Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
17.11.09r-30.01.10r. Odwiedziny w SC

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Wiekiera [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Nie 19:28, 31 Sty 2010 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

17.11.09r. by Joanne
Ponieważ nie starczyło mi czasu na trening z Wiekierą postanowiłam ją chociaż wyczyścić i może przejść się dookoła stajni (mimo iż było ciemno). Klaczka cała w błocie czekała na mnie w boksie radośnie patrząc, jak dźwigam tą piękną, nowiutką skrzynkę ze szczotkami.
-Cześć kochana - Powiedziałam i ucałowałam kobyłkę w chrapy. Założyłam jej kantar, dopięłam uwiąz i wyprowadziłam na korytarz. Młoda od razu zaczęła mnie przyjacielsko zaczepiać, jednak delikatnie dałam jej do zrozumienia, ze na razie ma odpuścić. Wzięłam twardą szczotkę i dokładnie, co do centymetra sczesałam z niej calutkie błoto i rozczesałam wszelkie zaklejki. Gdy już to zrobiłam, sięgnęłam po miękką szczotę i delikatnie, ale stanowczo zdjęłam z jej futra wszelkie brudy, martwe włosie etc. Już po tym zabiegu wyglądała 5 razy lepiej. Grzebieniem wzięłam rozplątałam i oczyściłam grzywę oraz ogon, następnie gąbeczkami delikatne, intymne miejsca. Potem wzięłam szmatkę i wytarłam nią całego konia, który nieco się jej bał, jednak grzecznie pozwolił się wypolerować x] Spojrzałam z zadowoleniem na efekt - koń czysty, i co z tego, że żółty, ważne, że się błyszczy i nie ma błota, a na siwą sierść nie poradzimy xD No to na koniec kopytka, które kobyłka ładnie podała i pozwoliła sobie dokładnie oczyścić. Spojrzałam na zegarek - było już za późno na spacer, więc tylko wypieściłam kobyłkę, jej nóżki jeszcze dokładniej oczyściłam i wysmarowałam smarem do kopyt, dałam marchewkę, jabłko i założyłam derkę, po której zapięciu wprowadziłam konia do boksu, jeszcze raz wyściskałam, trochę pomasowałam by lepiej się zasnęło i zostawiłam na noc, dając całusa w chrapy i zamykają boks.

24.01.10r. by Deidre
Weszłam do Stajni Centralnej, rozglądając niepewnie. Byłam tu pierwszy raz, ale czułam, że droga którą podążam będzie moją częstą czynnością. Przyjrzałam się wszystkim łbom wyglądającym na korytarz, wszystkim kolorowym chrapom.
Jakby wiedziona instynktem, stanęłam przed boksem w którym stała przepiękna, trochę zabiedzona srokatka. Z lekkim niedowierzaniem przeczytałam tabliczkę. "Wiekiera". Ta sama Wiekiera, którą podziwiałam nie będąc jeszcze w Rysualu?
-Oh, biedna Wi! -szepnęłam i przyjrzałam się stojącej w kącie klaczy, obserwującej mnie bądź co bądź kątem oka. -Hej piękna .. -powiedziałam łagodnie, wyciągając powoli rękę ze smakołykiem w jej stronę. Nie patrzyłam jej w oczy, aby nie czuła się zagrożona, przybrałam pasywną postawę. Srokata rozszerzyła chrapy i po pewnym wahaniu zbliżyła się do mnie nieśmiale, dotykając aksamitnymi chrapami ręki, a później zabierając smakołyk pospiesznie. Zastanowiłam się chwilę i przyniosłam z mojego samochodu nowiutki zestaw szczotek , który postanowiłam podarować Wi. Zabrałam po drodze uwiąz z siodlarni i zbliżyłam się do boksu.
-Chyba nikt mnie za to nie zabije ..-mruknęłam i weszłam do boksu. Wyciągnęłam kolejnego smakołyka i skusiłam nim Wiekierę do podejścia. Pogładziłam ją delikatnie po szyjce i podpięłam uwiąz. Wyszłyśmy na korytarz. Tam podpięłam srokatą na dwa uwiązy i przyjrzałam się. Piękny koń. Widać było drzemiące w niej geny. Zabrałam się za czyszczenie. Otworzyłam nowy kuferek i pokazałam szczotki Wici zanim ich użyłam. Najpierw szczotką ryżową pozbyłam się błota i piachu z sierści. Później zgrzebłem usunęłam martwe włosie, następnie miękką nabłyszczyłam futerko małej. Wiekiera stała grzecznie, jakby chłonąc całą sobą ten kontakt z nowym człowiekiem. Uśmiechałam się ciągle, czyszcząc ją w skupieniu, jakby to była najważniejsza czynność na świecie. Poklepywałam też srokatą od czasu do czasu pokrzepiająco. Wydobyłam ze skrzyneczki grzebień i rozczesałam grzywę i ogon Wi. Po zabiegach klaczka wyglądała świetnie. Teraz kopyta. Delikatnie prosiłam o każdą z nóg, Wi podawała najpierw niepewnie, później jednak jakby się rozluźniła. Wyczyściłam dokładnie wszystkie cztery kopyta, po czym przyniosłam z siodlarni smar i natłuściłam je. Później gąbeczką delikatnie wszystkie wrażliwe miejsca. Na koniec pochwyciłam ścierkę i, uprzednio pokazawszy ją klaczy, wypolerowałam dokładnie.
-Lśnisz, moja droga. -poklepałam ją i zebrałam cały sprzęt, który wstawiłam w odpowiednim miejscu w siodlarni, zabrałam też derkę. Potem wróciłam do klaczy i dałam jej smakołyka. Pogładziłam ją po czole, uśmiechając się. Założyłam jej derkę.-Co powiesz na spacer?
Chwyciłam uwiąz i wyszłam z Wi na zewnątrz. Świeciło słońce, a wszechobecny śnieg bił po oczach swoją jasnością. Na luźnym uwiązie i bez pośpiechu spacerowałam z klaczką po terenach SC. Wi coraz bardziej się ożywiała, nawet zaczęła interesować się śniegiem. Wsadziła chrapy w sporą zaspę, wywołując tym u mnie salwę śmiechu. Po ok. pół godzinie wróciłyśmy do stajni. Tam przytuliłam się do klaczki łagodnie, wrzuciłam jej jabłucho i kilka marchewek do żłobu, po czym niechętnie opuściłam stajnie, ciągle myśląc o tym spotkaniu ...

30.01.10r. by Deidre

Weszłam dzisiaj wieczorem do Stajni Centralnej, nie mogłam oprzeć się pokusie aby znowu zobaczyć srokatą. Trafiłam akurat na porę karmienia, pomogłam więc dziewczynom z rozdawaniem pasz. Później pośpiesznie udałam się ku boksowi Wiekiery.
-Hej, kochana -uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, nie wiedzieć skąd. To jej obecność tak na mnie wpływała.
Klaczucha podniosła łeb i zastrzygła uchem w moją stronę, po tej krótkiej chwili jednak wróciła do pałaszowania. Oparłam się o drzwi boksu i obserwowałam ją. -Jutro zabiorę Cię może na jakąś przejażdżkę .. -mówiłam do klaczy, mając świadomość że słucha mnie uważnie. Ogólnie dość długo z nią rozmawiałam. Kiedy skończyła jeść, zbliżyła się i znienacka trąciła mój nos wilgotnymi chrapami. Zaśmiałam się cicho i dmuchnęłam jej w nie. Ona odwzajemniła chuch xD Potem ja. I tak się wymieniałyśmy. Wi postawiła uszyska na sztorc zaciekawiona. Wygrzebałam z kieszeni torebkę z pokrojoną wzdłuż marchewką i podałam jedną część na dłoni Wiekierze. Klaczka zjadła ją z ochotą. Pogłaskałam ją po szyi i weszłam do boksu. zaczęłam gładzić ją powoli po wszystkich partiach ciała i po łbie. Był to taki wstęp do Friendly game ^^ Zasłoniłam jej najpierw jedno oko, potem drugie. Nie zrobiło to na niej wrażenia, zasłoniłam więc obydwoje oczu. Trochę się zaniepokoiła, przemówiłam jednak do niej spokojnie i rozluźniła się. Odsłoniłam powoli oczy i z uśmiechem pogładziłam ją po czole. Przytuliłam się do niej lekko. Była czysta, nie widziałam wiec potrzeby jej czyszczenia. Posiedziałam z nią w boksie jeszcze z 20 minut, po czym zostałam wygoniona z powodu późnej pory xd Pożegnałam się więc ze srokatą, dałam jej smakołyk i wyszłam ze Stajni Centralnej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Wiekiera [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare