Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
11.08.2012r. - cross z Hidalgiem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Pią 18:09, 10 Sie 2012 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Od kilku dni razem z Dejem miałyśmy w planach wspólny wypad na tor crossowy. W końcu zebrałyśmy się w sobie i umówiłyśmy się na dzisiaj. Pogoda nam dopisała, bo świeciło słońce, ale również wiał lekki wiatr. Było więc ciepło, ale nie duszno. ^ ^
Poszłam od razu do stajni i wzięłam Hidalgowy sprzęt. Wcześniej widziałam się z Dejszą, która powiedziała, że zaraz przyjdzie przygotowywać Sher'a. Przeczyściłam więc szybko srokatego, jako, że nie był bardzo brudny. Wyprowadziłam go na zewnątrz i ułożyłam sprzęt obok. Założyłam mu też ogłowie, po czym przywiązałam konia i wróciłam do stajni. Jako, że energia mnie rozpierała, wzięłam szczoty Sherlock'a i poszłam do białego. Przywitałam się z nim, częstując go jabłkiem i klepiąc po szyi. Weszłam do środka i zaczęłam go powoli czyścić. Był trochę ubłocony, jednak nie tak bardzo, żebym musiała przy nim siedzieć więcej niż dziesięć minut. Sprawnie uporałam się z zaklejkami i trochę skołtunionym ogonem. Na koniec wyczyściłam kopyta i również wyprowadziłam ogiera na zewnątrz. Przywiązałam go obok srokatego, który od razu przyjaźnie wyciągnął do niego głowę i prychnął wesoło.
Czekając na Deja, usiadłam na jakiejś skrzynce i oparłam się o ścianę stajni. Przymknęłam oczy, rozkoszując się ciepłem. Deidre przybiegła po chwili i przeprosiła za zastój, po czym zorientowała się, że wyczyściłam jej ogra. Podziękowała mi i z uśmiechem poszła po jego sprzęt. Wstałam więc i podeszłam do Hidalga, żeby założyć mu ochraniacze, a na końcu siodło. Pocałowałam go w chrapy i pomiziałam po czole, czekając aż moja towarzyszka skończy siodłanie swojego wierzchowca.
Wskoczyłyśmy sprawnie na konie i stępem udałyśmy się na tor. Na miejscu zrobiłyśmy rozgrzewkę złożoną z ósemek, wolt, serpentyn, a na koniec spokojnego galopu wzdłuż wyznaczonej przez nas wspólnie trasy. Oba konie sprawowały się na medal, więc po skończeniu rozgrzewki, pochwaliłam Hida, a Dejec poczęstował Sher'a kostką cukru. Nie było sensu dłużej się rozgrzewać, bo ogiery były już gotowe i chętne do treningu. Spojrzałyśmy jeszcze raz na trasę i ustawiłyśmy się w odpowiednim miejscu.
[link widoczny dla zalogowanych] Nasza trasa zaczynała się od szeregu: płot, zeskok do wody, skok przez łódkę. Później średni odcinek galopu i piramida połączona ze skokiem do wody. Nieco dłuższy galop, a następnie skok przez kłodę, wyższą lub niższą. Średni odcinek z ostrym zakrętem i skok przez bramkę. Zaraz potem dwa bankiety w górę, kolejny ostry zakręt, krótki odcinek galopu i ponownie zakręt. Skok przez ławkę - przeszkodę między drzewami. Następnie kłoda na lekkim wzniesieniu, a później dwie bramki jako szereg. Na koniec ostry zakręt i przeszkoda wodna, skok i lądowanie w wodzie.

W końcu dałyśmy sobie sygnał do startu i ruszyłyśmy spokojnym galopem. Nie chciałyśmy się ścigać ani biec na czas, miałyśmy w planach po prostu spokojny galop jedna za drugą, tak jak w terenie, i pokonywanie kolejnych przeszkód, totalnie noł sztres, taki niezobowiązujący trening. ^^
Dejc pozwolił mi prowadzić, więc naprowadziłam Hida na pierwszą przeszkodę. Mały płot był dla nas niczym, pochyliłam się lekko w siodle, ułatwiając ogierowi skok, po czym wskoczyliśmy do wody. Hid zadarł łeb do góry, nieco zdezorientowany, jednak szybko się uspokoił i pogalopował w stronę łódki. Sprawne wybicie i miękkie lądowanie zajęło nam dosłownie kilka chwil, więc dalej galopowaliśmy ze spokojem, wyrównując rytm półparadą. Sherlock równie dobrze przeskoczył płotek, a gdy wskakiwał do wody, nawet nie drgnął. Wyskakując z wody i przelatując nad łódką, zafurkotał chrapami i przyspieszył krok, chcąc dogonić Hidalga.
Dalej galopowałyśmy w umiarkowanym tempie, żeby dobrze pokonać następną przeszkodę. Piramida była dość ciężka do skakania, ale w sumie naszym doświadczonym ogrom nie powinna sprawić większego problemu. :3 Puściłam przodem Deja na Sherlock'u, obserwując jak sobie poradzą. Ogier wskoczył lekko do wody, po czym wybił się z niej sprawnie, lądując na podwyższeniu. Dei poklepała konia, pilnując by przy zeskoku nie połamał sobie nóg. XD Biały poczuł siłę i zaczęło go nosić. Musiałyśmy się rozskakać, oj to było pewne. Zacmokałam do Hida zachęcająco, zanim wybił się, by wskoczyć do wody. Później tylko szybki wskok na bankiet, zeskok i dogonienie Sher'a. Pochwaliłam srokatego, pozwalajac mu przyspieszyć, bowiem czekał nas teraz trochę dłuższy odcinek. Odbiłyśmy w lewo i galopowałyśmy w stronę kolejnych przeszkód.
Hid zarzucił głową i bryknął wesoło, po czym zwiększył tempo galopu. Dei również pogoniła nieco Sherlock'a, by ten zrównał się z Hidem. Miałyśmy do pokonania dwie kłody, wyższą albo niższą, przy czym stały one obok siebie, więc mogłyśmy je przeskoczyć razem. Ja jechałam z prawej, więc nakierowałam konia na niższą kłodę, która była po owej stronie. Dei natomiast jechała w stronę wyższej. Nie było między nimi znaczącej różnicy, jedynie parę centymetrów. Wiadomo jednak, że wprawionemu koniowi nie robi to różnicy, natomiast dla nowicjusza ma to dość spore znaczenie. Nevermind, galopowałyśmy pewnie obok siebie, uśmiechając się radośnie i kierując końmi, które były dzisiaj bardzo posłuszne. W sumie ta dwójka zawsze była posłuszna... xp W każdym razie po dzisiejszym porannym treningu wyścigowym z Zanzarą i Sun'em byłyśmy wykończone użeraniem się z tymi dałnami. Sher i Hido były dla nas wręcz wytchnieniem i odpoczynkiem po tej wyścigowej katordze. xp Ale wracając do crossu... W końcu zbliżyłyśmy się do kłód, więc w prawie jednym momencie pochyliłyśmy się w siodle, gdy konie unosiły przednie nogi w powietrze. Obie oddałyśmy ładne skoki, okrągłe, ze sporym zapasem. ^ Skręciłyśmy lekko w prawo i ponownie pozwoliłyśmy koniom przyspieszyć.
Miałyśmy do pokonania dość długi odcinek z ostrym zakrętem, a później bramka do pokonania. Hid zaczął trochę pędzić i sama nie wiedziałam już czego od niego wymagać. Po bramce miał być podwójny bankiet, więc prędkość chyba była nam potrzebna. Cóż, tak więc ogier znowu wyszedł na swoim i pozwoliłam mu pędzić. Dei zaczęła się śmiać, widząc oddalający się od nich srokaty zadek. Również popuściła Sherowi wodze i szybko nas dogonili. Skręciłyśmy w końcu dość ostro w lewo i ponownie skupiłyśmy się na skokach. Jechałam pierwsza, więc również pierwsze przeskoczyłam bramkę. Hidalgowi nie sprawiła ona najmniejszego problemu, wybił się, ładnie chowając podwozie, po czym wylądował miękko, galopując w stronę kolejnej przeszkody. Sher przeskoczył bramkę ze sporym zapasem, a lądując, strzelił sobie w powietrze zadnimi nogami. ^ Dei nieco się zdziwiła, jednak już w skupieniu nakierowała ogra na bankiety.
Hido sprawnie wskoczył na pierwszy bakiet, zadzierając łeb do góry. Gdy wskakiwał na następny, prychnął z wysiłkiem i podciągnął wolno do góry tylne nogi. Wydawałoby się, że nie zdąży tego zrobić i teatralnie potoczymy się na dół, jednak mu się udało, więc poklepałam go po szyjce i skręciłam w prawo po łuku, zwalniając nieco. Sherlock pokonał oba bankiety w mgnieniu oka, miał bardzo silne mięśnie. ^^ Ledwo wskoczył na pierwszy, a już wybijał się, by wylądować na drugim. Dejc go pochwaliła i dogoniła mnie i Hida. Dałam dziewczynie znak, by jechała przodem, bo Hid czasami miewał problemy z takimi przeszkodami jak ta, do której teraz zmierzałyśmy. Miałam nadzieję, że jeśli zobaczy przed sobą towarzysza, doda mu to pewności siebie.
Tak więc Dejsza popędziła Shera, skręcając w odpowiednim miejscu w lewo. Zbliżałyśmy się do klaustrofobicznej przeszkódki między drzewami. Sher wypruł przed siebie i jednym susem pokonał ławeczkę, nawet nie mrugając okiem. XD Super się złożył, ładnie baskilował i w ogóle cud, a nie koń. *-* Zacmokałam więc zachęcająco do srokatego, by skoczył równie ładnie jak jego kolega. Hid najpierw położył uszy i prychnął zdenerwowany, jednak po chwili ponownie postawił radary i przyspieszył, żeby jak najszybciej znaleźć się poza zasięgiem drzew. Lądowanie wypadło mu dość twarde, ale skoczył generalnie ładnie, więc pochwaliłam go i dogoniłam Sherka.
Lekkim łukiem skręciłyśmy w prawo, galopując w stronę kłody na wzniesieniu. Pozwoliłam Dejowi prowadzić, bo nie chciałam już męczyć Hida szybkim galopem. Biały wybił się za wcześnie, maksymalnie chowając nogi. Patrzył na przeszkodę z lekkim przestrachem, więc nie dość, że skoczył ze sporym zapasem, to jeszcze daleko. ^ ^ Dej krzyknęła tylko zdziwione "ŁOŁ", jednak poklepała konia i skręciła gwałtownie w lewo. Hidalgo natomiast odbił się w odpowiednim miejscu, bo nie dostrzegł w przeszkodzie niczego strasznego. Skręciłam w tym samym miejscu, galopując na szereg.
Dei pilnowała teraz odpowiedniego wybicia, żeby przeskoczenie szeregu na skok-wyskok, nie było dla Sherlock'a trudne. Ogier jej słuchał, więc wybił się poprawnie, a po wylądowaniu odbił się ponownie. Drugi skok wyszedł im równie piękny i idealny jak pierwszy. Przednie nóżki Shera były idealnie równo złożone i wyglądał po prostu cudowne, no jaaa. *_* Mój srokaty z kolei dziwnie zmienił tempo i trochę wypadł z rytmu. Na szybko chciałam to skorygować, bo przy szeregu ważne jest to, żeby pierwszy skok był wręcz idealny, a tempo powinno być równe i ustabilizowane. Hid nieco opierał się moim pomocom, jednak udało mi się choć trochę przywrócić jego chód do porządku. Mimo to, przed pierwszą bramką srokaty zrobił mi piękną stopę, prawie sliding stop! Szyja momentalnie w dół, a ja wylądowałam na szyi. Hid czując mój ciężar na karku, uniósł głowę, chcąc mnie jakby z powrotem posadzić na siodło. Gdy już siedziałam normalnie, zawróciłam konia, uspokoiłam go i równym galopem ruszyliśmy ponownie na podbój bramki. Tym razem odskok wyszedł nam prawie idealny, lądowanie miękkie i szybkie wybicie do kolejnej przeszkody. Wylądowaliśmy z impetem, by zaraz potem dogonić Shera w szybkim galopie.
Sprawny zakręt w prawo, potem lekkie odbicie w lewo i wbiegliśmy do wody. Sherlock już miał kaczkę za sobą, jednak widziałam z daleka, że Dei nie miała z nim większych problemów. Skoczył z zapasem i dobrym baskilem, bez spięć. Zacmokałam do Hida, żeby zachęcić go do skoku. Srokaty wbiegł do wody, rozchlapując ją na wszystkie strony, po czym odbił się, wydając z siebie ciche stęknięcie. :< W każdym razie przeskoczył ładnie, więc go pochwaliłam i od razu zwolniłam do stępa.
Podjechałam do Deja, który stępował z Sherem po trawie nieopodal zbiornika wodnego.
- Gratulacje, ładnie skakaliście ^^ - powiedziałam z uśmiechem, klepiąc spoconą szyję ogiera.
- A dziękuję, jestem zadowolona z białego :3 - odparła i spojrzała na srokatego. - Hid ma niezłą kondycję jak na swój wiek! - dodała po chwili i zachęciła mnie ruchem głowy do powolnego stępu w stronę stajni.
- Stara się jak może - odpowiedziałam i zaśmiałam się, pilnując łydkami, by ogier szedł w odpowiednim kierunku.

Dojechałyśmy wesoło pod stajnię, gdzie zeskoczyłyśmy umęczone z koni i rozsiodłałyśmy je. Od razu zaprowadziłyśmy je na myjkę, zostawiając sprzęt przy stanowiskach do czyszczenia. Konie z lubością prychały, czując chłodną wodę na swoich ciałach. W końcu odprowadziłyśmy je do boksów, odniosłyśmy sprzęt, a później poszłyśmy się chillout'ować. :3


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare