Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
14.01.2013r. - wola walki z Zanzarą

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sun Dancer [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 18:27, 13 Sty 2013 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Dzisiejszy trening miałyśmy załatwić rano, więc Deic wbił do mojego pokoju i wyciągnął mnie brutalnie z łóżka. c.c
- Ej Deju, bo Wam dzisiaj nie pomogę przy tym treningu... - jęknął Adam i spojrzał na nią złowrogo.
- Nie potrzebna nam Wasza pomoc, lol - odparła Dejszonia i rzuciła we mnie ubraniem, które wyciągnęła mi z szafy.
- Mówi prawdę - powiedziałam cicho do czarnowłosego i poszłam do łazienki się ogarnąć.
Zlazłam do kuchni i wszamałam jogurt na śniadanie, po czym powędrowałam prosto do stajni. Ktoś był tak kochany, że zawiesił w siodlarni worek z marchewkami, żebym zawsze miała je pod ręką, bo często się zdarzało, że o nich zapominałam i potem ubolewałam nad pogryzioną ręką.

Poszłam do boksu Dancer'a ze sprzętem w łapach, a po drodze pokiziałam Avanka po chrapach. Stanęłam w końcu przed boksem rudego i odłożyłam sprzęt. Już miałam wchodzić do środka, gdy nagle zdałam sobie sprawę z tego, że nie zostałam zaatakowana. o.o
- BOŻE, SUN, NIC CI NIE JEST? - wbiegłam przerażona do środka i zaczęłam obmacywać konia.
Koń natomiast... spał, a gdy poczuł mój dotyk, zarżał piskliwie i położył uszy. Przewróciłam oczami i westchnęłam, dając mu marchewkę. Nie byłam pewna swoich uczuć w tamtym momencie. Cieszyłam się, że ogierowi nic się nie stało i zachowuje się jak zwykle, czy może ubolewałam z tegoż powodu. W każdym razie koń był cały i zdrów, tego mogłam być pewna.
Wyczyściłam go i osiodłałam, nie szczędząc mu pieszczot, po czym wyszłam z nim przed stajnię. Dejc i siwa już tam stały, a na ich widok ogier prychnął z dezaprobatą i odwrócił się zadem do klaczy. Zaśmiałam się tylko, po czym poprawiłam strzemiona i poszłyśmy w stronę toru.

Na miejscu dosiadłyśmy swoich wierzchowców i ruszyłyśmy żywym stępem. Dancer dzisiaj nie miał zamiaru podchodzić do klaczy na bliżej niż pięć metrów.
- Dammit, Sun! Przecież o to chodzi w tym treningu, masz biec ZA nią! BLISKO niej! - warknęłam do ogiera i podprowadziłam go bliżej siwej. Sun prychnął ze złością i skulił uszy. Zarzucił głową i cały się spiął. Lol, no co za bydlę. x-x Nie było jednak tak źle, bo w końcu pracowaliśmy bliżej siebie.
Kontynuowałyśmy rozgrzewkę, zrobiłyśmy kilka wolt w stępie, później parę ósemek. Potem przejechałyśmy sobie niecałe pół okrążenia stępem. Zanzara łypała okiem na Sun'a, który trochę się już trochę uspokoił, więc oddaliłam się nieco, żeby nie popsuć tej pięknej, spokojnej atmosfery. xd
Wreszcie ruszyłyśmy kłusem. Dancer poderwał gwałtownie głowę i wypruł przed siebie, przebierając szybko nogami. Ucieszył się, że w końcu przestaliśmy się ślamazarzyć stępem. Zanzara była bardziej opanowana od szalonego rudego, który był od niej starszy i teoretycznie powinien być dojrzalszy, albo coś. Teoretycznie...
Człapałyśmy sobie wolno obok siebie, chociaż co chwilę jeden z naszych folblucich przyjaciół wysuwał się na prowadzenie.
- WYŚCIGI KŁUSAKÓW, YEAA! - wrzasnął Dejec, a ja wraz z Sun'em spojrzeliśmy na nią z miną "dafuq".
Zanzara zaczęła przeżuwać zaciekle wędzidło i machać ogonem we wszystkie strony. Widać było, że już chciała zacząć galopować, wręcz nie mogła się tego doczekać. Sun do tej pory był w miarę spokojny, jednak gdy zobaczył, że klacz go wyprzedziła, prychnął ze złością i szarpnął głową. Fuknęłam na niego, ochrzaniając go za takie zachowanie, a on jeszcze bardziej przycisnął uszy do szyi, jednak zwolnił nieznacznie. Kłusem przebyłyśmy kolejne pół okrążenia, aż wreszcie pozwoliłyśmy koniom na spokojny galop.
Zanza z zadowoleniem ruszyła galopem i spojrzała z tryumfem na Dancer'a. Dancer się wkurzył i przyspieszył. Opieprzyłam go i pociągnęłam za wodze, obniżając nieznacznie jego prędkość.
- Te, młody, obroty Ci podskoczyły, zara Ci się silnik przegrzeje c.c - warknęłam do rudego i oddaliłam go jak tylko mogłam od klaczy.
Wreszcie udało nam się dokończyć okrążenie względnie spokojnym tempem. Zatrzymałyśmy kuniska i ustaliłyśmy co i jak, bo ten trening to dla nas obu była nowość. Ble, wróć. Dla całej naszej czwórki to była nowość.

Ustawiłyśmy się mniej więcej równo na starcie, ja przytrzymałam mocno Sun'a na ryju (wybacz, młody, ale inaczej się nie da z Tobą pracować ;-;), a Dejczy popędziła swoją klacz do dość szybkiego galopu. Gdy nieznacznie się oddaliły, popuściłam Dancer'owi wodze, a ten popędził przed siebie, chcąc jak najszybciej dogonić klacz. Zbliżając się do dziewcząt, pociągnęłam lekko za wodze, dając znać rudemu, że zaraz będziemy zwalniać tak, żeby tylko siedzieć siwej na ogonie. Sun prychnął z oburzeniem, jednam zwolnił, bo poczuł, że nie odpuszczę. Dei co jakiś czas przyspieszała, zwalniała i generalnie kursowała od barierki do barierki. Ja natomiast tak manipulowałam rudym, żeby cały czas dotrzymywać kroku Zanzarze. Było to ciężkie, nie powiem, że nie. Gdy Zan zwalniała, Sun natychmiast ją wyprzedzał i zaczynał przyspieszać, coby między nim a siwą powstała jak największa odległość. Musiałam przez cały czas się mega skupiać, bo chodziło właśnie o to, żeby rudy poczuł chęć wyprzedzenia klaczy, ale żeby tego nie robił wtedy kiedy to jemu się podoba, tylko dopiero po sygnale od dżokeja, który najlepiej wie jak rozłożyć siły konia. Wytłumaczyłam to łopatologicznie rudemu i pociągnęłam za wodze. Gdy wreszcie znajdowaliśmy się ZA Zanzarą, Dejczyk znowu zaczynał swoje ewolucje, no i generalnie cała zabawa zaczynała się od nowa. Po piętnastu minutach rudy zaczął powoli łapać o co chodzi, więc gdy przez całe okrążenie nie wyprzedził zwalniającej Zanzary, poklepałam go po szyi i zarządziłam zmianę.
Wróciłyśmy na start i tym razem to ja ruszyłam przodem. Sun wreszcie prychnął zadowolony z tego, że jest pierwszy i dał się łatwo prowadzić. Dej na Zanzarze radziła sobie lepiej niż ja, najprawdopodobniej dlatego, że siwa jest przyzwyczajona do tych "ostatnich" pozycji i dopiero po jakimś czasie bierze sprawy w swoje kopyta i zaczyna wyprzedzać. No cóż, postanowiłam nie pozostawać dłużna i zaczęłam szaleć na torze, to zwalniając, to przyspieszając tempo, robiąc różne dzikie zwody i inne takie tam. Klacz zaczęła powoli się gubić i w końcu wyszło tak, że biegła łeb w łeb z rudym, który trochę się z tego powodu wkurzył i przestał być taki idealny w prowadzeniu. Oprócz tego siwa chciała już powoli wyprzedzać ogiera, a biedna Dejsza ze wszystkich sił starała się przywrócić ją do porządku i dać jej znać, że dzisiaj nie może wyprzedzić ogiera - i tak nie przegra. Po jakimś czasie dziewczęta wreszcie znalazły się na powrót za nami i siedziały nam na ogonie. Gdy zrobiliśmy idealne okrążenie, bez pomyłek, zrywów i dzikich wyprzedzeń, postanowiłyśmy skończyć.

Zwolniłyśmy do stępa, wygłaskałyśmy i wyklepałyśmy konie, po czym zeszłyśmy z ich grzbietów i spokojnym krokiem wróciliśmy do stajni. Na miejscu oczywiście dużo marchewek, pieszczot i szczotkowania, później dereczki na grzbiet, żarcie w żłób, a myyy poszłyśmy się opitalać w domku. xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tiara dnia Wto 18:24, 09 Lip 2013, w całości zmieniany 5 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sun Dancer [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare