Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 16:29, 28 Lip 2011 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wstałam spokojnie rano z wielkim zamiarem treningu z Candy. Klaczka wybyła do Deandrei, aby lepiej zaznajomić się z innymi końmi i żaby mi się przyjemniej trenowało z nią.
Gniad podróżował po podwórku, wyglądało, jakby czegoś szukała.
- Hej! Szukasz czegoś? – zapytałam.
- Tia... Boo zwiał. Spuścić lamę z oka... – odpowiedziała z miną, jakby połknęła cos kwaśnego.
- No to faktycznie jest problem. – powiedziałam. – Jak go zobaczę, to dam ci znać, a teraz muszę iść po Candy i zacząć z nią porządny trening. Idziemy się ujeżdżać.
- Aha. Ok. To wołaj i krzycz jakbyś go gdzieś dojrzała.
- Mhm.
I poszłam na wybiegi.
Candy kręciła się samotnie z brzegu stadka, gdyż nie miała na razie żadnej bratniej duszy w ośrodku, a kiedy mnie zobaczyła przykłusowała radośnie.
- Witaj mała.- pogłaskałam ją po łbie i przypięłam uwiąz do kantara. Zza drzew pokazały się głowy innych koni, które zaraz schowały się z powrotem, kiedy znudzone rumaki zaczęły znowu skubać trawę.
Wyprowadziłam moją fiordkę bez problemu z wybiegu.
- Czekaj! Wezmę Lady i pójdziemy razem. – usłyszałam za plecami. To Dei szła z uwiązem po swoją arabkę. Szybko ją złapała, gdyż Lady podeszła do niej, równie radośnie jak Candy do mnie.
Poszłyśmy do stajni, gdzie obie uwiązałyśmy konie na korytarzu. Wyczyściłyśmy je sprawnie. Przez ten czas co najmniej kilka koni wybyło i przybyło do stajni. Pojawiały się i znikały sławy, ale i całkiem mało znane koniaki. Wszystkie były wspaniałe.
Kiedy wyczyściłyśmy konie, obie ubrałyśmy klacze i wybyłyśmy na halę, bo chociaż mamy lato, to jakże wspaniała pogoda nie pozwala nam na spokojne treningi na wolnym powietrzu.
Wsiadłyśmy przed stajnią, drzwi do hali otworzyli nam stajenni. Oczywiście zamknęli je również za nami.
Na początek, jak to zwykle bywa, rozgrzewka. Każda z nas prowadziła ją na swój sposób, a że hala ogromniasta, to każda miała miejsce i jeszcze zmieściły by się ze dwa, albo trzy konie i nie byłoby specjalnie tłoczno.
Ja na rozruszanie porobiłam wolty, pół wolty, ósemki i serpentyny, cały czas pracując dosiadem, podstawiając klacz i ganaszując ją od ręki. Candy bardzo chętnie żuła wędzidło i kiedy tylko odpuszczałam rękę, schodziła z głową do żucia z ręki. Trochę się wyczuliła na wędzidło.
Po pewnym czasie przeszłyśmy do kłusa, niewiele później od Dei. Jej arabka prezentowała się równie ładnie, co synek Lady w wyścigach. Trudno się z resztą dziwić. W końcu to jedne z najsławniejszych koni Rysa.
W kłusie również różne ćwiczenia, łącznie z żuciem, które Candy wykonywała bez oporów. Co jakiś czas też wyciągałyśmy nie co chody, żeby rozgrzać się dokładniej.
Gdy już obie złapałyśmy lekką zadyszkę, przeszłyśmy do stępa i dałam chwilę wytchnienia dla kucki. Po chwili zebrałam ją ładnie i zaczęłyśmy pracę we wszystkich chodach plus zatrzymania. Wszystko ładnie nam szło, łącznie z dodawaniem i skracaniem w każdym chodzie. Klepałam ją po każdym trudniejszym dla niej elemencie. Candy radziła sobie bardzo ładnie, zresztą Lady też, tyle, że arabka miała większe możliwości. No i więcej potrafiła.
- Dei, może pobawimy się w kadryl? – zapytałam towarzyszki.
- Możemy.
Zaproponowałam prosty układ, którego nawet uczyć się nie trzeba było, wystarczyło obserwować drugą osobę. Dei okazała się obrotna i szybko załapała.
Na początek wjechałyśmy na środek i wykonałyśmy wokół siebie obrót w stępie. Potem zakłusowałyśmy i wyminęłyśmy się na krótkiej ścianie. Gdy dojechałyśmy do drugiej krótkiej ściany, wjechałyśmy na środek obok siebie. Przejechałyśmy tak całą prostą, zjechałyśmy i na zakręcie przed długą ścianą zagalopowałyśmy. Tak również pokonałyśmy środkową, po czym na długiej prostej zatrzymałyśmy na środku nasze rumaki. Ruszyłyśmy stępem i wykonałyśmy ustępowanie od łydki. Spotkałyśmy się na środku krótkiej ściany i ukłoniłyśmy się, po czym wybuchłyśmy śmiechem.
- Ładna z nas para. – powiedziała Dei, kiedy udało jej się odzyskać głos.
- Faktycznie. – roześmiałam się i puściłam wodzę Candy, aby ta się rozstępowywała. Lady również szła już na luzie.
Po rozstępowaniu poszłyśmy do stajni, gdzie rozsiodłałyśmy swoje rumaki, a potem zaprowadziłyśmy je na pastwisko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|