Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Lekki teren

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Apacz [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Skrzydlata
Pensjonariusz
PostWysłany: Czw 21:10, 08 Lis 2012 Powrót do góry


Dołączył: 27 Cze 2010

Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Po długim zastaniu mięśni postanowiłam wybrac z Apaczem w teren. Uznałam to za miłą niespodzianke dla mojego zadka jak i końskiego tyłka.
Ogierek stał sobie spokojnie w boksie. Podeszłam do niego i czule przywitałam. Apacz ucieszył się na mój widok, i gdyby miało to być oznaką radości, machałby wręcz ogonem. Szczęśliwego kunia wyprowadziłam z boksu i postawiłam go na korytarzu. Apacz nie miał, o dziwo, ochoty uciekać gdzieś, niewiadomo gdzie – stał sobie zupełnie spokojnie i dawał mi się czyścić bez przeszkód.
Jego sierśc wymagała porządnego przeczyszczenia – zwierzak liniał solidnie, przy czym z jego niemłodego grzbietu sypały się kłebki sierści. W tym momencie żałowałam ubrania polaru, jeden z nieliczynych błędów, które popełniam regularnie co jakiś czas.
Gdy już sierść Apacza wyglądała znośnie i nie nosiła śladów braku użytkowania, zabrałam się za rozczesanie i przycięcie grzywy oraz ogona. Po tym zabiegu ogierek wyglądał jakby się narodził na nowo. Pogłaskałam go po ryjku, który do mnie ciekawie wystawiał i dałam mu cukierka.
Uznałam, że chociaż jest chłodno, nic nam się nie stanie, jeśli pojedziemy w lekki terenik. Aby dopełnić słowo "lekki" zabrałam z siodlarni tylko gruby pad pod siodło westernowe i pas ze strzemionami (tak, zajumałam komuś, mam nadzieję, że nie będzie teraz potrzebny).
Apacz był uradowany brakiem ciężkiego skórzastego narośla na grzbiecie, a wędzidło prawie połknął, taki zaaferowany był. Pogłaskałam go przez chwilę, żeby sie trochę uspokoił. Dał za wygraną, ale na krótko. Już jak wyszliśmy zaczął stąpać z nogi na nogę, chociaż pozwalał mi bez problemu wsiąść. Zapomniałam dodać, że na nogi zakręciłam mu cztery owijeczki, coby się chłopak nie poobcierał.
Wyjechaliśmy na początek spokojnie. Apacz reagował delikatnie na moje ruchy na grzbiecie i ręką. Szedł jednak zdecydowanie do przodu, nie miałam możliwości go poganiać, bo gdybym to zrobiła, ruszyłby najpewniej galopem.
Pełna entuzjazmu po długim stępie zaczęłam kłusować. Zawsze lubiłam to bujanie typowe dla westernowców i ten brak podbijania... miodzio. Poklepałam Apaczka, który zwieszał sobie swobodnie łepek nisko nad ziemią. Przyjemny konik, nie powiem, zawsze uwielbiałam te nasze spacerki. A potem szalone galopady.
Po pewnym czasie zwolniliśmy sobie do stępa. W pobliżu czychały sarenki, a ja nie chciałam zaliczyć bliskiego spotkania z powierzchnią ziemi, nawet, jeśli to miałaby być trawa. Zimne to to i mokre.... A idź... Dla pewności:
- SARENKI!!!! My sobie tu idziemy, więc was już tu nie ma!! - wykrzyczałam, a echo obiło się miedzy drzewami.
Między krzakami faktycznie czmychnęło stadko, jednak Apacz nawet nie zwrócił na to większej uwagi, tylko poczłapał dalej. Pogłaskałam go i znowu zakłusowaliśmy. Apaczek szedł z postawionymi uszkami, chętnie i mocno do przodu. Jak młody normalnie jakiś. Uznałam, że chyba nic się nie stanie, jak chwilę zagalopujemy. Pognałam go więc do wyższego chodu dośc niespodzianie. Apacz ruszył solidnie do przodu, jednak go zwolniłam. Takim niezdarnym dośc lope biegliśmy przed siebie. Ogierek był w swoim żywiole, chociaż nieznacznie zawiedziony brakiem zwyczajowej prędkości. Pogłaskałam go dla pocieszenia.
Przegalopowaliśmy kawałek, nie gnałam go niewiadomo ile. Przeszliśmy do kłusa, w którym Apacz zupełnie wyciągnął szyje. Po trochę szybszym kłusie zwolniliśmy do bujającego jogu. Srokaty szedł lekko, a mnie przyjemnie obijało na jego grzbiecie.
Po kłusiku do stępa i w takim oto właśnie tempie dojechaliśmy do stajni. Tam zeszłam z ogierka i zdjęłam z niego cały sprzęt, po czym wyprowadziłam na wybieg. Apacz ruszył sobie leniwym stępem w miejsce, gdzie z ziemi wyrastały ostatnie źbła trawy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Skrzydlata dnia Czw 21:11, 08 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Apacz [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare