Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
12.09.2011r. - rekreacja

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Avanious [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Śro 18:50, 14 Wrz 2011 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Około godziny 18.00 przyjechałam ponownie do SC. Znalazłam w siodlarni sprzęt Avanious'a i zaniosłam go na stanowisko do czyszczenia przed stajnią. Poszłam następnie na pastwisko, by przyprowadzić konia.
Siwy pasł się spokojnie przy ogrodzeniu, a gdy podeszłam, od razu mnie poznał i prychnął radośnie na powitanie. Weszłam na pastwisko i poklepałam konia po łopatce, chwyciłam później kantar i wyprowadziłam ogiera z wybiegu. Skierowaliśmy się do stajni, koń po drodze szturchał mnie nosem w ramię, rozglądał się lub rżał do innych koni. Ogólnie był grzeczny i spokojny, więc gdy doszliśmy na miejsce, dałam mu cukierka i pochwaliłam go. Szybko wyczyściłam siwka, który na początku stał grzecznie, a po kilkunastu minutach zaczął się wiercić i tańcować w miejscu. xp Udało mi się go jednak uspokoić, a raczej... przekupić marchewką. XD' W każdym razie, podczas czyszczenia kopyt, Av stał już spokojnie i nie niecierpliwił się.
Gdy koń był czysty, założyłam mu ogłowie, z którego odpięłam wodze oraz ochraniacze. Dopięłam lonżę i poszliśmy na round pen. Poleciłam Avanious'owi stępować, a ogier od razu ruszył przed siebie. Szedł żywo, chętnie i nie musiałam go poganiać. Miał podniesioną głowę, a jego uważnie oczy lustrowały każdy obiekt po kolei. Oddychał spokojnie, głęboko i równomiernie, od czasu do czasu parskał i trzepał grzywą. Po czterech okrążeniach zmieniłam kierunek, siwek cały czas szedł żwawo, nie zniechęcał się i nie rozpraszał. Koń zrobił kolejne cztery okrążenia spokojnego stępa, po czym zacmokałam, polecając ogierowi kłusować. Av prychnął i ruszył kłusem, na początku trochę nierównym, bo potknął się i stracił rytm. Gdy trochę się uspokoił, wyrównał chód i kłusował przed siebie z chęcią. Po czterech okrążeniach zmieniłam kierunek, a gdy jabłek wyrównał już chód po zawróceniu, bryknął kilka razy. Były to niewielkie baranki, ale widać było, że w siwym drzemie potężna energia. Pozwoliłam mu trochę przyspieszyć, nie chciałam by zaczął galopować, tylko, żeby nieco zwiększył tempo. Avan dobrze mnie zrozumiał, bo przyspieszył i wyciągnął nawet chód, łoł. Pochwaliłam go głosem i poczekałam, aż dokończy czwarte okrążenie. Wtedy dopiero zacmokałam ponownie, dając tym samym sygnał do galopu. Ogier zarzucił łbem i parsknął, po czym ruszył płynnym, równym galopem. Zrobił jedno okrążenie, po czym bryknął, kilka kolejnych foule i znowu bryknięcie, tym razem potężniejsze. xp Pozwoliłam ogierowi jeszcze trochę poszaleć, a gdy zrobił 2 okrążenia bez żadnego bryknięcia, zatrzymałam konia i poszliśmy przed stajnię. Założyłam mu tam czaprak i siodło, a także dopięłam wodze do ogłowia. Założyłam kask i rękawiczki i poszłam z ogrem na maneż.
Wsiadłam na konia, a ten ruszył przed siebie.
- Oj, widzę, że jeszcze się tego nie oduczyłeś? - westchnęłam i pociągnęłam delikatnie za wodze. Koń od razu się zatrzymał, więc uśmiechnęłam się i zadowolona z tego, że nie ruszył ponownie, zaczęłam dopasowywać strzemiona. - Czyli jednak coś umiesz, tak? Nie ruszasz ponownie, gdy Cię ktoś zatrzyma, łobuzie? - zapytałam takim tonem, jakbym wiedziała, że koń mi odpowie. Poklepałam go po szyi z poczuciem, że za niedługo oduczy się też automatycznego ruszania przed siebie po poczuciu ciężaru na grzbiecie. Usiadłam wygodniej w siodle i zjechałam na ścianę. Avanious szedł nieco spięty, jeszcze nie chodził pode mną, więc dawałam mu luz. Wyrównałam konia, bo szedł krzywo, a potem czekałam, aż on sam wyrówna swoje tempo. Gdy koń był już spokojny, poklepałam go i zebrałam nieco wodze. Avanious ładnie wygiął szyję i ustawił głowę pod odpowiednim kątem. Szedł pewnie przed siebie, nie musiałam go póki co pchać do przodu. Był ogólnie skupiony i nawet trochę przypominał mi Hidalga. No to wypadałoby porobić trochę ćwiczeń. Na początek wolta w co drugim narożniku. Dojechałam więc do pierwszego rogu i pociągnęłam wewnętrzną wodzę do środka. Zewnętrzną łydką pilnowałam zadu, a wewnętrzną dociskałam przy popręgu, by koń odpowiednio się wygiął. Po dobrze wykonanym ćwiczeniu pochwaliłam siwego i pojechałam dalej. Kolejny narożnik pokonaliśmy normalnie, a w następnym znowu wykonałam woltę. Ogier ładnie pracował i słuchał poleceń. Kolejny narożnik już normalnie wyjechany. Zrobiłam jedno okrążenie bez żadnych ćwiczeń, siwy szedł chętnie, trochę napierał na wędzidło. Nie musiałam go do niczego zmuszać, więc postanowiłam przejść do kolejnych ćwiczeń. Teraz zrobię woltę w każdym narożniku, potem po dwie w każdym. Przystąpiłam więc do wykonywania ćwiczenia, wyrównałam tempo konia i skupiłam się na tym, co miałam robić. Pierwsza wolta, ładna, okrągła, koń był skupiony i pewny siebie, dobrze się wygiął. Druga również dobrze wyjechana, bez problemów, usterek i nieporozumień. W trzeciej trochę nam nie wyszło, bo zdezorientowałam się i nie przypilnowałam ogiera, w wyniku czego wolta nie była równa. No ale trudno, w miarę nam wyszło, więc pojechałam dalej. Tym razem przypilnowałam i siebie i konia, a wolta wyszła ładna. Pochwaliłam siwego i zastanowiłam się chwilę nad tym, co miałam robić teraz, bo już zapomniałam, lol. No więc pod wie wolty w każdym narożniku. Okej, soł, zaczynamy. Pierwszy narożnik, Avanious był już trochę rozkojarzony, ajaj, ale to nic, damy sobie radę. Poklepałam go po łopatce i zadziałałam wodzami oraz łydkami. Koń fajnie się wygiął i szedł spokojnie przez cały czas. Druga wolta też udana, więc pochwała i jedziemy dalej. Pierwsza wolta ładna, druga z potknięciem, o matko, nie wiem o co on się potknął w stępie, no ale już trudno, chyba zbyt szybko weszliśmy w zakręt. XD W trzecim narożniku i pierwsza i druga się posypały, bo podczas pierwszej Av zarzucił głową, a potem poszedł w drugą stronę, a ja nie mogłam nad nim zapanować, bo trochę się przez to rozkojarzyłam. Druga z kolei była reakcją łańcuchową po pierwszej, ogier też odbił w inną stronę, w ogóle, nie wiem o co kaman. o.o W czwartym narożniku przypilnowałam siwego i obie wolty wyszły nam przyzwoicie. Zrobiłam jedno okrążenie bez ćwiczeń, a w najbliższym narożniku zmieniłam kierunek półwoltą. Po zawróceniu, Av zarzucił głową i przyspieszył do kłusa. No cóż, myślałam właśnie o zakłusowaniu, ale chciałam, by ogier działał na łydki, chooociaż, w sumie, koń reagujący na moje myśli, nie byłby taki zły. xp Zwolniłam jednak do stępa, przejechałam kilkanaście metrów i dopiero wtedy dałam sygnał do kłusa. Av prychnął wyraźnie poirytowany i zakłusował. Dojechaliśmy do narożnika, a siwy bryknął
- Nosz kurna, w kłusie konie nie brykają, w galooopie dopieroooo - powiedziałam i pociągnęłam lekko za wodze. Jedno okrążenie przejechaliśmy bez spięć, ale w kolejnym znowu się zaczęło... Najpierw dwa bryki pod rząd, potem zryw do galopu, a na koniec nieudana próba dębowania. Nie miałam zamiaru nic z tym robić, cóż ja mogę z tym robić, konia nie uderzę, nie szarpnę, a więc pozostało mi to tolerować. Jednak na tym co wyżej wymieniłam, się skończyło, a przynajmniej podczas kłusowania. Mruknęłam coś do siebie pod nosem, szczerze mówiąc, sama nie wiem co i docisnęłam łydki, by ogier zakłusował. Zrobiłam dwa okrążenia kłusa, a potem znowu wolta w co drugim narożniku. Pierwszy narożnik, pierwsza wolta i wyszło okej. Pochwaliłam konia, który był trochę rozkojarzony po brykaniu, ale wykonywał dobrze ćwiczenia. Druga i trzecia wolta również pozytywnie, koń ładnie się wygiął, pracował zadem, szyją. Czwarta się popsuła, ogier przyspieszył i nie zmieściliśmy się w narożniku, musiałam zjechać na ścianę. :c Zawróciłam i skorygowałam błąd, po czym zrobiłam okrążenie bez ćwiczeń. Następnie chciałam zrobić kilka przejść kłus-stęp-kłus-stój-kłus-stęp-stój. Ustawiłam się więc na środku maneżu (nie całkiem na środku, tylko na środku krótkiej ściany, no, ale tak, żeby jechać przez środek, mam nadzieję, że to ktoś ogarnie xDDD), by mieć dużo miejsca do ćwiczeń. Ruszyłam kłusem anglezowanym. Koń tym razem szedł niechętnie i musiałam go pchać. Był jednak skupiony i robił duże kroki. Po kilku metrach usiadłam w siodło i pociągnęłam lekko za wodze, ogier posłusznie zwolnił do stępa i zniżył szyję. Kilka kroków i dodałam łydkę, Av zarzucił łbem i prychnął, po czym przeszedł do równego kłusa, teraz z kolei szedł chętnie i raczej trzeba było go przytrzymywać aniżeli pchać. Kilka kroków i zwolnienie do stępia. Ogier wytrzepał grzywę i zgubił rytm, więc stępowaliśmy trochę dłużej, aż wyrównał tempo. Następnie zatrzymanie, pięć sekund w stój, a potem ruszenie kłusem. Docisnęłam kilka razy łydki i zacmokałam jednocześnie, Avanious trochę niepewnie ruszył kłusem, więc pochwaliłam go. Po wyrównaniu chodu zwolniłam do stępa, a następnie do stój. Pochwaliłam siwego i podrapałam go między uszami. Wjechałam na ścianę i zrobiłam jedno okrążenie w stępie, dwa w kłusie, a potem dałam sygnał do galopu. Ogier zarzucił głową i prychnął radośnie. Gdy już galopował, oczywiście musiał bryknąć kilka razy. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi, bo wiadomo, że koń długo stał i chciał się wyszaleć, poza tym, Av jest po prostu szalony i musi sobie pobrykać. xp Nie lubię specjalnie ingerować w naturalne zachowania koni, a więc pozwoliłam mu trochę pobrykać. Siwy był nieco zdziwiony, że go nie powstrzymuję, a więc na sześciu barankach i jednym wspięciu się w powietrze zaprzestał. Galopowaliśmy dalej, zrobiliśmy cztery pełne okrążenia galopu, pochwaliłam konia i zmieniłam kierunek przez przekątną. Znowu pochwała, cztery okrążenia, a potem do stępa. Poklepałam konia kilkukrotnie i stwierdziłam, że pora już na stępowanie. Kilka okrążeń spokojnym stępie, w międzyczasie zrobiłam 2 wolty. xd Koń był już cały mokry, więc zsiadłam z niego i odpięłam popręg.
Zaprowadziłam Avanious'a przed stajnię i ściągnęłam z niego cały sprzęt. Wyszczotkowałam go, przetarłam suchą słomą i odstawiłam do boksu. Odniosłam sprzęt, a na pożegnanie dałam siwemu marchewkę i jabłko. Pocałowałam go w chrapy i pożegnałam się, bo czas mnie gonił.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Avanious [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare