Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
19.11.2010r. - skoki L (by Joanne)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 16:44, 30 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Jako, że mój bilans zaczął iść niebezpiecznie szybko w dół postanowiłam zabrać się do pracy (w końcu!). Po zajęciu się swoimi rumakami przyjechałam do WSR Maver, by wsiąść na Hidalga i poskakać metrówki. Na miejscu od razu przywitały mnie Kana i Tiara, z którą to poszłam do ogiera. Srokacz stał w boksie i spokojnie przeżuwał końcówkę siana, na widok właścicielki wyraźnie się ożywił, a po przywitaniu się z nią jego uwaga zwrócona została na mnie. Pogładziłam go po czole i dałam smaczka.
-Jest już czysty, sprzęt masz podpisany w siodlarni, wszystko gotowe i poustawiane, jak prosiłaś – Powiedziała
-Dzięki, jesteś wspaniała – Uśmiechnęłam się i gdy odeszła poszłam po sprzęcior Hidalga. Od razu go znalazłam i przyniosłam pod boks srokacza. Otworzyłam drzwi i na dzień dobry założyłam ogłowie. Ogier nieco niechętnie przyjął wędzidło, potem spokojnie dał sobie założyć resztę pasków i je pozapinać. Gdy skończyłam wyprowadziłam go na korytarz i założyłam ochraniacze na przody i tyły, w końcu na jego grzbiet wsadziłam siodło. Szlufkę wytoku przeprowadziłam przez popręg i zapięłam na drugą dziurkę. Przeszłam na prawą stronę i dociągnęłam popręg. Opuściłam i ustawiłam strzemiona, sprawdziłam i poprawiłam jeszcze wszystko i z kaskiem na głowie, bacikiem w ręku wyszłam na plac. Zatrzymałam Hidalga, dociągnęłam mu popręg i wsiadłam. Stępem ruszyliśmy w stronę hali.
Na miejscu stopniowo zaczęłam nabierać wodze i podbierać ogiera. Często się wyginaliśmy, robiliśmy zatrzymania, ruszenia i po dłuższej rozgrzewce przechodziliśmy przez drągi. Srokacz z początku nie był zbyt chętny do pracy, jednak po kilku minutach dogadywania się najwyraźniej zmienił zdanie. Zaczął się starać i ładnie chodzić. Po 10 minutach stępowania poczułam, że Hidalgo jest odpowiednio rozgrzany na kłus, więc zatrzymałam go, dociągnęłam popręg i ruszamy. Ogier ładnie reagował na łydki, był elastyczny i raczej posłuszny, od czasu do czasu tylko próbował zejść z ściany albo wykonać mniejszą woltę, niż chciałam. Powyginaliśmy się, zrobiliśmy kilka zmian chodów i przejeżdżaliśmy przez drągi. Po rozgrzewce kilka skoczków przez kopertę 40 cm. Srokacz był bardzo przyjemny w jeździe, łatwo się go prowadziło i kontrolowało. Oddawał ładne, ambitne skoki z dobrą techniką. Gdy się rozgrzaliśmy zagalopowałam. Pogalopowaliśmy wpierw na spokojnie, powolutku, poćwiczyliśmy przejścia, potem zmiana kierunku i w drugą stronę. Po takim lajciku przeszłam do półsiadu i mocniejszy galop po dużym kole. Hidalgo wpierw za bardzo wyginał się w potylicy, jednak korygowany zewnętrzną wodzą w końcu ustawił się i świetnie szedł. Zrobiliśmy jedno okrążenie hali i znów na koło. Chwilę się pokręciliśmy i poćwiczyliśmy wygięcie, następnie wyjazd na ósemkę i lotna. Dość niezgrabna, jednak wykonana na sygnał. Poklepałam srokacza i w drugą stronę po kole. Znów korygowałam go zewnętrzną wodzą, w końcu jedno okrążenie całej hali, koło, ósemka i lotna. Pomęczyłam ogiera chwilę lotnymi po ósemce, dopracowaliśmy je do prawie perfekcji i zwalniamy tempo.
Spokojnym, wolnym galopem nakierowałam Hidka na kopertę. Już chciał się rozpędzić, jednak wzięłam go mocno na siebie i z mojego tempa ładny, ambitny skok. Pojeździliśmy chwilę po kole z skokami przez ową przeszkodę, poćwiczyliśmy kontrolowanie tempa i po którymś skoku na lewo, i kilka skoków po kole w drugą stronę. Po 3 udanych skokach do stępa. Ładne przejście, więc pochwała. Na moją prośbę stajenny podwyższył kopertę do wysokości 60 cm. Podziękowałam i zagalopowałam z prawej nogi. Na małej wolcie ogarnęłam srokacza i jedziemy. Nakierowałam go prosto na środek krzyżaka, na odskoku lekka łydka i ładne pokonanie przeszkody. Jeszcze jeden skok i w drugim kierunku. Hidalgo wyraźnie się ogarniał, zaczął ładnie galopować, nie napalał się jak głupi i przyjemnie się go prowadziło. Po drugim skoku z lewej nogi pojechałam do ściany, następnie po dużym łuku do przeciwnej i jeszcze trochę w lewo, by najechać prosto na stacjonatę 70 cm. Przytrzymałam mocniej ogiera, który widząc coś nowego wyraźnie się napalił i nakazałam mu poczekać. Wybiliśmy się ładnie, nie mogłam nic zarzucić srokaczowi. Poklepałam go i jeszcze raz koperta, po niej duży najazd na stacjonatę. Znów ogr się napalił, jednak półparada doprowadziła go do ładu i oddał ładny, spokojny skok. Po wylądowaniu na ziemi zatrzymanie z galopu. Hid dość szybko zareagował na moje pomoce i ładnie zatrzymał się zabierając zad. Pochwaliłam go i zagalopowanie z prawej nogi, duże koło i najazd na stacjonatę. Spokojne, równe tempo i ładne pokonanie przeszkody. No to jeszcze raz tak samo i po ciasnym skręcie 3 foule do oksera 80 x 40. Hiadlgo napalił się i skoczył dużo za wcześnie, przez co zrzucił ostatniego drąga. No to jeszcze raz. Nim najechaliśmy stajenni naprawili przeszkodę i jedziem. Tym razem pogalopowałam nieco mocniej, by pasowało foule i ładny, ambitny skok.
-O to chodzi. - Powiedziałam klepiąc ogiera. Jeszcze raz z tej strony, dwa razy z drugiej i do stępa na chwilę odpoczynku. W międzyczasie stajenni podwyższyli nam przeszkody do 90 cm, przy czym kopertkę zmienili na stacjonatę 95 cm. Gdy odetchnęliśmy zagalopowałam z lewej nogi i nakierowanie na stacjonatę 90 cm. Ładny, zrównoważony skok po spokojnym najeździe, potem prawie całe koło i druga stacjonata, a po niej duży łuk, ostry skręt i okser. Widać Hidalgowi potrzebna jest gimnastyka, bo ledwo wcisnęliśmy się na oksera, którego cudem nie rozmontowaliśmy. No to jeszcze raz. Stacjonata 90 cm, stacjonata 95 cm, okser 90 x 80. O wiele lepiej, już wyrobiliśmy się ładnie na oksera i wszystko poszło zgodnie z planem. No to zmiana kierunku i ten parkur w odwrotnym kierunku. Wszystko dobrze, tylko raz rozmontowaliśmy (zupełnie) oksera, ale totalnie się nie wyrobiliśmy (błąd - zabrakło półparady przed zakrętem). Potem już poprawiliśmy na czysto. Zadowolona poklepałam srokacza i do stępa. W międzyczasie stajenni ustawili wszystko na 100 cm, w dalszej części hali ustawili też szereg na dwa foule murek – pijany okser. Gdy złapaliśmy oddech pozbierałam konia do kupy i zagalopowałam. Na początek z prawej nogi. Parkur miał wyglądać tak:
1.stacjonata 100 cm
2.stacjonata 100 cm
3.okser 100 x 80 cm
4.szereg: murek 100 cm (jedno foule) pijany okser 100 x 60
Po dużym łuku najechaliśmy na stacjonatę(wcześniejszą kopertę). Wzięłam napalającego się ogiera na siebie, przytrzymałam i na odskoku łydka. Ładne złożenie się, baskil i poskładanie. Po nim miękkie lądowanie i po dużym łuku na drugą stacjonatę. Znów musiałam przytrzymać nieco Hidalga, ale skok mimo nieporozumień przy najeździe bardzo dobry. Po lądowaniu na dobrą nogę od razu pozbierałam srokatego i ostry zakręt na oksera. Wyrobiliśmy się, więc dalej już poszło gładko. Ładny skok przez oksera i wyprostowanie na szereg. Przytrzymałam Hidalga i mocna łydka przy murku. Ładny, wysoki skok, po nim jedno duże foule i bliskie odbicie na pijanego oksera, który jednak poszedł na czysto. Mile zaskoczył mnie fakt, że mimo niepewności srokacz oddał taki dobry skok. Po skoku od razu zatrzymanie i pochwała. Zmieniłam kierunek i po chwili stępa zagalopowałam. Wykonaliśmy lotną i jedziemy jeszcze raz parkur. Pierwszy najazd bardzo ładny, spokojny, już nie musiałam tak pilnować ogiera. Skok również dobry, młody szybko łapał. Potem dużym zakręt na stacjonatę i tu już musiałam nieco przytrzymać Hidka. Mimo to ładny, ambitny skok. Ogier świetnie zmienił nogę w trakcie lotu dzięki czemu od razu zaczęliśmy kręcić na oksera. Podjechałam daleko pod ścianę, by się wyrobić. Ogier wyraźnie się wyrabiał, ładnie wykonał moje polecenie i spokojnym galopem, tylko odrobinkę przytrzymywanym prze ze mnie najechał na przeszkodę, którą pokonał z dużą zgrabnością. Po lądowaniu wzięłam go na siebie, pozbierałam i na szereg. Znów nieco się napalił, jednak ładnie reagował na pomoce. Murek ładnie, choć lekko spłynął, okser świetnie. Bardzo pasowało mu w tym szeregu jedno foule i wyraźnie chętnie go skakał. Od razu po lądowaniu zatrzymanie. Udało nam się przed linią graniczną (ustawioną z stojaków, miała wyznaczać koniec linii hamowania).
-Dobry konik – Powiedziałam klepiąc ogiera i dając mu krążek marchewki. Ruszyliśmy stępem po derkę wiszącą na jednym ze stojaków. Ostatnie dni były już chłodne, a nie chciałam by koń się przeziębił. Zarzuciłam Hidalgowi na zad, zapięłam z przodu i rozstępowałam zmęczonego mocno konika przez 15 minut. Gdy ten czas minął sprawdziłam, czy nie dyszy i nie jest zgrzany, jednak jeszcze należały mu się dwa okrążenia stępem.
W końcu zatrzymałam go, zsiadłam, poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona i zaprowadziłam srokacza przed boks. Na miejscu rozsiodłałam, poszłam na myjkę dokładnie schłodzić młodemu nogi, sprawdzić czy nic nie ma i odstawiłam do boksu w polarowej derce, by nieco wysechł. Sama poszłam do Tiary, zdałam relację, załatwiłam sprawy papierkowe i przekazałam informację o derce i stanie konia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare