Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tiara Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 13:22, 10 Sie 2012 |
|
|
Dołączył: 13 Cze 2011
Posty: 385 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Zbiegłam wesoło po schodach, robiąc najazd na kuchnię, w której jak zwykle zgromadziło się całe Deanowe towarzystwo.
- Uwaga, doznacie zaraz zaszczytu w postaci możliwości uczestniczenia ze mną i marchewką w treningu ścigowym! JEDNA OSOBA - krzyknęłam radośnie.
- BOŻE, O BOŻE, JA! - wrzasnął Dejec i wywalił się na ziemię wraz ze stołkiem. Już miałam mówić, że chyba nie pojeździ, ba, nawet nie pochodzi, ale dziewczyna momentalnie wstała i przykleiła się do mnie. - MOGĘ?
- Eeee... no tak - odparłam i obróciłam się, kierując do stajni.
- Masz marchewkę? - spytał ktoś, na co zatrzymałam się w pół kroku, obróciłam z poker face'm i wyciągnęłam warzywko z lodówki, po czym już pewna siebie wymaszerowałam z domu.
W stajni od razu wtoczyłam się do siodlarni i chwyciłam sprzęt i szczotki rudego. Poszłam później do boksu i dostałam w głowę łbem ogiera. Usłyszałam gniewne prychnięcie, a oczy konia przewiercały mnie na wylot.
- No żryj to, potworze... ;-; - wymruczałam, wpychając marchew do ryja Dancer'a.
Weszłam do boksu i zaczęłam czyścić rudzika, najpierw usuwając zgrzebłem błoto, a później czesząc go miękką szczotką. Na koniec rozczesałam grzywę i wyczyściłam kopyta, po czym założyłam mu na ryjło ogłowie. Wyprowadziłam konia przed stajnię, gdzie zarzuciłam mu na grzbiet siodło i podpięłam popręg. Westchnęłam cicho, zastanawiając się, czy mój koń kiedykolwiek oduczy się namiętnego wpie... wpieprzania marchewek.
Nie czekałam długo, gdy wreszcie moim oczom ukazała się piękna siwka Dejca. Uśmiechnęłam się na jej widok, bo po prostu uwielbiałam jej maść.
- Ją, Zanzik! - zawołałam wesoło i wyciągnęłam do niej rękę. Klacz mnie powąchała, po czym opuściła głowę i dziabnęła mnie w udo. Pisnęłam z bólu i odeszłam z fochem do mojego ogra.
- Zanza, Ty wredna pierrrdoło! - skarciła ją Deidre i trzepnęła ją w łopatkę. Dobrze, Dei, dowal jej! >:O Jezu, co mi się dzieje... XD Nevermind.
Dejc podciągnął popręg i wskoczył na Zanzarę ze schodków, a potem ja uczyniłam to samo. Sun rozdziawił ryj, gdy pociągnęłam za wodze, chcąc go zatrzymać.
- Jeszcze nie jestem gotowa, dałnie x.x - mruknęłam, poprawiając strzemiona.
W końcu obie byłyśmy gotowe i ruszyłyśmy stępem na tor. Oczywiście Sun co chwilę caplował, napierał na wędzidło i chciał kłusować, ale wredocie nie pozwoliłam.
- Tak Ci powtórzę, imbecylu... STĘP. KŁUS. GALOP. CWAŁ. To jest kolejność końskich chodów! - pochyliłam się, chcąc jak najbardziej zbliżyć się do uszu konia i warknęłam dosadnie. Rudy położył uszy i prychnął zdenerwowany, ale cel osiągnęłam, bo aż do toru ogier STĘPOWAŁ.
Dei również miała małe problemy z siwą, bo ona też nie chciała iść stępem. Widząc jednak jak jej kolega spokojnie szedł, też zwolniła, jednak trzymała się bardziej z przodu, co wyraźnie ją zachwycało. Czuła się niczym zwycięzca. >3
W końcu dotarłyśmy na tor, na którym zrobiłyśmy krótką rozgrzewkę. Najpierw kłusik dookoła toru, konie były strasznie do przodu, więc non stop musiałyśmy trzymać je na krótkiej wodzy. Później trochę wolt i ósemek, a na koniec nieco galopu. Sun zaczął mi strzelać z zadu, a ja leżałam na jego szyi. Nie mam pojęcia jak dokonałam tego, że nie wylądowałam na ziemi, ale szczerze się podziwiałam. Gdy ogier już się wybrykał, usiadłam w siodle, obserwując jak Dei również szarpie się z Zanzarą. Siwa albo podchwyciła pomysł brykania od rudego, albo też po prostu... lubi sobie pobrykać. xD Szczerze stawiałam na to drugie, bo nie chciałam dopuścić do siebie świadomości, że to mój koń podjudza inne do niepoprawnych zachowań...
No, w każdym razie gdy już obie byłyśmy w stanie ustawić się na starcie, zrobiłyśmy to. 8DDD Sun był strasznie podniecony faktem obecności Zanzary, a równocześnie wyścigu z innym koniem. Cały czas tańcował w miejscu i nie chciał stać jak należy, cztery razy podprowadzałam go do startu, bo za każdym razem wyrywał do przodu i niszczył nam harmonię. ;-; Zanza w sumie też nie pozostawała dłużna, bo kręciła zadem na wszystkie strony, albo zaczepiała Dancer'a. Po kilku nieudanych próbach wreszcie stałyśmy w miarę spokojnie na linii startu. Spojrzałyśmy po sobie z Dejcem, szczerząc się do siebie nawzajem. Potem tylko krótkie skinięcie głową, sygnał do startu iiii...
Sun czując bat na zadzie, prychnął z zacięciem i wyrwał szybkim galopem do przodu. Z każdym krokiem nabierał prędkości i gnał przed siebie jak debil. ;-; Chciałam go przytrzymać, żeby nie stracił całej energii na początku, w końcu jest długodystansowcem, więc musi rozkładać siły na cały bieg, a nie zużywać wszystko na starcie. Tak jak to zawsze mówiłam, grając w NFS Underground 2 "Nitro zostawiam na kolację >333". Tak więc i podczas wyścigów konnych postanowiłam zostawić na kolację nitro w postaci siły zadnich nóg ogiera. Wyprostowałam nieco plecy i przeniosłam ciężar ciała, po czym półparadą starałam się trochę zwolnić szaleńczy cwał ogiera. Wodzami działałam naprzemiennie, raz lekko pociągałam za prawą, a raz za lewą, aż w końcu bieg konia stał się równy i spokojniejszy. Poklepałam go szybko i obróciłam się, patrząc jak Dei przytrzymuje Zanzarę. Siwa, tak jak jej matka, zawsze startowała z pozycji dead last, więc pewne było to, że ich posył na końcu biegu będzie niesamowicie szybki.
Przebiegliśmy już chyba 600 metrów, więc pozostał tylko kilometr. Bo 1000m to kilometr, nie? o.o Kasztan trochę się zapomniał i nieco zwolnił, nie widząc w Zanzarze konkurencji. Zacmokałam więc, pilnując jednak nadal, by zbytnio się nie napalił. Dei również nieco popędziła Zanzę, bo nawet nie zauważyła jak uciekliśmy im w zatrważającym tempie. Zanza prychnęła cicho i stuliła uszy, wyciągając się maksymalnie. Dejc starała się ją trochę powstrzymać, bo energia, energia, heloł, energia! XD Powinnyśmy mieć takie kaski, w których by się wyświetlało ile energii zostało koniowi, fuck yea, to by było dobre. 8D Dancing słysząc przyspieszony krok przeciwniczki, również przyspieszył, wieszając się na wędzidle. Zaklęłam pod nosem i szarpnęłam za wodze, przywracając konia do porządku.
Przebiegliśmy kolejne 600 metrów, do końca zostało tylko 800. Zanzara zbliżała się do nas powoli, jednak wręcz niezauważalnie. Dei pilnowała, by klacz cały czas biegła za Sun'em, dzięki czemu nie mogła nagle wyrwać i wyprzedzić rudego. Później pewnie odbije na wewnętrzną ścieżkę i nas wyprzedzi, albo co. Ale nie wiem, tak tylko gdybam. xD W każdym razie cały czas trzymałam ogiera na kontakcie, cmokając tylko od czasu do czasu, przypominając mu o tym, że się ściga.
500 metrów do końca, więc popędziłam ogiera palcatem. Oddałam mu wodze i skuliłam się na jego grzbiecie, starając się stworzyć jak najbardziej opływowy kształt. 8D Sunny zaczął pędzić, dysząc ciężko ze zmęczenia. Odwróciłam się szybko, chcąc ocenić sytuację, jednak Zanzara z Dejem już były obok. Dei świsnęła bacikiem nad zadem klaczy, a ta przyspieszyła jeszcze bardziej. Dafuq, jak to w ogóle było możliwe? o_o Sun przycisnął uszy do szyi i prychnął zdenerwowany, wyrywając do przodu. Szli łeb w łeb przez prawie 300 metrów. Dopiero pod koniec, gdy do mety zostało ich około 100, Zanzara nieznacznie nas wyprzedziła. Dancer już ewidentnie nie miał siły, jednak pędził na złamanie karku, żeby tylko wygrać. 90m, Zanzara wyprzedza nas o łeb. 70m - szyja. 50m - przewaga prawie połowy ciała. 30m i różnica całego konia. ;-; Ostatnie 10m, Sun włożył w bieg ostatki sił iiiiiii... przebiegliśmy metę tak, że Zanza wygrała długością szyi, he. 8D
Zwolniłyśmy do kłusa, a potem stopniowo do stępa. Konie nam dyszały, a zwłaszcza Sun. xD Wyklepane, wygłaskane, wychwalone za wszystkie czasy. Oba się dzisiaj spisały. ^^ Razem z Dejem wymieniałyśmy spostrzeżenia, chwaliłyśmy swoje konie i siebie nawzajem i w ogóle było wesoło. xD W końcu wyjechałyśmy z toru i stępem kierowałyśmy się w stronę stajni.
Sun zaczął wariować, chyba chciał marchewkę. Nie wiedziałam co będzie dla mnie lepsze - zostanie na jego grzbiecie, czy prowadzenie go w ręku. Jakbym go prowadziła, mógłby mnie zjeść, zgwałcić albo zdeptać. Na grzbiecie natomiast... nie wiem. o.o Nie znałam stu procent jego możliwości. XD Stwierdziłam jednak, że zostanę na grzbiecie, jeśli mnie zrzuci to i tak mnie zje, zgwałci albo zdepcze, więc wyjdzie na to samo, a ja przynajmniej przez choć krótki kawałek przewiozę dupę na jego grzbiecie, mehehehe. >DD
Wreszcie dotarłyśmy do stajni, więc zostawiłam konia na dziedzińcu i pobiegłam do domu. Chwyciłam szybko marchewkę i wróciłam pod stajnię. Sun nawet nie zdążył się zorientować, że został sam i mógł śmiało iść zabijać ludzi. Wsadziłam warzywo do jego ryja i już ze spokojem chwyciłam wodze. Poszłam z nim do boksu, w którym go rozsiodłałam i wyczyściłam, a później poprowadziłam go na myjkę.
Tam spotkałam Dejca, który właśnie polewał nogi Zanzary wodą.
- Przeżyłaś? - zapytała ze śmiechem.
- Jak widać... - westchnęłam i poklepałam konia, po czym przejęłam od dziewczyny węża.
Schłodziłam szkity rudego, po czym z powrotem wróciłam z nim do boksu. Wymasowałam go i zadowolona z treningu odniosłam sprzęt do siodlarni. ^
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tiara dnia Pią 13:30, 10 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|