Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
08.08.10 - Bardzo ciekawy trening ujeżdżeniowy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Ruffian's Pride [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arrya
Właściciel Stajni
PostWysłany: Nie 11:55, 08 Sie 2010 Powrót do góry


Dołączył: 04 Lut 2010

Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Od rana padał deszcz, było zimno i wiał przenikliwy wiatr. Lekko poirytowana tym faktem zajechałam do stajni, zostawiłam moje auto w garażu i szybko przebiegłam do stajni starając się jak najmniej zmoknąc. Z ulgą weszłam do ciepłej stajni i otrzepałam się z nadmiaru wody. Parszywa pogoda.
Wzięłam ze swojego wieszaka uwiąz i spokojnym krokiem ruszyłam do biegalni. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Karego Potwora, który łypie na mnie z drugiego końca pomieszczenia. Saur stepował bez celu a po chwili zainteresowany podszedł do mnie. Pogłaskałam go po chrapkach i ruszyłam zrezygnowana do Ruffki. Klacz wystartowała do mnie z zębami ale zatrzymała się wściekła kiedy machnęłam uwiązem - koń ma coraz większy szacunek, jeszcze niedawno to nic by jej nie powstrzymało żeby mnie użrec. Kiedy próbowałam jej zapiąc uwiąz chapnęła zębami w powietrzu za co dostała po nosie. Wyprowadziłam ją (z małymi komplikacjami) z biegalni i przywiązałam w stajni. szybko ją wyczyściłam bo nie była bardzo brudna, nie miała nawet zaklejek i polazłam po sprzęt. Pospieszyłam się z nim bo słyszałam ciche kwiki z miejsca, gdzie Czarna była przywiązana. Wzięłam siodło ujeżdżeniowe, ogłowie, ochraniacze, bat i czambon. Szybko zaniosłam to na korytarz, osiodłałam Ruffian i poszłyśmy na halę.
Po chwili stępa w ręce podciągnęłam popręg i wsiadłam. Nie musiałam nawet dawac łydki bo Kara odrazu ruszyła żywym stępem. Wyregulowałam sobie strzemiona szybko i aktywnie stępowałam do przodu. Kiedy kończyłyśmy pierwsze okrążenie Ruff nagle się zatrzymała z głową uniesioną do góry, wpatrując się w drzwi hali. Po paru sekundach na halę weszła Dei z kubkiem ciepłej herbatki.
-Hej, przyszłam popatrzeć jak jeździsz! - zawołała wesoło.
Przywitałam się z nią i poleciłam aby usiadła na trybunach, bo nie wiadomo co temu mordercy odstrzeli. Z uśmiechem dałam lekka łydkę dalej stojącej Ruff i z zaskoczeniem stwierdziłam że tylko skuliła uszy. Zapaliła mi się czerwona lampka- coś jest nie tak.
Po jakiś 5 sekundach od tej myśli Ruff położyła uszy płasko na potylicy i z kwikiem wystrzeliła do góry z czterech kopyt robiąc w powietrzu piękny piruet na miarę Mustanga z dzikiej doliny'. Dorzuciła do tego jeszcze strzał z zadu i już przywitałam się z Matką Ziemią, słysząc tylko śmiech Dei, która schodziła z trybun żeby złapac mi kłusującego dumnie konia.
Wściekła podniosłam się z ziemi i ruszyłam do Karej z mordem w oczach. Wzięłam wiszący do tej pory na stojaku czambon żwawym krokiem podeszłam do nich. Dei spytała tylko czy nic mi nie jest, na co odburknęłam że 'nic' i zapięłam Karej czambon. Nie będzie tak fajnie, o nie. Klacz odrazu zaczęła wściekle gryźc wędzidło i łypac na mnie spod byka kiedy wsiadałam. Poprawiłam się w siodle i dałam znowu łydkę.
Całe szczęście że Dei w porę uciekła, bo Ruff znowu walneła z zadu prawie wyrzucając mnie na szyję. Dostała za to siarczysty strzał z bata po zadzie, na co jeszcze bardziej zła zadarła głowę na czambonie i zaczęła się cofac. Kiedy nie zareagowała na łydkę jeszcze raz dostała batem i jeszcze raz, bo wykopała w bok. Kiedy wyegzekwowałam ruch naprzód ruszyłam odrazu kłusem na mocnym kontakcie. Kiedy zwalniała zadzierajac głową musiałam dawac impuls batem za łydką, na co reagowała zazwyczaj dzikimi podskokami w miejscu. Po jednym pełnym kółku bez fochów odpuściłam lekko na wodzy wpychając ją na wędzidło. Zaczęłam cwiczyc wolty, wężyki i wygięcia. Klacz powoli odpuszczała, rozluźniając się w szyi. Zmieniłam kierunek, siadłam w cwiczebnym i delikatnie aktywizowałam ją łydkami. Czambon bardzo jej pomaga, nakierowuje ją na właściwy kierunek, do ręki. Po dwóch pełnych kółkach znowu anglezowałam i nakręciłam na woltę. Nie wyjeżdżałam z niej przez jakiś czas aż Ruff nie zaczęła żuc wędzidła. Pogłaskałam ją po szyi i przeszłam do stępa.
-No, widzę że coraz lepiej wam idzie - powiedziała Dei, kiedy koło niej przejeżdżałam. - No, pomijając ten incydent na początku... - zaśmiała sie cicho kiedy zgromiłam ją wzrokiem.
Na delikatną łydkę klacz ruszyła wolnym kłusem, co bardzo mnie zdziwiło. Siadłam w cwiczebnym i rozkoszowałam się jak Ruff miekko nosi. Znaczy jak jest rozluźniona tak jak w tej chwili, jak pędzi to mistrzostwo wysiedziec jej kłus.
Znowu zrobiłam woltę i na wyjściu z niej dałam łydkę do zagalopowania. Tak jak się spodziewałam Kara walnęła cztery baranki pod rząd, za każdym razem nadziewając się za każdym razem na wędzidło, co ją bardzo irytowało. Kiedy zaprzestała fochów, galopowała bardzo szybko i aktywnie. Siedziałam z trudem w siodle, starając się ją zwolnic, co udało mi się dopiero po drugim okrążeniu. Zrobiłam woltę w galopie i na prostej lekko dodałam. Kiedy Kara spuściła z pary potrafiła bardzo płynnie gaopowac, więc z drugiej strony hali też nakręciłam na woltę. Jednak tuż przed ścianą Ruff zamiast skręcic w prawo zrobiła złośliwie lotną zmianę nogi i skręciła gwałtownie w lewo, wytrącając mnie z równowagi. Po tym gwałtownym skręcie wypruła do przodu szarpiąc głową na dół, starając się mnie pozbyc z grzbietu. Jedną ręką chwyciłam się siodła i wciagnęłam się na środek, starając się zachamowac dziką Ruff. Z trudem nakręciłam na woltę tym razem mocno skręcając jej szyje, żeby nie mogła mocniej zaangażowac zadu. Po jakiejśc chwili Kara zwolniła i przeszła do szybkiego, bardzo wybijającego kłusa. Odchyliłam się i zwolniłysmy, wyjeżdżając na scieżkę. Zmieniłam kierunek znowu na prawo i zagalopowałam, trzymając mocny kontakt. Na krótkiej ścianie znowu zaczęłam robic woltę, przekładając wewnętrzną wodzę przez kłąb a zewnętrzną naciskając na szyję. Do tego pilnowałam jej zadu zewnętrzną łydką a wewnętrzną cisnęłam do przodu, żeby nie próbowała nawet wyłamywac. Czułam że ma ochotę powtórzyc zwrot ale nie pozwoliłam jej, więc tym razem pomyślnie zakończyłyśmy koło. Klepnęłam ją po szyi i zwolniłam do kłusa, zmieniając kierunek. Znowu zagalopowałam, tym razem w lewo i obyło się bez problemów. po galopie rozkłusowałam ją i rozstepowałam, zaprowadziłam do stajni a potem na basen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Ruffian's Pride [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare