Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cochise Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 15:04, 26 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Od rana siedziałam w Deandrei. Kręciłam się po stadninie, pomagałam dziewczynom w codziennych czynnościach, pobawiłam się trochę z Tajfunem i innymi psiakami. Po południu udałam się na pastwisko. Warlike Beauty właśnie zadowolona wcinała trawę u boku Gracji. Mała bardzo przywiązała się do tej klaczy i na pastwisku chodziła za nią krok w krok. Tęskniła jeszcze za Wanilią, a ta walijka zaczęła jej ją zastępować. Miałam już ze sobą uwiąz, więc od razu podeszłam do srokatej. Na mój widok podniosła swój łaciaty łeb i cichutko zarżała. Gracja natychmiast do mnie podeszła,licząc, że dostanie jakiś smakołyk. Jej mała przyjaciółka ruszyła tuż za nią. Przywitałam się z obiema, po czym przypięłam uwiąz Beauty. Spłoszyła się nieco. Nie lubiła chodzić na uwiązie, wolała być wolna. Po chwili jednak przyzwyczaiła się i zaczęła się tulić. Kiedy miała już dość miziania, ruszyłyśmy na maneż. Szła grzecznie obok mnie, co chwile ocierając się łebkiem o moją rękę. Co kawałek jednak, zatrzymywała się i zaczynała szarpać. Podskakiwała, wymachiwała nóżkami z radością. Spacerowałyśmy tak sobie kilka minut, aż dotarłyśmy na miejsce. Weszłyśmy na plac i zatrzymałyśmy się w jednym z narożników. Popuściłam trochę uwiąz klaczki. Trzymałam go teraz ledwo co. Podeszłam do niej i zaczęłam głaskać ją po całym ciele. Na początku była spokojna, ale kiedy zaczęłam głaskać jej brzuch, zaczęła się stresować. Skuliła uszy i cofała się. Raz nawet próbowała mnie ugryźć. Głaskałam ją dalej, ale w innym miejscu. Bardzo spodobało jej się głaskanie szyi. Starałam się powoli przybliżać w stronę brzucha i za każdym razem lekko go pogłaskać. Po jakimś czasie, Warlike wreszcie zrozumiała, że nie chce jej zrobić nic złego. Pozwoliła całą się wygłaskać bez cofania się. Razem z małą podeszłyśmy teraz do płotu. Miałam tam przygotowaną linkę. Wróciłyśmy na nasze poprzednie stanowisko. Chwyciłam linę i delikatnie zarzuciłam ją na szyję Warlike. Biedulka się spłoszyła. Przestraszyła się, nie wiedziała co się dzieje. Skuliła uszy, odsunęła się spory kawałek ode mnie i patrzyła z przerażeniem w oczach. Wyrzuciłam linę na ziemię i powoli do niej podeszłam. Przez chwilę masowałam ją terpią T-Touch. Kiedy się uspokoiła zaczęłam od czegoś innego. Wzięłam linę i zaczęłam nią dotykać całą srokatą. Mała troszkę się zdenerwowała. Parsknęła na mnie z oburzeniem, odeszła kilka kroków i odwróciła się do mnie zadem. Krótko mówiąc – strzeliła focha. Byłam przygotowana na taki bieg wydarzeń. Wyjęłam z kieszeni smakołyk i zawołałam ją po imieniu. Powoli odwróciła łeb i spojrzała na mnie. Gdy jej oczy dostrzegły marchewkę w mojej ręce, natychmiast podkłusowała w moją stronę. Zatrzymała się tuż przede mną i w mgnieniu oka odebrała mi smakołyk. Dałam jej powąchać i uślinić całą linę. Mała zaczęła traktować przedmiot jak swoją zabawkę. Widząc to, postanowiłam jeszcze raz spróbować z poprzednim ćwiczeniem. Leciutko zarzuciłam jej linkę na szyję. Na początku spojrzała na mnie i zarżała cichutko, ale nic po za tym. Powtórzyłam więc ćwiczenie – tym razem nic, brak reakcji. Spróbowałam jeszcze w kilka miejsc, zareagowała tak samo. Nie chciałam przesadzać jak na jeden raz, ale zadecydowałam, że spróbujemy jeszcze jednego ćwiczenia. Zanim poszłam po małą, powiesiłam na płocie czaprak. Puściłam klaczkę na chwilę wolno i poszłam aby go zabrać. War cały czas ciekawsko przyglądała się moim poczynaniom. Podeszłam do niej i dałam jej dokładnie obwąchać i gdyby miała ochotę, uślinić ów czaprak. Bardzo szybko zaakceptowała przemiot jako swojego sojusznika. Delikatnie położyłam jej go na grzbiecie. Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem, ale nadal stała spokojnie. Pogłaskałaj ją, dałam kawałek marchewki i zdjęłam jej czaprak. Zarżała cichutko i otarła się o mnie łebkiem. Przytuliłam miśkę i dałam jej całusa w nos. Podpięłam jej uwiąz i powoli opuściłyśmy plac. Wpadłyśmy na chwilę do stajni, żebym odłożyła czaprak, a potem odstawiłam małą na pastwisko. Natychmiast pogalopowała do swojej końskiej opiekunki – Gracji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cochise dnia Sob 16:09, 21 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|