Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
14.07.14r - Trail - zapoznawanie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Eight Belles [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Pon 3:57, 14 Lip 2014 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wyciągnęłam Eight z boksu. Ze względu na niesprzyjające warunki do wyścigów i w ogóle brak jakichkolwiek zawodów postanowiłam nauczyć się z klaczą trochę westu, bo w końcu to coś nowego i z pewnościa pójdzie nam to na zdrowie. Zaczęłam szczotkować Ósmą jak tylko wyciągnęłam jej sprzęt z siodlarni, tylko tym razem przyniosłam cięższe westernowe siodło. Klacz ciekawsko wciągnęła powietrze chrapami i nakierowała na mnie uszyska. Wszystko było w normie. Jej sierść była trochę pozaklejana lecz nie robiło mi to większego problemu. Szybko pozbyłam się zaklejek oraz kurzu i zabrałam się za kopyta. Kopyta miała czyszczone tak często, że wiedziałam, że są niemalże czyste. O kopyta dbać musimy w końcu, nie? Założyłam na klacz siodło i męczyłam się z zapinaniem popręgu, co Siwa znosiła dumnie i cierpliwie. Ogłowie przyjęła jak zawsze - zadzierała łeb i nie chciała go przyjąć, ale po namować, prośbach i groźbach w końcu udało się jej je założyć. Szybko owinęłam jej białe owijki.
Wyprowadziłam klacz ze stajni, wsiadłam na nią i nakierowałam w stronę lasu. Pilnowałam jej żwawego stępa i dobrej akcji nóg, w końcu rzadko ją zabieram na takie nauki. Podciągnęłam w międzyczasie popręg, zebrałam klacz i ruszyłam kłusem. Jechałyśmy slalomem by szybciej się rozciągnąć. Możliwie jak najlepiej i najbardziej wyginałam jej szyję. Mnie samej niezbyt wygodnie było w siodle westernowym, ale co poradzisz. Eight była nim zaś zachwycona. Może dlatego, że to kolejna nowa rzecz w jej życiu. Zacmokałam i pchnęłam ją do galopu powoli widząc łąkę od której wszystko się zacznie. Sądziłam, że Młoda chyba już wie, co ją czeka. Jakoś za specjalnie się nie przejmowała. Taka to już ona zdolna była. Dojechałyśmy do polany w pełni rozciągnięte, więc spokojnie zwolniłam klacz do stępa, a po chwili całkowicie zatrzymałam.
- No to co? Zaczynamy.
Nakierowałam klacz na bramkę by się z nią zapoznała. Nie była przestraszona, raczej zaciekawiona nowością z którą się spotyka, ale jednak trochę mi caplowała w miejscu, ustawiłam ją bokiem i wtedy zaczęła się lekko denerwować. Zrobiłam małą woltę, a potem jeszcze ze trzy by klacz się rozluźniła i znów stanęłyśmy przy tej bramce, stała spokojnie. Poklepałam ją dla pochwały i postanowiłam przyzwyczaić ją do huku i ruchliwości bramki, więc zaczęłam nią stopniowo ruszać, co nie podziałało na Belles zbyt maniakalnie, dopiero gdy specjalnie uderzyłam strzemieniem w bramkę, to klacz się wzburzyła na co zareagowaląm kolejną woltą i ponownie ustawiłam nas przy bramce zaczynając w nią uderzać na każdy możliwy i realistyczny sposób. Otworzyłam zdecydowanie bramkę i zaczęłam ją odsuwać tak, by klacz to widziała, aż w końcu postanowiłam ją przysunąć tak, by dotknąć Ósmej. Nie zdziwiło mnie to, że klaczy nie rusza takie dotykanie, czy huki, gdyż często ma z tym do czynienia na wyścigach, tak też byłam zadowolona z wyboru kolejnego sportu. Kilka razy poodsuwałam bramkę. tak jak i ją przysuwałam by zaraz dotknąć nią boku klaczy. Stała spokojnie, szyja luźno, rozluźniona. Tak więc otworzyłam zawias bramki i dałam znak Siwej by cofnęła się do tyłu, co zrobiła zbyt szybko i gwałtownie.
- Nie... Nie tak Mała... - Westchnęłam i ustawiłam ją tam, gdzie poprzednio. Ponownie otworzyłam zawias i cofnęłam klacz, szła już wolno i reagowała odpowiednio na moje pomoce. Złapałam nieco dalej niż w połowie bramki, bliżej jej końca i powoli uchyliłam drzwiczki. Zasygnalizowałam dosiadem i łydką pójście naprzód, co klacz zrobiła chętnie i tym razem tak wolno jak chciałam. Chyba załapała, że tu trzeba się skupić. Chociaż i przez wyścigi ma wytrenowane pilnowanie się tempa i mnie, oraz szczególne słuchanie moich pomocy i uwag. Zatrzymałam ją po dwóch krokach i cofnęłam razem z bramką, a później ponownie kazałam jej iść na przód i zatrzymałam też mniej więcej po dwóch - trzech krokach. Jeszcze raz pchnęłam ją do przodu i już miałam dłoń przy końcu bramki. Pchnęłam klacz tak, by przestawiła się na bok i zaczęłam ją powoli cofać jednocześnie zamykając bramkę. Zatrzymałam klacz po kilku krokach i opuściłam zawias.
- No... To bramkę mamy już dopracowaną! - Poklepałam klacz i ruszyłam kłusem na drągi, które miałyśmy przejść. Belles zbytnio nie ma chęci skakania, a na drągach często chodziła i ma tak wysoką akcję nóg w kłusie, że nie sprawiło jej większego problemu przejście przez cztery drągi podniesione naprzemiennie. Na wszelki wypadek skierowałam ją drugi raz, jednak klacz wykazała się skupieniem i bezproblemowo przeszła przez drągi nosząc wysoko nogi. Śmiesznie to musiało wyglądać, jakby caplowała między "mini przeszkodami". Zaraz za drągami był mostek, do którego najpierw podeszłyśmy. Klacz go obwąchała i przyjrzała mu się dokładnie. Nie raz już przechodziła przez mostek, ale chciałam się upewnić, że wszystko przejdzie bezpiecznie, był on wąski i klacz mogła wyłamać. Zrobiłam woltę z której najechałyśmy sobie spokojnie i powoli na mostek. Gdy zaskrzypiał, klacz tylko fuknęła i skuliła uszyska, ale nie stanęła dęba, czy też się nie wycofała. Zaraz się rozluźniła i szła dzielnie dalej, co niezmiernie mi się podobało. Gdy tylko postawiłyśmy pierwsze kopyto na ziemi... Nie, nie wiedziałyśmy nawet kiedy to się stało, więc nas to nie zdziwiło, ani nie uraczyło. Mostek nie był niczym niezwykłym w naszym życiu. Na terenach stadnin ciągle są stare mosty. Dostrzegłam rzeczkę Dość długą, rozgałęziającą się, ale szeroką tylko na dwa metry. Było gorąco, Belles się zgrzała, więc puściłam ją galopem i wpadłyśmy do wody niczym głupie, zwolniłyśmy do kłusa i wyszłyśmy na brzeg niemal całe mokre.
- Dość tych przygód na dzisiaj Mała. - Poklepałam klacz, odwróciłyśmy się i jeszcze raz przekroczyłyśmy rzeczkę i resztę przeszkód w drodze powrotnej do stajni, gdzie czekała na nas kolacja.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Eight Belles [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare