Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 17:19, 31 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do Deandrei około 13.00. Konie były w stajni, czekając na dobre dusze (czyt. rysualki ^-^) które się nimi zajmą. Weszłam energicznym krokiem do stajni i zatrzymałam się w progu rozglądając na boki. Konie wystawiały łby, patrząc na mnie z nadzieją. Jedynie Cygrafia patrzyła na mnie obojętnie, kuląc lekko uszy. Podeszłam do niej spokojnym krokiem i cmoknęłam w jej kierunku. Kobyłka nie wiedziała za bardzo po co do niej podeszłam, ale uszy powędrowały w moim kierunku. Weszłam do jej boksu powoli. Klacz zadarła łeb, ale patrzyla na mnie uważnie stojąc nieruchomo. Wyciągnęłam dłoń w jej kierunku. Przez chwilę nie uzyskiwałam odpowiedzi, ale po krótkim czasie Cygrafka trąciła moją rękę nosem ciekawsko. Nie widząc z mojej strony żadnej reakcji, ośmieliła się znacznie i zaczęła podskubywać moje palce delikatnie. - No, dziewczyno, będą z Ciebie konie ^-^. - Powiedziałam i spróbowałam pogłaskać ją po szyi. Klacz drgnęła, czując mój dotyk, ale za chwilę znowu się rozluźniła poddając całkowicie pieszczotom. Szastała ogonem na boki miarowo, spokojnie. Po paru minutach głaskania kobyłka pozwoliła się dotknąć wszędzie, aczkolwiek nie spuszczała ze mnie wzroku - nie znała mnie jeszcze na tyle dobrze by mi zaufać, to naturalne. Wyszłam z jej boksu powoli i zamknęłam za sobą drzwiczki. Cygrafka wystawiła łeb z boksu i trąciła mnie lekko w ramię. Pogłaskałam ją po kości nosowej i skierowałam się do siodlarni. Kiedy wróciłam, taszcząc za sobą skrzynkę ze szczotkami Cygi, usłyszałam głośne kopanie w drzwi boksu. To Cygrafia waliła nogą w drzwiczki, a kiedy mnie zobaczyła, zastygła w miejscu i postawiła uszy. Wyciągnęła głowę na długiej, rudej szyi i parsknęła cicho. Postawiłam skrzynkę na myjce i weszłam do jej boksu. Kobyłka powitała mnie przyjaźnie, już zupełnie bez stresu. Zdjęłam jej kantar z haczyka, dopięłam uwiąz i podałam smakołyka o smaku bananowym na otwartej dłoni. Otworzyłam drzwiczki szeroko i wyprowadziłam klaczkę z boksu. Klaczkę, tsak, z boksu wyczołgało się prawie 180 cm! Poklepałam ją po szyi i poprowadziłam na myjkę. Cygrafia nie sprawiała większych problemów, co jakiś czas jedynie próbowała wyszarpywać mi uwiąz, ale bez powodzenia. Przywiązałam ją na myjce i przyjrzałam się jej stanowi czystości. Klacz nie była zbyt brudna, parę zaklejek i kurz. Jedynie biała noga, pozostawiała wiele do życzenia. Jako że był upał, słońce dawało popalić, wyciągnęłam szlauch i pokazałam go kobyłce. Przyjęła go z nadzwyczajnym spokojem. Puściłam wodę - zero reakcji. Wyszorowałam szybko nogę szamponem, by była naprawdę BIAŁA! Kiedy osiągnęłam wystarczający efekt, uśmiechnęłam się i schowałam szlauch i szampon. Wyciągnęłam zgrzebło i usunęłam zaklejki i trochę martwego włosia. Następnie chwyciłam włosiankę i usunęłam kurz i resztę martwego włosia. Zaraz potem sięgnęłam po kopystkę i oparłam się o jej łopatkę. - Noga! - Powiedziałam stanowczo łapiąc ją za staw pęcinowy. Cyga podała posłusznie nogę, nie próbując jej wyrywać. Pochwaliłam ją i wyczyściłam sprawnie wszystkie kopyta. Dałam jej smakołyk i schowałam szczotki. Klacz była naprawdę ładna. Kiedy odnosiłam szczotkę, Cyga zaczęła się kręcić i zadarła łeb. Strzelała wściekle z ogona i zarżała gardłowo po stajni. - No co, Cygrafia, fajna z ciebie kobyłka, co? - powiedziałam i odpięłam uwiąz. Złapałam ją za kantar i odprowadziłam do boksu. Tam, zdjęłam jej kantar z głowy i odwiesiłam na haczyk. Podałam na otwartej dłoni marchew i wyszłam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|