Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sayuri Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pon 14:08, 12 Lip 2010 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 498 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzisiejszym założeniem było przeżyć trening i poprawić trochę kondycję czarnej choć z tym było trudno - zmęczenie jej wymagało naprawdę intensywnego galopu przez bardzo długi czas. Po kwadransie łapania Ruffki w biegalni w końcu udało mi się przywiązać ją na stanowisku do czyszczenia. Złośnica była na szczęście dość czysta więc tylko szybko przeleciałam ją szczotką i cudem uniknęłam śmierci czyszcząc jej kopyta. Założyłam ochraniacze, podkładkę, cienką derkę treningową i siodło. Potem mordowałam się z założeniem ogłowia. Wzięłam jej ulubione wędzidło smakowe mimo tego ze zatrzymanie jej na nim było niemal wykonalne. W końcu tak ubraną kobyłę, z wodzami związanymi w supełek i podwieszonymi na podgardlu zabrałam na roundpen w ramach rozgrzewki. Podwinęłam jeszcze strzemiona i puściłam ją luzem. Patrząc na jej barany dziękowałam swojemu zdrowemu rozsądkowi że nie wsiadłam na nią od razu. Ruff wysadzała takie barany w powietrze że zastanawiałam się co ona robi na wyścigach, powinnam ją była raczej wysłać do Haute Ecole. Strzeliłam batem by odwrócić jej uwagę od brykania. Klacz popatrzyła na mnie wściekle, normalnie koń bez uszu. Gdy cmoknęłam na nią złośnica ruszyła na mnie galopem, jednak byłam gotowa na to i uskoczyłam w odpowiednim momencie strzelając klaczy porządnego bata w zad. Ta kwiknęła dziko i zaczęła kłusować po obwodzie koła gryząc wędzidło. Wyciągała żwawo szkity przed siebie. Nie próbowałam jej nawet zwolnić do stępa. Bałam się trochę o jej nogi ale po jej oczach widziałam że to nie ma sensu. W końcu zwolniła do lekkiego i wolnego kłusa opuszczając głowę tak że miała ją na linii z grzbietem a po chwili jeszcze niżej. Jej uszy w końcu zaczęły pracować jak u normalnego konia a nie chować się w grzywie. Po kilku okrążeniach w końcu zaczęłam hamować ją głosem. Trochę to zajęło nim zaczęła stępować ale udało się. Głowę cały czas miała w ustawieniu na konia tropiącego. Chwaliłam ją głosem cały czas. W końcu zasugerowałam jej zmianę kierunku. Ruffka zignorowała to a mocniejsza sugestia z mojej strony zakończyła się wściekłym kopniakiem w bandę. Podeszłam do niej w końcu i za ogłowie zmieniłam z nią kierunek. W drugą stronę mogłyśmy już zacząć od stępa. Ruffka spociła się trochę ale raczej z gorąca niż z wysiłku, czasem kara maść bywała przekleństwem. W końcu cmoknięciem popędziłam kobyłę do kłusa. Ta z wierzgnięciem zakłusowała w zabójczym tempie, z głową w chmurach i bez uszu. Dopiero po kilku kołach uspokoiła się i rozluźniła. Gdy udało mi się zatrzymać ją do stępa zabrałam ją na tor. Ram odczepiłam wodze od podgardla, odplątałam strzemiona i wsiadłam na nią z barierki. Ruff niemal od razu ruszyła galopem. Odchyliłam się mocno do tyłu próbując ją zwolnić. Nie od razu poskutkowało choć jakiś tam efekt dało. Kobył w końcu przeszedł do kłusa a po przebiegnięciu ćwiartki kłusem wyciągniętym przeszła do stępa. Zmieniłam z nią kierunek na co klacz protestowała nieco ale szła spokojnie. Gdy już miałam zacząć galopować zauważyłam Deica na Wice, chyba miała zamiar wyjechać w jakiś spacer. Zawołałam jej machając ręką na co Ruff omal nie wysadziła mnie z siodła. Deicu podjechała do nas na Wice.
- I co tam? Jak ściganie? - zapytała
- Cóż, dzisiaj bardziej kondycja - odparłam z lekkim uśmiechem
- A chciałam ci zaproponować mały wyścig…
- Mówisz masz - zaśmiałam się lekko
- To… Do słupka 1 1/8? - zaproponowała po czym ze śmiechem ruszyła srokatą w półsiadzie w galopie.
Ja nawet nie miałam szansy dobrze się przygotować gdy Ruff wyrwała za nią. Przytrzymałam się mocniej grzywy ale nim zdołałam złapać równowagę przeszkadzając Ruff w biegu Wi wyprzedziła nas o dobre dwie i pół długości. Warknęłam cicho jakieś przekleństwo na samą siebie po czym pogoniłam Ruffkę. Ta doskonale wiedziała co ma zrobić. Po chwili słyszałam tylko coraz szybszy tętent kopyt. Zad Wiki był coraz bliżej choć srokata także dawała z siebie wszystko. I nie powiem, byłą dobra. Ruffka jednak nie miała zamiaru się poddać. Ja z resztą też nie. Popuściłam jej lekko wodze i krzyknęłam krótkie „eja!” na co klacz jeszcze bardziej dodała. Po chwili odległość między nami była zaledwie pół długości, wyjeżdżałyśmy właśnie z zakrętu. Ruff szybko i płynnie zmieniła nogę, w oddali widać było nasz umówiony znacznik mety. Oddałam klaczy jeszcze wodze i cmoknęłam. Ruff wystrzeliła niczym z procy rozpoczynając finisz. Wyprzedziła Wikę i pognała szaleńczo do mety. Gdy minęłyśmy słupek zostawiając Deica i Wi daleko w tyle usiłowałam zwolnić klacz. Ruffka jednak miała inne plany. Wierzgnęła ostro a ja straciłam strzemię. Po chwili wpadłam w objęcia matki ziemi. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się stało. Deicu klęczała nade mną usiłując mnie ocucić.
- Żyjesz? - dopytywała się
- Chyba… a tą czarną zmorę jak złapię to na kiełbasę przerobię… - mruknęłam siadając powoli i sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu. Popatrzyłam w bok, Ruffka właśnie robiła okrążenie gratis w pełnym galopie.
- Złapie ją - zaproponowała Dei i wsiadła na Wikę. Ruffiak jednak nie dała się tak łatwo złapać i dopiero po jakichś dwudziestu minutach Deicu podjechała do mnie z Czarną. Wzięłam od niej kobyłę i powlokłam się w stronę stajni. Nie mając siły na porządne rozstępowanie zabrałam Ruffkę na basen. Jej też to było na kopyto gdyż mogła się ochłodzić. Po pływaniu zabrałam ją do karuzeli by przeschła stępując a potem do boksu. A ja poszłam się przespać bo świat nadal nieco mi wirował.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|