Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 19:35, 15 Sie 2011 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzisiaj w końcu postanowiłam kupić kolejnego konia, którym w końcu miał być wyścigowiec. Miałam upatrzoną już jedną klaczkę, która w świętym spokoju dorastała właśnie w dużej stadninie koni.
- Dzień dobry! - przywitałam się z człowiekiem, który czekał na mnie przy wejściu.
- Witam! To pani chciała zakupić Tissaię? - zapytał. Przeszły mnie ciarki, kiedy usłyszałam jej imię.
- Tak. To ja. - podałam rękę, którą właściciel uścisnął lekko.
- Zapraszam, przejdźmy się chwilę. Tissaia kończy swoje częste zabiegi pielęgnacyjne. - uśmiechnął się, a sama wypowiedź mnie zupełnie zaszokowała. Wiedziałam, że klacz jest zupełnie białą, ale żeby co kilka dni ją np. myć?
- Mamy wiele koni na sprzedaż, po wielu wspaniałych ogierach. Wiele również biega w naszych barwach. Specjalizujemy się głównie w koniach wyścigowych, nie tylko pełnej i czystej krwi, ale również szlachetne półkrwi, najczęściej mieszanki z pełną lub czystą krwią. - właściciel bełkotał coś tam o wybranych konia. A to, że ten jest jednym z najlepszych biegaczy, a to, że niezły reproduktor... Ja w sumie tylko czekałam, aż dojdziemy do Tissai.
- O, proszę bardzo. Tissaia właśnie opuszcza myjkę. - wskazał rozłożoną dłonią na człowieka prowadzącego najwspanialszego wyścigowca, jakiego widziałam.
Klacz wkroczyła na dziedziniec przed myjką i stanęła, skrząc się w słońcu. Jej sierść lśniła, oczy odbijały się na białym tle, czarne ciapki tworzące obrożę, bransoletki i na wargach wspaniale się wyróżniały. Czarne kopytka, które aktualnie były wymalowane czarnym smarem, błyszczały i stukotały o bruk, kiedy klacz pokazywała swoje wdzięki. Koniecznie chciała już iść na pastwisko, lecz mężczyzna, który ją trzymał, nie pozwalał na to.
- Jest... przepiękna! - powiedziałam zaskoczona, gdyż nie spodziewałam, się, że klacz jest tak piękna. Podeszłam do niej i pogładziłam jej jedwabista sierść na karku.
- Tak. Wyrosło z niej piękne zwierze. - klacz prychnęła lekko i spojrzała na nas z wysoka, z gracją.
- Możemy ją już pakować? - zapytała, niecierpliwie.
- Oczywiście. - właściciel znowu się uśmiechnął.
Wspólnie założyliśmy jej ochraniacze transportowe i derkę, która przywiozłam. Tissaia dokładnie je obwąchała i sprawdziła, czy są aby czyste. Były oczywiście, żeby niepotrzebnie nie denerwować konia.
Przyczepa, pożyczona zresztą z Dean, żeby przypadkiem była czyściutka, stała otworem i zapraszała do środka czystą słomą na podłodze i sianem w siatce. Tissaia została wprowadzona przeze mnie. Klacz weszła spokojnie, wysoko podnosząc nóżki.
- Dobry konik. - pogłaskałam ją po chrapach. Przywiązałam uwiąz i wyszłam przez drzwiczki. Zamknęłam je i zobaczyłam, jak klacz żuje sobie trochę sianka i wygląda przez okienko, na wysokości głowy.
- Dziękuję pięknie. - powiedziałam i podałam rękę właścicielowi.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - pożegnaliśmy się i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam. Tissaia nawet nie drgnęła w trajlerze.
Dojechałam bez problemu do Deandrei.
- Hejka! - przywitała się ze mną Dei.
- Cześć! - wyszłam z samochodu.
- I jak klaczka? - zapytała, z nie małym przejęciem. W końcu to kolejny wyścigowiec, który będzie stał w jej stajni.
- Piękna. - powiedziałam tylko i weszłam do trajlerki. Dei otworzyła ją z tyłu, kiedy odwiązałam uwiąz.
- No, to wychodzimy. - powiedziałam do klaczy, która momentalnie zaczęła się cofać. Zrobiła to wybitnie z gracją, pokazała, jak potrafi się poruszać.
- Matko jedyna. - usłyszałam za plecami. - Skądś ty wzięła to cudo?
- To jest córeczka Antarktydy i Donta sobie wyobraź. - powiedziałam i pokazałam, jak klacz się porusza w stępie.
- Jest... Zjawiskowa. - Dei nie wiedziała co powiedzieć.
- Też tak myślę. No dobra, niech się oswaja z boksem, jutro zaczynamy pracę.
- Oczywiście. - zaprowadziłam klacz i w boksie zdjęłam jej ochraniacze i derkę. Biała piękność błyszczała teraz w całej okazałości w boksie.
- No, moja perełko. Musisz stać się marzeniem wyścigowym. - powiedziałam do niej cicho i wyszłam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|