Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lama Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 21:27, 29 Cze 2014 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2013
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przygarnęłam Suna już jakiś czas temu i postanowiłam, że skoro już przyzwyczaił się do mojej osoby podczas przebywania w stajni oraz karmienia czy zabiegów pielęgnacyjnych, czas go zabrać na jazdę. Zanim jednak zaczniemy powoli wracać do wyścigów, chciałabym popracować z nim trochę na maneżu. Zapoznanie takie. Przyjechałam do Dean i od razu ruszyłam do Dancera. Przywitałam się z nim, dałam marchewkę, pogłaskałam i poszłam do siodlarni. Zabrałam rząd i zestaw do pielęgnacji. Wróciłam i wyprowadziłam go z boksu. Od razu zabrałam się za czyszczenie. Najpierw dokładnie usunęłam wszystkie sklejki i inne takie, następnie wyczesałam go całego, wyszczotkowałam grzywę oraz ogon i na końcu wyczyściłam kopyta. Pogłaskałam go przez chwilę i wzięłam siodło. Założyłam mu je, luźno zapinając popręg. Następnie zmieniłam jego kantar na ogłowie i chwyciłam wodze. Wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy na maneż.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, podpięłam popręg i zwinnie wskoczyłam na grzbiet ogiera. Ten od razu zerwał się do kłusa. Zebrałam wodze i uspokoiłam go. Musiałam go powstrzymywać, jednakże szedł spokojnie stępem. Poklepałam go po szyi. Stępowaliśmy wzdłuż płotu, a w co drugim narożniku robiliśmy sobie po wolcie. Po jednym pełnym okrążeniu zmieniliśmy kierunek półwoltą. Sun po dwóch okrążeniach wyluzował trochę i już tak nie rwał się do tego kłusa. Pochwaliłam go . Porobiliśmy sobie trochę ósemek, serpentyn. Stopniowo wydłużałam Rudemu wodze. Kiedy szedł na totalnie luźnej wodzy z opuszczoną szyją, zaczęłam je powoli zbierać. Postanowiłam, że skoro to jego pierwsza jazda od tak długiego czasu to postępujemy sobie troszkę. Starałam się jak najbardziej urozmaicać mu ten czas różnymi woltami, ósemkami itd. Kiedy ponownie zebrałam wodze, po około ośmiu okrążeniach, dałam mu delikatną łydkę do kłusa. Folblut chętnie ruszył przed siebie. Postawił uszy i zaczął kłusować przed siebie w bardzo szybkim tempie. Wzmocniłam trochę kontakt i zaczęłam go uspokajać. Nakręcił się jednak i szło to bardzo powoli. Postanowiłam zastosować moje stare ćwiczenie. Wykonywaliśmy wolty w każdym narożniku. Podczas nich starałam się maksymalnie skrócić jego krok, a pomiędzy nimi jak najbardziej wydłużyć. Z każdym kolejnym narożnikiem coraz łatwiej było mi nad nim zapanować. Po trzech byłam już w stanie całkiem dostosować jego tempo do swoich wymagań. Poklepałam go po szyi. Zmieniliśmy kierunek po przekątnej i kontynuowaliśmy ćwiczenie. Po siedmiu kołach powtarzania go, zwolniliśmy na moment do stępa. Sun nie był tym faktem zbyt zadowolony, jednak koniec końców wykonał moje polecenie. Pochwaliłam go. Przejechaniu tego okrążenia znów ruszyliśmy kłusem. Tym razem równym i spokojnym tempem. Dancer miał jeszcze momenty przyspieszania, ale udawało mi się nad tym całkiem nieźle zapanować. Pokłusowaliśmy sobie troszkę w obie strony, co jakiś czas robiąc wolty i ósemki. Starałam się też poćwiczyć z Sunem zmiany tempa, więc co kawałek zwalnialiśmy bądź przyspieszaliśmy. Po trzech kołach postanowiłam popracować z Rudym nad przejściami stęp-kłus-stęp. Początkowo szło nam naprawdę tragicznie. Dancer chętnie przyspieszał, ale opierał się przed zwalnianiem. Dopiero przy czwartej próbie udało nam się wykonywać to przejście w miarę płynnie, jednak nadal bardzo wolno. Próbowaliśmy i próbowaliśmy. Ogier wykazywał chęć współpracy i był skupiony jednak nadal miał zakodowane pewne zachowania, które były sprzeczne z tym czego od niego wymagałam. Ćwiczyliśmy te przejścia przez prawie trzydzieści minut, aż w końcu udało mi się zrobić z nim naprawdę płynne przejścia i w dodatku w całkiem niezłym jak na niego tempie. Pochwaliłam kasztanka. Powtórzyliśmy je jeszcze raz i przeszliśmy na moment do stępa. Zaraz potem ruszyliśmy kłusem, a po dwóch kołach galopem. Sun od razu wyrwał się do przodu. Musiałam go ostro przytrzymywać. Jednak po chwili uspokoił się i dostosował do wymaganego od niego tempa. Poklepałam go po szyi i jechaliśmy dalej. Galopowaliśmy dosyć długo. Przez prawie dziesięć minut. Zaraz potem przeszliśmy do kłusa, zmieniliśmy kierunek półwoltą i ruszyliśmy galopem w drugą stronę. Podobnie jak w drugą i w tę stronę pogalopowaliśmy sobie przez prawie dziesięć minut. Poćwiczyliśmy także zmiany tempa, które ogier miał już całkiem nieźle opanowane. Zaraz potem przeszliśmy do kłusa. Jeździliśmy nim najpierw pełne koła, a po dwóch zaczęliśmy robić po wolcie w każdym z narożników. Co jedno okrążenie zmienialiśmy też kierunek po przekątnej. Starałam się też wprowadzić kilka ósemek i serpentyn. Po pięciu kołach kłusa powtórzyliśmy sobie jeszcze kilka razy nasze wcześniejsze przejścia. Sun radził sobie z nimi nadal kiepsko, ale o wiele lepiej niż na samym początku dzisiejszej jazdy. Po kilku minutach powtórzeń, przeszliśmy do stępa. Spacerowaliśmy tak sobie spokojnie dopóki pot nie zniknął z boków ogiera. Wtedy też skierowaliśmy się ku wyjściu.
Zeskoczyłam z jego grzbietu. Poluzowałam popręg i chwyciłam wodze. Ruszyliśmy w stronę stajni.Gdy dotarliśmy na miejsce, szybko zmieniłam jego ogłowie na kantar i zdjęłam mu siodło. Wytarłam go całego do sucha i zabrałam się za ponowne czyszczenie. Usunęłam sklejki, wyszczotkowałam go, wyczesałam grzywę i ogon i wyczyściłam mu kopyta raz jeszcze. Zaraz potem sowicie obdarowałam go smakołykami, pomiziałam. Wprowadziłam go do boksu, do którego weszłam razem z nim i zaczęłam masować go metodą T-Touch. Kiedy skończyłam pogłaskałam go, pożegnałam się i ruszyłam do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
![](http://picsrv.fora.pl/phore/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|