Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
22.06.2011r. - lonża

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 16:58, 30 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Hid już od kilku dni chodzi bezproblemowo. Dzisiejsza wizyta i RTG wykazały, że może już wracać do treningów. Postanowiłam więc wziąć go na lonżę, coby się chłopak nie ujednolicił w treningach - chodzi mi o skoki of course.
Weszłam do stajni chwiejnym krokiem, bo szczerze mówiąc jeszcze spałam. Wzięłam szczotki, lonżę i poszłam do srokatego. Weszłam do jego boksu i wywaliłam się na słomę, bo potknęłam się o próg. u.u' Hid prychnął oburzony, schylił się i zaczął mnie obwąchiwać. Odwróciłam się na plecy i zaczęłam go miziać po chrapciach. Potem wstałam i zaczęłam go dokładnie szczotkować. Nie był bardzo brudny, ale chciałam mu zapewnić dobra opiekę. :3 Tak więc tego... Najpierw wyczyściłam szyję, tułów, potem nogi, kopyta i na koniec rozczesałam ogon. Hiduś lśnił, więc wytrzepałam ręce i dopięłam lonżę do jego kantara.
Poszliśmy na ujeżdżalnię odkrytą, bo było ciepło i nie mogliśmy nie skorzystać z tej okazji. Odesłałam Hida na pół długości lonży i poleciłam mu stępować. Srokaty ruszył z niechęcią i oporem przed siebie. Szedł powoli, ale nie utykał, więc było dobrze. Nie poganiałam go, bo dawno nie chodził, więc niech się przyzwyczai do tej dziwnej czynności na nowo. :p Po kilku minutach srokaty podniósł głowę, postawił uszy i zaczął iść żwawiej. Pochwaliłam go, lecz w dalszym ciągu kazałam mu stępować. Dopiero po kolejnych pięciu minutach zacmokałam parę razy i uderzyłam batem w piasek za jego tylnymi nogami. Hid parsknął i ruszył wolnym kłusem. Kroki miał długie, pokrywał sporą powierzchnię i mimo, że kłusował wolno, to dzięki tym długim wykrokom szybko przebiegł kilka kółek. Chwaliłam go co jakiś czas, a potem pomyślałam, że zrobimy przejścia stęp-kłus-stój-stęp-stój-kłus. Może nam się uda. Zwolniłam go więc przeciągłym "prrrrrrt" do stępa. Kasztanek chętnie wykonał polecenie i przeszedł do w miarę szybkiego stępa. Pochwaliłam go i pozwoliłam chwilę stępować, po czym uderzyłam batem w ziemię i cmoknęłam. Hidalgo przeszedł do równego kłusa. Od czasu do czasu machał głową i prychał. Później znowu poleciłam mu zwolnić do stępa, co wykonał już mniej chętnie, bo wdrożył się bardzo w ten kłus. xd Kiedy więc szedł przymulonym stępem znów powiedziałam "PRRRRRRRRRRRRRR", tak, tym razem głośniej. xd Hidalgo zatrzymał się, patrząc na mnie w zdziwieniu. Pochwaliłam go i uderzyłam batem mocniej w ziemię, po czym krzyknęłam "Kłus!". Hid zrobił kilka kroków stępa i przeszedł do kłusa. Uradowana pochwaliłam go i powtórzyłam ćwiczenie. Najpierw kazałam mu się zatrzymać, a potem zakłusować. Tym razem zrobił tylko jeden krok stępa i zakłusował. ^ ^ Spróbowałam jeeeszcze raz. Znów jeden krok stępa. u.u' No ale następnym razem nam się udało. Hidalgo ruszył kłusem od razu ze stania, więc go pochwaliłam i powtórzyłam to jeszcze raz, coby mieć pewność, że załapał. Udało mu się, więc go zatrzymałam, pochwaliłam, dałam mu marchewkę i obróciłam go w drugą stronę. Poleciłam mu stępować. Gdy w spokojnym, równym tempie zrobił dwa kółka, kazałam mu zakłusować. Szedł równo i robił długie kroki. Tym razem trzy kółka kłusa. Wydłużyłam nieco lonżę i poleciłam mu zagalopować. Hid spojrzał na mnie, by się upewnić, że chcę by galopował. Gdy powiedziałam "Galop!", zagalopował efektownym, wolnym galopem. Wyglądał naprawdę ładnie, bo gdy koń zapiernicza tym galopem jak struś, to nie widać wszystkich jego pracujących mięśni. Nie ma tego pięknego efektu jak podczas wolnego, równego galopiku. *-* Hid był rozluźniony, widać to było w jego postawie. Mięśnie pracowały, ale nie były spięte. Pochwaliłam go i po dwóch kółkach galopu poleciłam mu kłusować. Jedno kółeczko kłusa, a potem stęp. Po trzech kółkach podeszłam do niego, poklepałam go i dałam jabłuszko. Odpięłam lonżę i chwyciłam za jego kantar. Odprowadziłam go do boksu, żeby odpoczął. Potem wypuszczę go na pastwisko.
Na koniec wymasowałam go i jeszcze trochę poczyściłam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare