Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eviline Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 0:14, 13 Wrz 2014 |
|
|
Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
*Uwzględniam, że ogier został wysłany do ośrodka treningowego, gdzie wyszkolono go do ujeżdżenia kl. P łącznie ze wszystkimi elementami z przejazdów, oraz do crossu LL ze wszystkimi elementami.
Po rozgrzewce z uwzględnieniem rozluźnienia w stępie po pracy postanowiłam zebrać ogierzastego i wziąć się do pracy. Mieliśmy dzisiaj przed sobą debiut, więc byliśmy podekscytowani całą tą sytuacją. Pchnęłam go do kłusa roboczego, którym wjechaliśmy w punkcie A, centralnie na środku czworoboku i truchtaliśmy na jego środek odprężeni i spokojni, bo po co tu się denerwować? Gdy dotarliśmy na środek (czyli do Xsa), zatrzymałam ogiera i wykonałam stonowany ukłon, po czym poprawiłam wodze i ruszyłam ponownie kłusem przed siebie z głową dumnie uniesioną do góry. Byłam zadowolona, że ogier szedł luźno i nie miałam z nim większych problemów. W punkcie C odbiliśmy swobodnie i lekko w lewo, co ukazało też płynność ruchów gniadosza. Monotonnie w C odbiliśmy ponownie w lewo. Kontrolowałam tempo Sensowego i motywowałam do lepszego działania, a on szedł mimo moich zmartwień prawidłowo. Od Xsa odbiliśmy w prawo by zrobić solidne koło o średnicy 20m, które mnie już męczyło na każdym treningu, a te koła śniły mi się po nocy. Sens jednak był zaciekawiony tym wszystkim, bo tyle lat tylko skakał, że teraz jest to dla niego czymś wręcz wspaniałym - bo nowym. Ponownie koło od Xsa, tym razem w prawą stronę, ale średnica ta sama. Ogier szedł dumnym krokiem, napuszał się z lekka, ale nadal był energiczny w swojej pracy. W punkcie B sumiennie odbiliśmy w prawo. Ogierzasty nadal był wyraźnie rozluźniony i nad wyraz pewny siebie, co teraz akurat się chwaliło, bo koordynację ruchową miał, to mógł sobie na to pozwolić. Skoki w końcu się do czegoś przydały, pozytywne myślenie popłaca. Pomiędzy punktami A i K wykonaliśmy zagalopowanie z prawej nogi i dalej poruszaliśmy się roboczo po trasie, która mieliśmy wyznaczoną. Ogier chętnie pracował, szedł energicznie, ale nie wyrywał się, jego chód był harmonijny i płynny, co się chwali nie tylko w ujeżdżeniu. W E odbiliśmy w prawo by kolejny raz zrobić to nieszczęsne koło o średnicy 20m i jedyne co je różniło od poprzedniego, to chód w którym tym razem je robiliśmy. W galopie pełne koło przychodziło mi zgrabniej i pełniej niż w kłusie, sama będę musiała poćwiczyć zarysowanie ich. Tuż po kole, pomiędzy punktami E i H zwolniłam ogierzastego do kłusa roboczego, co ten wykonał bez szemrania, a nawet z radością, co było już dziwne do kwadratu. Płynność ruchów sprawiała, że wygląd przejazdu był wręcz nie do opisania. Jak na debiutanta szło mu naprawdę nieźle i chciałam wiedzieć, co też będzie się dziać dalej. Po przejechaniu kawałka trasy ścięliśmy w poprzek czworobok w punktach MXK kłusem anglezowanym na rzecz zmiany kierunków. Szliśmy taktownie, gdyż ogier naprawdę miał swój niezastąpiony rytm i czułam się dzięki temu niezwykle dobrze, bo coś go od innych różniło. Od K powróciliśmy do roboczego, co nawet mi się uśmiechało. Ogier parsknął ze dwa razy z zadowolenia, jednak były to stonowane, ciche parsknięcia. Był niezwykle spokojny, lubiłam to w nim. Zrównoważony charakter to podstawa dobrego ujeżdżeniowca, ale ten tu to prawdziwy misiek. Punkt A przywitaliśmy zwolnieniem do stępa pośredniego. Ogier szedł równo i oddychał miarowo, nie miał oznak zmęczenia, choć zapewne niedługo się pojawią, ale to jeszcze kawałek czasu przed nami. Ponownie ścięliśmy czworobok, tylko że tym razem przez punkty FXM i idąc stępem swobodnym. Sens cierpliwie szedł przez siebie i nie wyrywał, trzymał tempo i kontrolował się, co nie przynosiło mu za wiele trudu, a mi pracy. Od M powróciliśmy do stepa pośredniego. Chwila takiej wędrówki ciągnęła nam się w nieskończoność, aż w C ruszyliśmy radośnie kłusem roboczym. Było to zbawienne, bo ile możną się poruszać stępem? Nudzące... W E kolejny raz robiliśmy te cholerne koło. Skręciliśmy w lewą stronę już kłusem anglezowanym, średnica 20m zachowana prawidłowo (mam nadzieję) i równocześnie stopniowe wydłużenie i obniżenie szyi ogiera, który nie protestował, a bardziej mu się to podobało. W końcu lubił żucie z ręki, więc niech by tylko spróbował marudzić, to by zaczynał ten przejazd jeszcze raz od początku. Przed E stopniowo nabrałam wodze, by w E ruszyć już swobodnie kłusem roboczym na wprost. Harmonijnie i z lekkością poruszaliśmy się na czworoboku. Ile może być gracji w Wielkopolaku? Dotychczas myślałam, że dużo mnie, ale życie lubi zaskakiwać, czyż nie? Pomiędzy A i F pchnęłam ogiera do roboczego galopu z lewej nogi tylko po to, by w tym lubianym chodzie przejść przez kolejne (na dzisiaj ostatnie) upiorne koło. Gdzieś pomiędzy B i M powróciłam swobodnie do kłusa i leciałam z ogierem dalej. Pewnie i precyzyjnie wykonaliśmy zmianę kierunku przez punkty HXF kłusem roboczym anglezowanym, co dało nam chwilę wytchnienia, bo co to za wyczyn przeciąć czworobok? Pomiędzy punktami B i M powróciłam do wygodnego zwykłego roboczego, bez anglezowania ze względu też na własną wygodę jak i na trasę przejazdu. W A zjechaliśmy na linię środkowa i w Xsie zatrzymałam stanowczo ogiera, co posłusznie wykonał. Zrobiłam ukłon i wyszliśmy z czworoboku stepem na długiej wodzy w punkcie A. Cały czas klepałam Gniadosza w nagrodę, bi nie było co dumy ukrywać. Rozstępowałam go porządnie i odprowadziłam do stajni.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Sob 0:22, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|