Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 21:48, 02 Wrz 2011 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyszłam do S.C, żeby popracować z moim ulubieńcem – Apaczem. Ogier stał niezadowolony w boksie, chciał sobie pobiegać a tu ni widu ni słychu, żeby ktoś się pojawiał i go wybawiał.
Powitałam się z nim cukierkiem i pogłaskaniem po łebku. Zaczynał mi chyba powoli ufać bo już nie cofał się w głąb boksu przerażony, ale powącha moje ręce, ewentualnie skuli uszy, czasem wyszczerzy zęby i po chwili daje się pogłaskać. Podrapałam go za uchem i poszłam po sprzęt.
Przytargałam siodło, ogłowie, szczotki i owijki, które ułożyłam koło boksu, a do wnętrza weszłam z uwiązem. Złapałam srokacza i przywiązałam go do pierścienia. Z czyszczeniem poszło szybciutko, gdyż Apacz uznał, że nie warto się brudzić w śniegu. Po wyczyszczeniu osiodłałam go sprawnie i wyprowadziłam na halę.
Na początek podciągnęłam popręg. Koniak stał wyjątkowo spokojnie, nawet na zupełnym luzie. Gdy już byłam gotowa wsiadłam i ułożyłam się wygodnie w siodle, ruszyliśmy energicznym, jak zwykle, stępem. Apacz wyciągnął sobie szyją prawie do ziemi i człapał krok za krokiem, ale robił to solidnie i poruszaliśmy się w równym, dobrym tempie.
Podczas rozgrzewki zaczęliśmy kręcić niestworzone kształty, czasem nawet robiliśmy całkiem ciasne zakręty, na których ogier radził sobie wręcz doskonale. Poklepałam go przed przejściem do kłusa.
Apacz poszedł jak zwykle szybkim kłusem. Fakt, że trzymał łeb cały czas w dobrej pozycji, nie zmieniał tego, że pędził. Dobrze chociaż, że jest wygodny i nie latałam specjalnie w siodle. Oparłam się jeszcze dodatkowo na strzemionach.
W kłusie starałam się uspokoić konia na serpentynach, co w sumie przynosiło oczekiwane skutki. Apacz powoli stawał się spokojniejszy, szedł bardziej noga za nogą, niż z lekka wyścigowo.
Po pewnym czasie kłusa wróciliśmy do stępa. Apacz nie co się zasapał, ale tylko odrobinkę. Przestępowaliśmy jedno koło, po czym znowu zakłusowaliśmy. Tym razem zmienialiśmy tempo – to oddawałam mu, żeby szybciej poszedł, to znowu zwalniałam, prawie do jogu, chociaż widziałam, że ten chód, w wykonaniu tego konia, jest wręcz niemożliwy.
Po pewnym czasie do przejść z tempa do tempa, dodałam przejścia do galopu i z galopu do kłusa. Wychodziło to całkiem zgrabnie, więc nie długo się nad tym męczyliśmy.
Pozostaliśmy w galopie i teraz pozwoliłam mu się trochę rozpędzić, aby wykonać ładne okrągłe koła. Powoli zmniejszałam halę do rozmiarów sporej wolty, aż zaczęłam na wychodzić ładna i okrągła. Kilka razy na jedną stronę, potem zmiana kierunku przez kłus i to samo, tyle, że na drugiej połowie i w drugą stronę. Apacz był chętny do współpracy i chętnie startował w szybszy galop.
Po tym ćwiczeniu spróbowałam ósemki z prostą zmianą nogi. Liczyłam na to, że umie zmienić raz nogę na środku. I się nie przeliczyłam. Gdy ogier poczuł sygnał do zmiany kierunku momentalnie zmienił nogę. Poklepałam go i zrobiłam zmianę jeszcze trzy razy.
Na zakończenie tego treningu zrobiliśmy jeszcze ładne kółeczka w wolnym galopie, na małym rysunku. Wyszły ładnie.
Pociągnęło mnie do czegoś jeszcze, ale tylko do jednej, delikatnej próby. Mianowicie w galopie skierowałam srokacza na środkową linię, pognałam i zatrzymałam wzbijając tumany kurzu. I już widziałam, że Apacz potrafi wykonać całkiem ładnego sliding stopa. Poklepałam go i zwolniłam do kłusa. Rozkłusowałam konia, po czym rozstępowałam i poszliśmy do stajni.
W boksie rozsiodłałam cudem suchego konia i założyłam mu derkę. Dałam cukierka na pożegnanie i wyszłam ze sprzętem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|