Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 13:36, 09 Sie 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do Deandrei około godziny 13.00. Słońce przyjemnie grzało w plecy i można było zabrać małą na spacer. Weszłam do stajni powolnym krokiem. Konie wystawiały łby z boksów domagając się pieszczot. Kiedy stanęłam przy boksie Versace, uśmiechnęłam się szeroko na widok mojego szkraba. Weszłam do jej boksu zamykając za sobą drzwi. Versace wyciągnęła łepek w moją stronę lekko trącając chrapkami. Pogłaskałam ją po szyi delikatnie i sięgnęłam po mały kantarek źrebięcy. Pokazałam go klaczy, która z zainteresowaniem poczęła obwąchiwać ten jakże intrygujący przedmiot. Przejechałam kantarem po całym jej małym ciałku. Nie zdawała się być w żaden sposób skrępowana tym dotykiem, więc stanęłam obok jej głowy i spróbowałam nałożyć jej kantar na głowę, ciągle mówiąc do niej spokojnym tonem i powoli wsunęłam jej na łepek kantar. Przy przekładaniu uszu mała nieco się zaniepokoiła, ale zaraz uspokoiłam ją głosem. Zapięłam kantar i sprawdziłam czy w żadnym miejscu jej nie uciska. Pogłaskałam ją po łopatce w nagrodę. - Chodź księżniczko - Powiedziałam do niej cicho i otworzyłam drzwi boksu. Mała nieco się ożywiła, postawiła uszy na sztorc i wyszła za mną lekkim krokiem. Podpięłam uwiąz do kantara i trzymałam uwiąz tuż przy kantarze w razie potrzeby szybkiego przytrzymania szkraba. Gracja wystawiła łeb z boksu spoglądając tęsknie za Małą. Uśmiechnęłam się kątem ust. - Widzę że znalazłaś koleżankę. - Mruknęłam z zadowoleniem do Versace prowadząc ją ku wyjściu. Zatrzymałyśmy się przy najmniejszym koniowiązie. Uwiązałam ją na tyle krótko, żeby nie mogła przejść pod koniowiązem i się przekręcić, ale mogła swobodnie machać głową i mieć ją opuszczoną w przypadku rozluźnienia. Przyniosłam szczotki z siodlarni i zaczęłam ją czyścić. Szybko przekonałam się, że Vera z przyjemnością oddaje się wszelkim zabiegom pielęgnacyjnym. Szło nam szybciej niż się spodziewałam, ponieważ Versace nie kręciła się, a rozluźniła i lekko przymrużyła oczy. Pogłaskałam ją po szyi delikatnie dłonią i odłożyłam zgrzebło do skrzynki Verki. Wyciągnęłam szczotkę z miękkim włosiem i poczęłam usuwać z ciała Małej kurz i martwe włosie. Jako że ciała było jeszcze niewiele, szybko się z tym uporałam. Wyciągnęłam kopystkę i schyliłam się do jej nóg. Zjechałam ręką do pęciny i wydałam komendę - Noga! -. Podciągnęłam jej nogę do góry. Kiedy ją zgięła, pochwaliłam ją głosem i wyczyściłam kopytko. To samo zrobiłam z pozostałymi kopytami. Przy ostatnim, klacz sama podała nogę. Pochwaliłam ją za to obficie i odłożyłam skrzynkę na miejsce. Wróciłam do Vers i odwiązałam ją. Trzymając na środkowej części uwiąz, zaczęłam prowadzić Małą w kierunku pastwisk. - Pewnie niedługo będziesz wychodzić tam z innymi końmi - Powiedziałam wdychając w płuca świeże powietrze. Mała dreptała za mną posłusznie rozglądając się dookoła. Następnym celem do zwiedzenia była karuzela i Round Pen. Dałam Versace wszystko obwąchać i dotknąć z racji tego że żaden koń akurat wtedy nie spędzał tam czasu. Po paru minutach skierowałyśmy się na halę. Zobaczyłam przez okno jeżdżącą Dei na Sherlocku. Nie chciałam im przeszkadzać, toteż poszłyśmy na ujeżdżalnię. Tam z kolei Say zajmowała się Wikipedią. Versace widząc wreszcie jakąś klacz w swoim wieku, zarżała gardłowo. Wikipedia spojrzała na Verę z zainteresowaniem i podbiegła do ogrodzenia sprężystym kłusem. - Przepraszam za zamieszanie - Powiedziałam do Sayca kiedy podeszła się przywitać. Pogadałyśmy chwilę, podczas gdy Vers i Wika się zapoznawały. Po paru minutach pożegnałam się z Sayuri i próbowałam iść dalej. Versace rżała głośno za Wikipedią dopóki mała nie zaczęła biec za nami po drugiej stronie ogrodzenia. W sumie to przecież jakby siostry, obie po Wiekierze... Kiedy ogrodzenie nie pozwoliło Wikipedii biec za nami, rozległo się przeraźliwe rżenie od strony Wiki i Very. Skończyły za sobą płakać dopiero kiedy doszłyśmy do czworoboku. Obie zajęły się innymi sprawami - Wikipedia treningiem a Versace zwiedzaniem czworoboku. Zawróciłyśmy do stajni. Tam pogłaskałam Małą po pyszczku i wprowadziłam do boksu. Zdjęłam jej kantarek i odwiesiłam na jego miejsce. Zamknęłam drzwi boksu i zadowolona wyszłam ze stajni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|