 19:56, 09 Lip 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do Dean, aby poćwiczyć z Poką. Jak mogłam się spodziewać, koń był gotowy do wyjścia z boksu. Przywitałam się z klaczką i odpięłam ją od uwiązu.
Poszłyśmy na padok, gdzie sprawnie wsiadłam i szybko ruszyłam energicznym stępem, podczas którego podstawiłam klacz. Poka szybko poddała się moim zabiegom i po chwili pod łydką czułam energię zadu, w ręce giętką potylicę. Poklepałam ją i zaczęłam znaczącą rozgrzewkę – wolty, ósemki i serpentyny. Wszystko to wykonywałyśmy w jednostajnym, energicznym tempie. Zmuszałam klacz do tego, aby na zakrętach była miękka i ładnie je wyjeżdżała.
Ruszyłyśmy kłusem, gdy uznałam, że rozgrzewki wystarczy. Tutaj również pilnowałam jednostajnego, energicznego tempa kłusa roboczego. Nieznacznie oddawałam klaczy wodzę, co ona przyjmowała dobrze i schodziła z głową niżej, jednak nie wieszała się na wędzidle.
W kłusie oczywiście kolejne ćwiczenia – wolty, ósemki, serpentyny. Klacz szła ąłdnie, miękko mi się gięła, niemal od samych łydek. Poklepałam ją.
Wjechałyśmy na większą woltę i miękkim ruchem łydek ruszyłyśmy galopem. Apokalipsa już się wyrabiała – już całkiem lekko ruszała galopem, nie było z tym problemu, jak ównież z zebraniem w tym chodzie. Dumna, poklepałam klacz i po trzech kołach zmieniłam kierunek w kłusie. Tym razem również łądne przejscie, raczej nie jak młody koń, poza tym, że solidnie wspomagałam ją łydkami – przytrzymywałam, aby nie wpadała i nie wypadała na kole.
Po galopach zaczęłyśmy trening właściwy, to znaczy energię i przejścia. Chciałąm również wpleść żucie z ręki, ale to tak przy okazji.
Na początek przejścia w stępie, kłusie no i w stój. Przejscie stęp-stój szło nieźle, klacz czasami mi się rozpadała i którejś nogi nie obciążała, ale właściwie było dobrze. Poklepałam i zaczełam przejścia kłus-stęp i odwrotnie. Klacz ruszała kłusem energicznie, widoczne było przejscie z jednego chodu do drugiego, jednak było ono miękkie i łądnie komponowało się w energicznym chodzie klaczy. Klepałam ją za każdym ładniejszym ruszeniem.
Kolejny krok to zatrzymania i ruszenia ze stój. Klacz niechętnie zatrzymywała się, jednak z łątwością odróżniała powtórzone przed kilkoma minutami komendy ruszenia stępem i kłusem, tak więc na mocniejsze dociśniecie łydek reagowała momentalnie. Raz nawet musiałąm ją zatrzymać, aby nie ruszyłą galopem. Pary jej nie brakuje.
/Kolejny krok – przejścia kłus-galop-kłus. Tutaj klacz była wybitnie zniechęcona przechodzeniem do kłusa, natomiast do galopu przechodziła wybitnie energicznie i niekoniecznie łądnie, chyba, że mocniej wypchnęłam ją na wędzidło i pilnowałam niesamowicie mocno łydką. Wtedy Poka zachowywała się jak przystoi na konia jej możliwości i galopowała spokojnie, a przejscie było harmonijne.
Poklepałam ją za ostatnim razem i przeszłam do kłusa wjeżdżają na solidnych rozmiarów woltę. Delikatnymi ruchami ręki starałam się, aby rozluźniła się zupełnie i zeszła z nosem jak najniżej. Poka powoli, powolutku reagowała na moje manipulacje i schodziła z głowa niżej. Gdy zeszła zupełnie, poklepałam ją, po czym zaczęłam na powrót zbierać do poprzedniego stanu. Zadanie to wykonałąm równiez na drugą stronę, po czym dałam odpoczynek w stępie na luźnej wodzy.
Rozstępowałam klacz porządnie, a po tym zeszłam i poszłyśmy do stajni. Tam sprawdziłam nogi, rozsiodłałąm konia i zostawiłam samego w boksie. Łatwy, lekki i przyjemny trening dla nas obu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|