Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
15.04.2012r. - skoki N (by Kaname)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Sob 17:57, 21 Kwi 2012 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Dawno nie trenowałam z koniem innej rysualki i postanowiłam, że czas to zmienić. Popytałam i zgłosiła się Tiara. Miałam poskakać z Hidalgiem. Do tego treningu przygotowywałam się od kilku dni. Chciałam dać z siebie wszystko i wymyślić jakieś ciekawe ćwiczenia i parcour. Z samego rana spakowałam wszystko co niezbędne do plecaka i pojechałam do WSR Deandrei. Kiedy mój samochód stał już na parkingu, ja udałam się do budynku zamieszkiwanego przez konie. Boks ogiera odnalazłam bez żadnych problemów. Srokaty ciekawsko wyglądał ponad drzwiami, a gdy tylko do niego podeszłam, zaczął trącać mnie pyskiem. Przywitałam się, pogłaskałam go trochę i poszłam do siodlarni. Zabrałam jego zestaw toaletowy oraz rząd. Prędko byłam spowrotem przy Hidalgu. Odłożyłam wszystko, chwyciłam uwiąz i przypięłam go ogierowi do kantara. Otworzyłam drzwi boksu i wyprowadziłam konia z niego. Srokaty wyszedł bardzo chętnie. Przywiązałam go przed pomieszczeniem i chwyciłam zgrzebło. Hid był jak widać niedawno czyszczony, bo prawie nie miał na sierści żadnych sklejek. Gdy nie było ich wcale, chwyciłam szczotkę. Dokładnie wyczyściłam całego ogiera, a później wyczesałam mu grzywę i ogon. Ostanią rzeczą do zrobienia było wyczyszczenie kopyt. Srokacz cały czas stał spokojnie i ładnie podawał nogi. Kiedy skończyłam wszystkie zabiegi pielęgnacyjne, poklepałam go po szyi i pochwaliłam. Założenie mu ogłowia zajęło mi bardzo krótko, chętnie wziął wędzidło. Pogłaskałam go i wzięłam siodło. Położyłam mu je na grzbiecie i lekko zapięłam popręg. Na koniec zostały jeszcze ochraniacze. Po kilku minutach ogier był już gotowy do treningu. Chwyciłam wodze i wyprowadziłam go ze stajni. Szliśmy spokojnie w stronę parcouru.
Kiedy znaleźliśmy się już na placu, dokładnie przyjrzałam się przeszkodom. Były trochę za niskie i dziwnie poustawiane. Przywiązałam srokatego i zajęłam się przestawianiem ich, ustawiłam wcześniej zaplanowaną przez siebię trasę, która składała się ze stacjonaty 90 cm, potrójnego szeregu stacjonata 110 cm, okser 100 cm i stacjonata 120cm, kawałek dalej tripple barre 110cm, potem stacjonata 120 cm i okser 120cm. Nie zabrakło także kilku przeszkódek na rozgrzewkę – krzyżak 60cm i 70 cm oraz skok wyskok: dwie stacjonaty po 80 cm. Położyłam też kilka drążków oraz cavaletti. Gdy wszystko było już przygotowane, wróciłam do konia. Odwiązałam go, podciągnęłam popręg i wsiadłam. Dałam mu łydkę i od razu ruszył stępem. Na razie pozwoliłam mu się lenić- w tym czasie uregulowałam sobie strzemiona. Skróciłam sobie wodze i trochę pospieszyłam Hidalga. Zrobił ładną półparadę i szedł bardzo żwawo. Po kilku okrążeniach zmieniliśmy kierunek półwoltą. Robiliśmy też woltę w każdym narożniku, a co jakiś czas przekątną. Kiedy ogier się rozgrzał, dałam mu łydkę i ruszył kłusem. Szedł równo, żwawo i bardzo skupiony. W tym chodzie także pomęczyłam go półparadą i energicznym tempem. Aby się nie nudził, znów zmieniliśmy kierunek, tym razem po przekątnej. Po jednym okrążeniu, robiliśmy woltę w co drugim narożniku. Ogier naprawdę bardzo się starał, chętnie wykonywał polecenia i co najważniejsze- nie zwalniał tempa. Poklepałam go po szyi i ściągnęłam wodze. Chwila żwawego stępa nie zaszkodzi. Po zmienieniu kierunku półwoltą, skierowałam srokatego na drągi. Bardzo ładnie podnosił nogi przechodząc przez nie. Nie obyło się bez pochwały. Po dwóch okrążeniach czas wrócić do kłusa. Dałam mu łydkę i natychmiast przeszedł do tego chodu. Zrobiliśmy jedno koło, a potem naprowadziłam go na drążki. I tym razem się spisał. Od razu widać, że jest dobrze wytrenowany. Kiedy przejechaliśmy drągi jeszcze kilka razy, nadszedł czas na cavaletti. Jadąc na nie, Hid nieco zwolnił tempa, ale poradził sobie perfekcyjnie. Pogłaskałam go, a kiedy byliśmy przy narożniku, zrobiliśmy dwie wolty. Cavaletti pokonaliśmy jeszcze kilka razy, a potem znów chwila stępa. Pozwoliłam trochę mu się lenić, aby odpoczął. Kiedy znów byliśmy pełni energii, przyspieszyliśmy do kłusa, a po dwóch okrążeniach do galopu. Przejechaliśmy kilka pełnych okrążeń, a później postanowiłam pokazać mu jakieś przeszkody. Na początek krzyżak 60cm. Dla Hidalga to był mały pikuś. Skoczyliśmy ów przeszkodę jeszcze dwa razy, ale widząc znudzenie ogiera, postanowiłam od razu przejść do skoku wyskoku. Srokacz był wyraźnie zadowolony. Podczas najazdu postawił uszy i nieco przyspieszył tempa. Obie stacjonaty pokonał wspaniale- świetny baskil, ładnie przyciągnął nogi do siebie. Zaraz po skoku poklepałam go po szyi. Teraz galopował bardzo zadowolony, nie mogąc się doczekać reszty skoków. Pokonaliśmy skok wyskok jeszcze kilka razy, a potem ku ucieszcze srokatego wzięliśmy się za jakieś porządne przeszkody. Na początek stacjonata 90 cm. Ładny najazd Hida i świetny technicznie skok. Pochwaliłam się i po powtórzeniu jeszcze raz tej przeszkody, zwolniliśmy na chwilę do kłusa. Parę razy przejechaliśmy drążki, a potem chwila odpoczynku w stępie. Gdy trochę sobie odpoczęliśmy, znów czas na kłus. Tym razem zamiast drągów poprzejeżdżaliśmy sobie cavaletti. Po kilku razach zagalopowaliśmy , a potem skoczyliśmy jeszcze raz tę stacjonatę Wolałam narazie skakać pojedyncze przeszkody, więc kolejną do skoków jest tripple barre. Skróciłam sobie wodze i naprowadziłam srokatego na tę przeszkodę. Podczas najazdu zrobił o jedno foulee za dużo i strącił drąg. Miałam szczęście, bo jakiś stajenny akurat przechodził i był tak miły, że poprawił przeszkodę. Ja w tym czas skoczyłam z Hidem znów tę 90-tkę. Kiedy tripple barrre był znów w idealnym stanie, nadszedł czas na kolejne podejście. Tym razem bardziej pilnowałam kroków ogiera i udało nam się dobrze przeskoczyć. Po kilku innych udanych próbach przeskoczenia tej przeszkody, nadszedł czas na stacjonatę 120-tkę. Od czasu zrzucenia drągu oboje byliśmy bardziej skupieni i pilnowaliśmy siebie nawzajem przed popełnieniem błędu. Srokaty wybił się naprawdę bardzo mocno i skoczył z conajmniej dziesięciocentymetrowym zapasem. Baskil i cała reszta- perfekcyjne. Złoty koń. Pokazałam mu jeszcze oksera tej samej wysokości. Potem znów zwolniliśmy na chwilę do kłusa i stępa. Jednak tym razem na krótko. Gdy trochę odpoczęliśmy od razu zagalopowanie. Najpierw skoczyliśmy tego oksera, a zaraz potem potrójny szereg. Hid wykonał idealną ilość foulee i oddał perfekcyjne skoki. Zrobiliśmy zwrot o 180 stopni i skoczyliśmy stacjonatę 90 cm. Po przejechaniu pełnego okrążenia galopem, kolejny raz zaatakowaliśmy szereg. I tym razem fantastycznie. Nadszedł czas spróbować przejechać cały parcoure od razu. Zaczęliśmy znów od 90-tki. Ogier skakał bardzo pewnie i wspaniale technicznie. Kilka foulee po skoku, zwrot o 180 stopni i jedziemy na szereg. Również wspaniale. Teraz półokrążenia galopu i najazd na tripple barre. Tutaj srokaty trochę się zawahał, ale skoczył Otarł się przednimi nogami o drąg, ale nic nie spadło. Spokojnie jechaliśmy dalej. Musieliśmy skręcać między przeszkodami, aby pod odpowiednim kątem najechać na 120-tkę. Kolejna przeszkoda pokonana w pięknym stylu. I teraz czas na ostatniego oksera. Skróciłam wodze, a Hid swoje kroki. Udało nam się zmieścić w idealnej liczbie foulee i oddać ostatni genialny skok. Pochwaliłam ogiera, że tak bardzo się starał. Zwolniliśmy do kłusa i skoczyliśmy krzyżaka 60cm. Następnie zrobiliśmy parę wolt i kilka razy przejechaliśmy przez drążki. Ściągnęłam wodzę, aby dać ogierowi chwilę odpoczynku. Gdy minęło nam parę kół, czas wrócić do kłusa. Teraz kolejny raz, zamiast drążków poprzejeżdżaliśmy cavaletti. Srokaty jak zawsze był skupiony i robił wszystko bardzo ładnie. Po kilku przejściach, łydka i znów galopujemy. Najpierw skok wyskok, a potem kolejny raz przejechaliśmy parcoure. Tym razem ogier nie zawahał się ani razu. Cały czas emanowała od niego pewność siebie i pokazał na co go tak naprawdę stać. Oczywiście nie obyło się bez pochwał. Na koniec postanowiłam, że jeszcze raz skoczymy sobie ten potrójny szereg. Zaraz po skoku zwolniliśmy na kilka okrążeń do kłusa, a zaraz potem do stępa. Koniec na dziś, czas odpocząć. Wyjęłam stopy ze strzemion i poluzowałam Hidalgowi wodze, aby mógł wyciągnąć szyję. Kiedy sierść srokacza była już sucha, skręciłam go w stronę wyjścia z maneżu.
Zeskoczyłam z siodła, poluzowałam popręg i chwyciłam wodzę. Opuściliśmy plac i udaliśmy się do stajni. Kiedy dotarliśmy do boksu ogiera, od razu zdjęłam mu ogłowie, które zaraz potem zastąpił kantar. Szybko zdjęłam mu siodło oraz ochraniacze i odniosłam rząd do siodlarni. Wróciłam prędko i ręcznikiem wytarłam jeszcze jego sierść w miejscu siodła. Zaraz potem ponownie go wyczyściłam. Sierść miał dość czystą, tylko trochę zakurzoną. Grzywa była w podobnym stanie, czesanie ogona zajęło mi jednak trochę więcej czasu, bo się trochę poplątał. Z kopytami poszło szybko i sprawnie. Kiedy cały koń był znów czysty, dałam mu marchewkę i odstawiłam do boksu. Pożegnałam się z nim jeszcze i wróciłam do domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tiara dnia Sob 18:04, 21 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare