Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Sob 17:57, 08 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Święta w WSR Maver
22.12.10 – 26.12.10
W stajni był ruch jak nigdy. Wszyscy biegali dookoła o,o' Sędziowie i ich pomocnicy sprawdzali czy wszystko jest gotowe do zawodów, a firma która miała przywieźć przenośne boksy, spóźniła się i teraz nawet ja i Tiara pomagałyśmy w montażu. Na szczęście wyrobiliśmy się z czasem i kiedy zaczęły przyjeżdżać Rysualki ze swoimi końmi, mogły spokojnie je zostawić w tych boksach. Na placu głównym nasi ludzie informowali zawodników o ich kolejności i dawali im numerki. Z Tiarą dosiadłyśmy Trianne i Hidalga i postanowiłyśmy przejechać się po terenie i zobaczyć czy wszystko jest gotowe do otwarcia zawodów. Gdy wszystko było gotowe, zezwoliłyśmy na rozpoczęcie zawodów i tak przez następne kilka dni na terenie WSR Maver było bardzo głośno, a konie i Rysualki dawali z siebie wszystko.
To wszystko trwało do 24 grudnia.
Tego dnia moja babcia zmieniła się w kuchennego potwora i od rana gotowała świąteczne potrawy, byśmy wieczorem wszyscy mogli zasiąść do kolacji Very Happy W czasie kiedy odbywały się ostatnie z zawodów, ja z Tiarą postanowiłyśmy że kolacje zjemy w stodole, gdzie po uprzątnięciu belek z sianem zrobiło się duuuużo miejsca. Zrobiłyśmy stół z belek siana i pozanosiłyśmy tam krzesła. Wszystko było dokładnie pozamiatane i zabezpieczone. Nie miałyśmy niestety tak wielkiego obrusu, więc posłużyłyśmy się śnieżno-białymi prześcieradłami. Umocowałyśmy świeczniki i świeczki, potem przyniosłyśmy talerze i sztućce. Oczywiście przygotowałyśmy też jedno miejsce dla niezapowiedzianego gościa Very Happy Wszystko było w jak najlepszym porządku. Ostatni konkurs dobiegł końca, czas przyszykować się na rozdanie nagród. O godzinie 15 wszyscy zebrali się na udekorowanym placu głównym, gdzie sędziowie mieli przyznawać nagrody. Po rozdaniu ok. Godziny 18 Rysualki rozeszły się z końmi do ich boksów, gdzie dokładnie nimi się zajmowały po zawodach. Pomogłyśmy babci w kuchni, a o godzinie 20 zwołałyśmy wszystkich na kolacje.
Gdy wszyscy już znajdowaliśmy się przy stole, rozdałam każdemu opłatek i zaczęłyśmy składać sobie życzenia i całować sie XD Potem odmówiłyśmy modlitwę i zaczęłyśmy zajadać wszystkie pyszności mojej babci :] Wszystko znikło w ekspresowym tempie, a potem rysualki poszły poskładać życzenia swoim koniom i dać im prezenty Very Happy Potem te Rysualki które zostawały z nami by pojechać w teren, poszły do przygotowanych pokoi (musiały się dobrać po parę osób, bo mamy tylko 4 pokoje gościnne ;p) a my z Tiarą pomogłyśmy reszcie zapakować konie do przyczep i pożegnałyśmy je.
Nazajutrz, Dei, Skrzydlata, Paloma, Say, Gniada, Arryja i Ev obudziły się dosyć późno Very Happy My z Tiarą byłyśmy już dawno na nogach i sprzątałyśmy w boksach. Dziś był 25, a jutro miałyśmy jechać w teren. Kiedy wszystkie zjadły śniadanie, przyszły nam pomóc. W sumie to nie było dużo roboty Very Happy wyprowadziły swoje konie na pastwiska i wybiegi. Te które przyjechały tu z większą ilością koni, postanowiły je odwieźć do stajni, tak więc w stajni zostało tylko 7 koni. Zadzwoniłyśmy po firmę od boksów żeby przyjechała po te których nie używamy. Kiedy zabrali nie potrzebne boksy, zrobiło się jakoś pusto o,o Posprzątałam podwórze i wywaliłam zużytą ściółkę. Potem zamiotłam podwórze. Niektóre z dziewczyn były u swoich koni, niektóre wzięły je na spacer po terenie stajni. Ogólnie konie zdążyły przyzwyczaić się przez czas zawodów, do tej stajni, więc były spokojne i nie robiły konfliktów. Z Tiarą cały dzień spędziłyśmy na sprzątaniu stajni i przygotowywaniu sprzętu na jutro. Reszta relaksowała się w domu, jak i poza nim Very Happy
Wieczorem zjadłyśmy wspólnie kolację i potem poszłyśmy spać.
Następnego dnia, po śniadaniu, zaczęłyśmy przygotowywać konie. Rozmyślałam nad tym jak to będzie, miałyśmy kilka dominujących ogierów, tylko jednego wałaszka i trzy klacze. Z Tiarą szybko przygotowałyśmy nasze konie i pomogłyśmy reszcie. Wpakowałyśmy do plecaków najpotrzebniejsze rzeczy jak, kanapki, woda do picia, woda utleniona i bandaże i co tam jeszcze ktoś chciał. Miałyśmy pojechać w stronę jeziora, tam sie na chwilkę zatrzymać, dać odpocząć koniom i zjeść kanapki, a potem powrót. Miałyśmy troche problemów z Cameronem, który ciągnął do klaczy. Postanowiłyśmy że będzie od pierwszy w zastępie, tak na wszelki wypadek. Kiedy wszystkie konie były już gotowe, wsiadłyśmy na nie i zaczęłyśmy ustalać kolejność. Pierwsza miała jechać Ev i Cameron, potem Palom i Nikiel, Demonic, Expresso, Say z Czarem, Candy i na końcu Wiekiera. Tiara miała jechać na czele, przy Cameronie, a ja miałam zamykać nasz pochód z Trianną. No więc kiedy byłyśmy już ustawione, Tiara pokazała że możemy już wyjeżdżać i ruszyłyśmy. Pomachałam jeszcze mojej babci zanim całkiem zniknęłyśmy jej z oczu Very Happy Najpierw musiałyśmy wyjechać z terenu zabudowań stajni, więc pojechałyśmy obok pastwiska, na tyły stajni. Ogierzaści na początku troche sie nie dogadywali. Miałam nadzieje że nic im nie odwali i nie trzeba będzie do szpitala kogoś wieść xD Jechaliśmy stępem, dziewczyny gawędziły o przeżyciach z tych kilku dni. W końcu dojechałyśmy do końca stajni i wjechałyśmy na dróżkę przy lesie, gdzie zakłusowałyśmy. Demonic chciał się ścigać na początku, ale reszta ogierów mu na to nie pozwoliła. Nasz zastęp wydłużył się, bo dziewczyny na panach musiały zrobić więcej miejsca między nimi. Czar jechał sobie spokojnie za nimi. Był dzisiaj pobudzony i szedł całkiem szybko do przodu. Wiekiera i Trianna dogadywały się fajnie, ale za to Candy już nie tak bardzo. Powiewał dość mroźny wiatr i trzeba było rozgrzać bardziej konie. Na razie utrzymywaliśmy kłus. Konie zapadały się w grubej warstwie śniegu Very Happy Na początku Tiara pozmieniała troche ustawienie, bo Cameron nie za bardzo chciał iść pierwszy. Puściliśmy tam Nikiela. Po pewnym czasie drużka wjeżdżała w las. W lesie było mniej śniegu bo przez gęste drzewa nie mógł przelecieć. Tam zagalopowaliśmy chwilkę. Dziewczyny zaczęły rozmawiać o tym czy poskaczemy troche, ale doszłyśmy do wniosku że lepiej nie skakać w śniegu, bo nie wiadomo co pod nim jest i konie mogły by się spłoszyć. Tak powoli galopując, konie zmieliły doszczętnie zamarznięty strumyk Very Happy Za strumykiem znów przeszłyśmy do kłusa. Po pewnym czasie wszystkie konie sie rozluźniły. Ogiery też przestały sie sprzeczać. W końcu dojechaliśmy nad jezioro. Nie zbliżałyśmy się za bardzo, bo mimo że było zamarznięte, nie było go widać pod śniegiem. Zwolniłyśmy do stępa, a potem zatrzymałyśmy się przy specjalnych barierkach do przywiązywania koni. Zeszłyśmy z koni i przywiązałyśmy je tam, a same zrobiłyśmy se troche miejsca bez śniegu i usiadłyśmy by zjeść kanapki Very Happy Zajęło nam to nie całe 30 minut. Dałyśmy koniom po kawałku jabłka i potem znów wsiadłyśmy i ruszyłyśmy w drogę powrotną. Zrobiło się troche cieplej. Wracałyśmy tą samą drogą, więc była już ubita Very Happy Na początku jechałyśmy stępem, ale potem przyśpieszyłyśmy do kłusa. Tiara z Hidalgiem kłusowali kawałek przed całą resztą. Postanowiłyśmy zagalopować jeszcze troche, miałyśmy ładną, ubitą dróżkę przez las. Galopowałyśmy aż do strumyczka, który pod wpływem słońca, roztopił się troche. Tam zwolniłyśmy do kłusa i potem reszte drogi aż do stajni kłusowałyśmy. Kiedy dotarłyśmy do ogrodzenia pastwiska, zwolniłyśmy do stępa i pojechałyśmy przed stajnie. Tam zeszłyśmy z koni i przywiązałyśmy je, a potem każda z dziewczyn zdjęła rząd ze swojego konia i odprowadziła go do boksu Very Happy Poszłyśmy zjeść obiad i dałyśmy odpocząć koniom, a potem ja i Tiara pomogłyśmy wszystkim zapakować konie do przyczepek i pożegnałyśmy się z dziewczynami. Potem odjechały.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|