Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
22.07.2011r - Join up

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Shiki di Britannia [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Sob 16:04, 05 Lis 2011 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Weszłam do stajni. Tym razem również szczęśliwa, z tego powodu że zobaczę Shiki'ego. Podeszłam więc do jego boksu, a on jak zwykle nastawił uszka. Jednak...Tym razem byłam pewna że mnie poznał. Wydawał się nawet szczęśliwy, widząc mnie. Ale może jestem przewrażliwiona. Chwyciłam za kantar z uwiązem i założyłam ogierowi, po czym wyprowadziłam go przed boks. Jak zawsze na początku musi być czyszczenie. Zgrzebłem wykonywałam ruchy koliste śpiewając wesołą melodię pod nosem, a kasztanek machał jakby do rytmu łbem. Teraz mogłabym sobie rękę uciąć że tak było ! Gdy wyglądał już na czystego, bo taki był uświadomiłam sobie że zostały mi jeszcze kopyta ! Ah ! Jakaś zamyślona dziś byłam.. Po skończonym czyszczeniu złapałam jeszcze lonżę i bat, które znajdowały się przed jego boksem i powoli wyprowadziłam ze stajni. Ogier co prawda znów miał wiele energii, jednak udało mi się go jakoś opanować. Zmieniło się to jednak na dworze. Shiki od razu wyrwał się do kępki trawy którą zobaczył.. Ja przewróciłam oczami, dając mu się pociągnąć. Nie miałam siły siłować się z 500 kilogramami. Po pewnym czasie dotarliśmy jednak na zadaszony lonżownik. Bardzo mi się podobał. Podłoże było wyłożone specjalnymi trocinami, a budowla na zewnątrz była zbudowana z jakiegoś czerwonego drewna. Otworzyłam przejście po czym przypięłam lonżę do Shikiego. Miałam dziś po raz pierwszy spróbować Join up, jednak chciałam na początku go rozgrzać. Cmoknęłam, dając mu sygnał by ten ruszył stępem, po czym sama obserwowałam jego ruchy. Fascynował mnie w każdej sekundzie. Jego ciała poruszało się zgrabnie i majestatycznie, jednak najlepiej to było widoczne gdy galopował. Chyba mi się zdawało że obydwoje kochaliśmy ten chód. Musieliśmy jeszcze poczekać. Po paru minutach dałam mu więc kolejny sygnał, by ten przyspieszył. Jego kłus także mi się podobał. Zwłaszcza wyciągnięty, do jakiego go teraz zmusiłam. Zmusiłam ? Nie to złe słowo... Ruszyłam lekko lonżą, nie zdążyłam nawet zrobić nic innego a Shiki zrozumiał o co mi chodzi. Wydawało mi się że on mnie też polubił. Odchrząknęłam, zdając sobie sprawę że minęło już wystarczająco czasu by odpiąć lonżę. Shiki zainteresował się tym odgłosem, i według moich przypuszczeń zatrzymał się. Podeszłam więc i odpięłam lonżę. Miałam jedynie bat, a kasztanek kantar. Od razu strzeliłam batem nieopodal jego zadu, dając mu sygnał że ma biec. Zrozumiał i zaczął galopować wokół mnie. Strzelił sobie nawet parę baranków a mi niestety nie było do śmiechu. Musiałam się skupić, i spróbować zauważyć sygnały jakie do mnie przesyłał. Na razie nie widać było żadnych. Kiedy spostrzegłam że ten zwalnia znów strzeliłam batem w piasek a kasztanek zaczął wręcz cwałować wokół mnie. I doczekałam się. Obniżył łeb i ruszał chrapami, jakby zaczął coś przeżuwać. W głębi mnie coś się gotowało. Nie mogłam niestety wybuchnąć triumfalnym śmiechem, bo popsułabym to co do tej pory zyskałam. Opanowana odwróciłam się tyłem i czekałam aż koń do mnie podejdzie. Dokładnie słyszałam jego każdy ruch. Powoli zwalniał i w końcu zatrzymał się. Czułam jego spojrzenie na swoich plecach, mimo to nie odwracałam się. Uważnie przysłuchiwałam się dalej. I w końcu usłyszałam to co chciałam. Kroki. Na początku dość niepewne, a z czasem przestały mieć znaczenie.. Jego chrapy dotknęły mojego ramienia. W tej chwili cała płonęłam radością. Udało mi się! Udało..nam się! Odwróciłam się więc, próbując się opanować i nie zrobić tego gwałtownie. Ogier prychnął mi w twarz, jakby wyczuwając euforię we mnie panującą, po czym obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. Oczywiście że Shiki nie umiał się śmiać.. Mimo to wyczuwałam że gdyby umiał to własnie by to robił. Teraz byłam szczęśliwa. Czułam że kasztanek również.
- Kocham Cię- powiedziałam szczerze, po czym wtuliłam się w jego szyję, słysząc w moich myślach *Ja Ciebie też*. Po chwili przytulania odczepiłam się od ogiera i podeszłam do lonży i uwiązu, które leżały na podłodze. Shiki posłusznie poszedł za mną. Nie zdziwiło mnie to już, wiedziałam że tak zrobi, a ja nie mogłabym być bardziej szczęśliwsza. Poklepałam go po szyi i już bez przypinania uwiązu wyszłam z lonżownika. Wiedziałam że ogier nie ucieknie, chyba że... No tak trawka. Zanim o tym pomyślałam kasztanek już się dorwał do jedzenia. Nie byłam jednak na niego zła. Zdawałam sobie sprawę że chyba nigdy nie będę dla niego ważniejsza niż jedzenie. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam, chcąc znów by zwrócił na mnie uwagę. Nie było to trudne, więc już po chwili znalazł się w boksie. Cały, zdrowy.. i szczęśliwy- jak przypuszczałam. Posłałam już jeszcze całusa na pożegnanie , po czym wyszłam. Miałam ochotę skakać i krzyczeć z radości. Ale..były tu konia, których nie chciałam przestraszyć.
By Euforia


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Shiki di Britannia [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare