Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
2.07.11 - Trening do memoriału z Zenią

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Don't Make Me Hurt You [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sayuri
Właściciel Stajni
PostWysłany: Sob 21:03, 02 Lip 2011 Powrót do góry


Dołączył: 02 Lut 2010

Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Po długim mizianiu naszej miniaturki wielkiej kosmicznej lamy z kosmosu poszłam leniwie po sprzęt Donciska. Memoriał się zbliżał a ja miałam kompletny brak motywacji. No ale do roboty. Mój facet stał w boksie i grzebał w sianie wyjadając najlepsze ździebełka.
- No, do roboty kochaniutki - powiedziałam łapiąc blondyna za kantar i wyprowadzając go z boksu. Ten oczywiście musiał zarżeć męskim głosem oznajmiając wszystkim panienkom w okolicy ze jest zwarty i gotowy a przy okazji przyprawić mnie o ból zębów z powodu wibracji. Przypięłam go na dwa uwiązy ignorując podskakiwanie w miejscu, mini lewadki oraz grzebanie nogami z powodu bliskości Zenobii w boksie która jak to miała w zwyczaju zlała biednego ogra ciepłym moczem. Zaczęłam czyścić kasztanowca długimi pociągnięciami uważając cały czas na stopy i na jego piątą nogę x.x Jakoś udało mi się go wyczyścić z zaklejek. Plamy na jego łaciatych nogach zostawiłam w spokoju. I tak się zaraz ufajdoli. Zawinęłam mu nogi bandażami i osiodłałam. Było trochę problemów z ogłowiem bo młody sfoszył się na wędzidło. W końcu przyszedł czas na dopięcie popręgu tyle ze… brakło dziurek…
- Deeeeeeeeeeeeeeeiszuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! - wrzasnęłam na pół stajni aż wszystkie konie wystawiły łebki z boksów zastanawiając się co się dzieje
- T…Tak? ^^’ - zobaczyłam po chwili Deiszowy łeb wychylający się z paszarki.
- Spasłaś mojego osła ==’ Robisz to specjalnie co? - mruknęłam -Gdzie dziurkacz do pasków?
- Zaraz ci przyniosę - powiedziała i ulotniła tak szybko że niemal widziałam pozostający po niej dymek. Westchnęłam cicho i czekałam spokojnie aż Deiek przyniesie mi dziurkach. Rysualka zjawiła się po chwili z dziurkaczem i… kupą sprzętu.
- A ty co odwalasz? - wzięłam dziurkach i zaczęłam kaleczyć popręg Donciska.
- Myślisz że dam ci samej bawić się na torze? - Dei wyszczerzyła ząbki i zajęła się czyszczeniem Zenobii. Donto gdy tylko zobaczył zadek kobyły przed sobą zaczął zachowywać się jeszcze bardziej entuzjastycznie.
- Robisz to specjalnie co? - warknęłam ledwo dopinając popręg gdy blondyn miał oczy utkwione w jednym powabnym punkcie. Usłyszałam tylko cichy Deikowy chichot. Nie mogłam wyjść póki Zenobia nie była gotowa bo musiałabym przejść obok niej a to… nie był najlepszy pomysł. Deiszu jednak uporała się z Zenobią dość szybko i obie wyszłyśmy na zewnątrz. Jakoś wdrapałam się na kasztaniątko i zebrałam wodze by nie skoczyć na Zenkę. Deiszu usadowiła się w siodle i mogłyśmy ruszyć na tor. Zenia tańcowała trochę idąc niemal Hiszpanem za to Dont wykonał pasaż wart samych dziesiątek. Czytaj wyglądaliśmy jak para klaunów x.x’.
- Ja idę z zegarem po zewnętrznej - powiedziałam do Deica gdy wjechałyśmy na tor
- Oke, to ja w drugą mańkę po wewnętrznej.
Przytaknęłam lekko i ruszyłam z Donciskiem w prawo po zewnętrznej toru.
Starałam się jakoś wczuć w bujanie kasztanowca, ten wyciągał szkity ciągnąc nieco na ryju. Ostrożnie popuszczałam mu wodze a kasztan parskając wyciągnął głowę w dół. Rozluźnienie grzbietu w jego przypadku oznaczało chorobę morską z powodu bujania x.x Gdy Zenka była daleko pokręciłam kilka wolt dla rozgrzewki i zaczęłam kłus. Młody zaczął przygryzać znów wędzidło. Napierał na moją rękę więc starałam się przekonać go jakoś by podstawił zad. Udało mi się to dopiero po kilku kolejnych woltach. W końcu dałam mu sygnał do galopu. Młody zagalopował spokojnie bo nie widział przed sobą Zenki. Jednak gdy zobaczył ją na horyzoncie rozproszył się nieco. Pacnęłam go lekko bacikiem w łopatkę przywołując do porządku. Zrobiłam tak jedno koło gdy zobaczyłam że Deik do mnie macha. Zwolniłam więc i wyhamowałam blondyna niedaleko niej
- Co? - popatrzyłam na rysualkę
- Mały wyścig? - zaproponowała
- Ile?
- Co powiesz z dojścia na 1600?
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się lekko.
Tak więc chwilka przerwy, Deik zadzwonił po swojego gacha by przyszedł obsłużył fotokomórkę i dał sygnał do startu. Maks przywlókł się po kilku minutach. My ustawiłyśmy się na starcie. Zeny jako faworyta dostała miejsce po zewnętrznej. Po chwili, gdy byłyśmy gotowe, Maks podniósł w górę kapiszonówkę. Strzał i ruszyłyśmy. Doncisk wystrzelił do przodu choć źle mu się biegło bo nie lubił biec jako pierwszy. Wolał trzymać się na drugiej lub trzeciej pozycji przy takim dystansie. Musiałam go mocniej pilnować. Zerknęłam przez ramię. Zeny trzymała się trzy długości za nami. Zbliżał się zakręt. Delikatny przechył, zmiana nogi super. Wyjście z zakrętu udało się dobrze, nie wypadliśmy z rytmu. Cały czas pilnowałam oddechu Donta. Oddychał równo choć nieco szybciej. Cały czas była kontrola. Super. Na prostej udało mi się zdobyć jeszcze dwie długości przewagi. Zenia jednak bez wahania szła za nami niczym parowóz. Kolejny zakręt. Zenia zaczynała odpalać wrotki. Przy wychodzeniu z zakrętu była już tylko trzy długości za nami. Pogoniłam Donta ale ten nie widząc przed sobą rywali jakby nie miał woli walki. Zenia zaczęła się z nami zrównywać. Wtedy Dont odpalił. Zaczął przyspieszać mocno ale nie miał szans przy Zeni która weszła na obroty. Mimo wszystko nie oddał jej pola. Widziałam ze Zenka jest przed nami mimo intensywnego posyłu Doncisk nie zdołał jej już wyprzedzić. Wleciałyśmy na celownik.
- Łooooo yeaaaa! - Deiek wydał z siebie okrzyk radości.
- 1,34’11 dla Zenki i 1,36’06 dla Donciska! - zawołał Maks.
- Graty Deiku - powiedziałam robiąc z Deicem żółwia - Blondynowi brakowało kogoś z przodu. Tylko sprinty biega jak to się mówi ‘wire to wire’
- To chwila przerwy i lecimy mały sprincie? Zenia ma jeszcze sił - poklepała kobyłę po szyi. Zenia choć zgrzana faktycznie zdawała się być niewzruszona. Popatrzyłam na Donciska. Ten oddychał szybciej ale zdawał się nadal tryskać energią. A przynajmniej tryskał chęcią krycia Zeni x.x
- No dobra, 5 furnolgów?
- Stoi - odparła Dei. Spokojnym stępem doszłyśmy do odpowiedniego markera. Przygotowałyśmy się do startu. Maks znów strzelił z kapiszonówki. Tym razem z powodu małego dystansu od początku cisnęłam Donta. Ten od razu załapał i wystrzelił z taka prędkością ze miałam wrażenie że zwieje mnie z siodła. Ogier młócił kopytami piach oddychając coraz głośniej. Obróciłam bata w dłoni pokazując mu go. Blondyn wrzucił jeszcze wyższy bieg. Nie oglądałam się za Zenobią. Nie było czasu. Dont nadal leciał na złamanie karku. Powychodziły mu wszystkie żyły. W końcu wpadliśmy na celownik. Blondyn szybko dał się wyhamować, tak jak i Zenobia. Dwa ścigi dały im obu popalić. Oba konie oddychały ciężko po biegu i oba były zaplute od stóp do głów.
- To było niezłe - powiedziałam z uśmiechem od ucha do ucha
- Za krótki dystans dla Zeny by się rozkręciła - zaśmiała się Dei
-Ale przynajmniej jest 1:1 i żaden z koni nie stracił morale o.
- No przecież nic nie mówię. - Dei popatrzyła na swojego kochasia - Jak tam czasy?
Maks wzruszył ramionami podając nam dralony dla spoconych koni które przyniósł zapobiegawczo. Dzisiejszy dzień był dość chłodny.
- Stoper mi wysiadł.
- No cóż - Dei westchnęła cicho - Ale miałam około półtora długości do ciebie - powiedziała patrząc na mnie
- To całkiem nieźle. - uśmiechnęłam się lekko
Gawędząc wesoło ruszyłybyśmy stępem dookoła toru i terenu Dean aby nasze angole się rozchodziły. Po rozstępowaniu szpryca wodna, masaż i mizianko. Doncisk nie miał siły na nic więcej jak tylko miłosne gruchanie do Zenki od czasu do czasu. W końcu oba świrusy poszły do boksów na zasłużony odpoczynek a my z Deikiem poszłyśmy podręczyć naszego nowego futrzaka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sayuri dnia Sob 21:35, 02 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Don't Make Me Hurt You [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare