Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sayuri Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Sob 21:58, 01 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 498 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Zwlokłam się dzisiaj do stajni nieco zaspana i poszłam do siodlarni. Wyniosłam sobie cały potrzebny sprzęt Czareckiego (tym razem dresażowy) i położyłam pod boksem. Z uwiązem w łapie chcąc nie chcąc wylazłam na to zimno i poszłam po wałacha. Ten jak zwykle stał jak ta sierotka przy bramce padoku i przysypiał. Przerzuciłam mu więc uwiąz przez szyję i zabrałam do stajni. Czyszczenie i siodłanie szło mi wręcz niesamowicie, łącznie z tym że wędzidło chciałam założyć wałachowi za uszy a siodło tył na przód. W końcu jednak jakoś udało mi się poskładać ze wszystkim bez szkody dla koniowatego. Powlekliśmy się na halę. Nim wsiadłam dorwałam się do naszej małej wieży i włączyłam sobie muzykę X-ray Doga. Poprawiłam popręg i wdrapałam się na Czarka ze stopnia.
Na początek aktywny stęp ale na pasażera. Wodze miałam rzucone luźno. Wymagałam od konia jedynie tempa. Po długiej rozgrzewce tego typu w końcu zebrałam wodze na kontakt i zaczęłam kręcić z Czarkiem wężyki i serpentyny, na początku były to duże i łagodne łuki a z czasem zaczęłam je zmniejszać prosząc o większe zaangażowanie. W końcu zatrzymanie od dosiadu. Pochwaliłam go za to ze stanął równo i był podstawiony, gotów do ruchu. Delikatnie zaczęłam skręcać mu szyję na boki póki nie odczułam że odpuścił w szczęce i rozluźnił się w potylicy. Pochwaliłam go za to i dałam luźną wodzę i chwile luźnego stępa.
Po kilku minutach zebrałam wodze i zrobiłam kilka półparad aby zachęcić Czarka do większego podstawienia i zaangażowania zadu. Poprosiłam wałacha o kłus. Zakłusowanie było nieco rozlazłe więc do stępa i mocniejsze pomoce. Tym razem poczułam wyraźny ruch od ryłu. Pochwaliłam Czarka i przejechałam całe duże koło w kłusie anglezowanym. Po chwili stępa koło w kłusie w drugą stronę. Czarek był rozluźniony, czułam delikatny kontakt z jego pyskiem i widziałam wyraźną pianę na pysku. Zaczęłam kręcić z wałachem wężyki i serpentyny, tak jak poprzednio w stępie najpierw łagodne, duże łuki by po chwili wymagać ciasnych zakrętów. Na koniec zrobiliśmy sobie po trzy zagalopowania na każdą nogę.
Po takiej rozgrzewce przeszliśmy do pracy na dwóch śladach. Najpierw ustępowania. Zaczęłam od łatwiejszego wariantu - z linii środkowej do ściany. Nakierowałam Czarka na linię środkową w kłusie, lekka półparada po czym lewą łydką zaczęłam spychać wałacha na ścianę. Nie wymagałam na razie dużego ruchu w bok. Za każdym razem jednak prosiłam o coraz bardziej stronę ustępowanie. Zauważyłam ze Czarkowi wyraźnie gorzej szło w lewo. Było to dla mnie trochę dziwne bo ostatnio był bardziej sztywny w prawo. Po ustępowaniach chwila przerwy by odetchnąć a następnie przećwiczyć ustępowania w galopie.
Gdy ćwiczenia były wykonywane zadowalająco zabraliśmy się za łopatki.
Najpierw wykonywałam je na ścianie. Po wyjechaniu na ścianę obciążyłam mocniej wewnętrzną kość siedzeniową. Wewnętrzną łydką pilnowałam aktywności chodu a zewnętrzną pilnowałam aby zad został na ścianie. Z początku miałam wrażenie jakby Czarek spiął się przy tym ćwiczeniu. Jednak po kilku powtórkach wałach rozluźnił się i wykonywał ćwiczenie poprawnie. Po ostatniej łopatce pochwaliłam Czareckiego i dałam mu chwilę luzu.
Po kilkuminutowym stępie poprosiłam wałacha znów o kłus. Tym razem zakłusowanie było świetne, od tyłu, z impulsem. Pochwaliłam go i skierowałam na przekątną by tam mocniejszym działaniem łydek poprosić o wydłużenie kłusa. Trochę ciężko mi się to wysiadywało, odzwyczaiłam się już. Czar jednak poradził sobie znakomicie, rytm muzyki jeszcze mu pomagał. Powtórzyłam wyciąganie jeszcze trzykrotnie.
Gdy skończyliśmy ćwiczenia z wydłużaniem, po przerwie na stęp poprosiłam Czarka o galop. Wałach ładnie podstawił zad przy zagalopowaniu i po chwili sunął ładnym galopem roboczym. Przejechałam tak całą długą i krótką ścianę by na drugiej długiej ścianie zacząć sprężynę. Jechałam galopem duże koło, po skończeniu koła dwie fule na wprost po czym znów koło. Po piątym kole znów jechałam prosto. Wjechałam na przekątną i dodanie. Czarek wymachiwał szkitami aż miło było patrzeć . Chwilka przerwy w stępie i to samo w drugą stronę. Nie ćwiczyłam tym razem skracania chodów gdyż trenowaliśmy to wczoraj przy przeszkodach.
Na koniec chciałam jeszcze spróbować niedawno wyćwiczonego elementy: ciągu. Wjechałam wiec z Czarkiem na ścianę w kłusie. Ostrzegłam go półparadką o tym ze będę wymagać czegoś od niego. Najpierw łopatką do wewnątrz po czym pozwoliłam Czarkowi odejść od ściany pilnując by był ustawiony prawie równolegle do długiej ściany. Wałachowi brakowało jeszcze odrobinę rytmu ale i tak był na dobrej drodze. Dojechałam w ciągu na linię środkową i wyprostowałam konia. Pochwaliłam go i zmieniłam kierunek. Tym razem było nieco łatwiej. Po ostatnim ciągu popuściłam wodze i pokłusowałam chwile na pasażera. Po wszystkim jak zwykle zgnębiłam Deica by podała mi polarową derkę. Rozsiodłałam wałacha i okryłam go derką i występowałam 20 minut w ręku. Po wyczyszczeniu konia i zaprowadzeniu go do boksu zajęłam się sprzętem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|