Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
20.04.12r. - Trening cross z Jamesem by Dirnu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Sob 16:06, 21 Kwi 2012 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

James pojawił się punktualnie o 17 w Deandrei, mimo że znaczną część drogi przebył piechotą a pozostały kawałek zapchanym po brzegi autobusem. Skrzywił się lekko na myśl o tłoku i gorącu, panującym wewnątrz owego środka lokomocji.
Na razie jednak nic nie poradzi na wygodę podróżowania komunikacją miejską, przyjechał w końcu do pracy. Zaszedł do biura, by powiadomić Deidre o swojej obecności. Wyszedł na podwórze od razu, gdy przekonał się, że może teraz wziąć Sherlocka na trening. Uniósł głowę i spojrzał w niebo, zatrzymując się tuż przed drzwiami budynku. Lekki wiatr i zaledwie kilka większych, szarawych chmurek. Uśmiechnął się - nie będą musieli trenować na hali, a on wolał korzystać z każdej okazji do wypoczynku na świeżym powietrzu.
W środku skręcił od razu do siodlarni, skąd wziął sprzęt ogiera i położył go na ławce przy myjce. W jego dłoni pozostał jedynie kantar, a z kieszeni wystawała końcówka uwiązu. Zacmokał, choć już wcześniej widział, że albinos mu się przygląda. Na przywitanie wyciągnął ku niemu dłoń, by zapoznał się z zapachem. Następnie poczęstował go miętusem i założył kantar, dopiął uwiąz. Otworzył drzwiczki boksu i wyprowadził Locka na myjkę. Ogier szedł spokojnie, nie ociągając się. Na miejscu został uwiązany i porządnie wyczyszczony. Nie musiał dłużej czekać na trening, bo wycieczka do siodlarni była już niepotrzebna. James ułożył na grzbiecie albinosa czaprak, na niego nałożył siodło. Popręg dopiął porządnie już w stajnii, strzemiona zostawił na razie w spokoju. Założył ogierowi ogłowie i ochraniacze, wyprowadził go na dwór. Wstępnie dopasował strzemiona i wskoczył w siodło. Wypchnął Sherlocka z krzyża, dając mu znak do stępa. Ciekaw był jego charakteru, bo w końcu często widywał go na zawodach... W świetnej formie. Wjechali na cross bez postoju na dokładne dopasowywanie strzemion, bo James uznał, że całkiem dobrze pasują. Mężczyzna znalazł wzrokiem wolne miejsce na rozgrzewkę i zaczął od wolty, przenosząc lekko ciężar ciała na prawą stronę. Wewnętrzną łydkę wysunął przed popręg, zewnętrzną cofnął za. Zaczął prowadzić Sherlocka po wężykach, ósemkach i kolejnych woltach. Ogier świetnie się spisywał. Mężczyzna miał zamiar trochę go uelastycznić i - co oczywiste - rozgrzać przed wjazdem na przeszkody. Dał sygnał do kłusa i zawrócił, robiąc wężyka w przeciwnym niż dotąd kierunku. Sherlock wyrywał się do przodu, najwyraźniej zniecierpliwiony ćwiczeniami i trochę ponoszony przez nadmiar energii. Mężczyzna jednak nie chciał ryzykować i kończyć przedwcześnie gimnastyki, więc ściągnął wodze i odchylił się lekko do tyłu. Albinos jednak nie ustępował. James wzmocnił więc pomoce i zatrzymał ogiera całkowicie. Stali chwilę, jeździec nie pozwalał mu nawet ruszyć stępem. Gdy uznał, że był to dla wierzchowca dostatecznie jasny przekaz, ruszył kłusem naprzód. Tym razem Sherlock szedł względnie spokojnie, znosząc gimnastykę.
No, ale tego aż tak przedłużać nie trzeba. Czuło się, że ogier już jest gotów do dalszego treningu. James zrobił z nim jeszcze jedną, większą woltę wolnym galopem, przechodzącym czasami w żwawy kłus. Potem skierował go na pierwszą przeszkodę, którą uznał za najprostszą na początek - to jest na mniejszą kłodę. Skok okazał się dość elastyczny i swobodny, a albinos już pędził na kolejną przeszkodę. Został jednak znowu zwolniony a potem James zawrócił go i nakierował ponownie na tę samą przeszkodę. Okrążył tor w wolnym galopie, szukając kolejnego wyzwania. Chociaż... Dla Sherlocka każda z tych przeszkód była zapewne dość prosta, jeśliby spojrzeć na jego osiągnięcia w skokach. Jeździec, a i dzisiejszy trener siwego, raczej nie był żadnym utrudnieniem na torze. Chyba, że chciał lekko ogiera ukarać lub też powstrzymać. Skierował siwego na niższego grzybka i za tą przeszkodą zaczął zawracać, by skoczyć przezeń jeszcze raz. Sherlock jednak szybko zrozumiał, co jeździec ma zamiar zrobić, więc zaparł się w miejscu, zwracając łeb w stronę trudniejszych stacjonat. James wypchnął go z krzyża i dał łydkami sygnał do kłusa, gdy ogier nie zareagował przeniósł ciężar ciała na przód i ponowił pomoce. Stali tak chwilę aż Sherlock postąpił krok do przodu, bo było mu dosyć niewygodnie z takim środkiem ciężkości. James cofnął ciężar spowrotem i dał sygnał łydkami. Chwila ta była krótka, więc takie obciążenie nie powinno zaszkodzić ogierowi. Najechali w wolnym galopie ponownie na grzybka. Ostatni raz okrążyli galopem cross i ruszyli na tor. Jakiś metr przed pierwszą przeszkodą - niższą kłodą - mężczyzna dał łydkami sygnał do wyskoku. Przeszkoda była niewielka, więc uznał, że po prostu oszczędzi trochę czasu, a ogier z przeskoczeniem problemów mieś nie będzie. Następnie najechali na niższego grzybka. Tutaj James dał ogierowi wolne kopyto w wybraniu momentu wyskoku, zdał się na jego doświadczenie. Przeskoczyli bez problemów i ruszyli na następne przeszkody. Tor był ułożony wedle stopnia trudnośći danych stacjonat.
Mężczyzna skierował ogiera na pierwszą, trzymał go w galopie. Mieli szczęście, że w ostatnich dniach nie padało, bo za kłodą teren był obniżony i przez to mogliby nieuważnie wylądować. Jeździec wspomógł konia przy wyskoku, odpowiednio roznosząc ciężar ciała. Wylądowali twardo na młodej trawie i gruncie. Przejechali między drzewami i James nakierował ogiera wewnętrzną wodzą w lewo, tuż za nimi, zewnętrzną pilnował go by nie schodził przypadkiem na inną trasę. Popędził go lekko - ogier zwolnił, najwyraźniej nie dostrzegając ukrytego w trawie grzybka. Metr przed nim dał sygnał do wyskoku, a albinos wysłuchał, rozglądając się za przeszkodą. Parsknął cicho, gdy ją dostrzegł i ruszył dalej. Mężczyzna ściągnął lekko wodze, zmieniając tempo na umiarkowany kłus. Znów zeskoczyli z lekkiego podwyższenia, tym razem na piach. Mimo to nie było problemów z lądowaniem w sypkim podłożu, które było dobrze widoczne z daleka. Piasek przejechali kłusem, przyspieszając od razu na twardszym podłożu. Wokół gęsto było od krzewów, które mogły trochę rozpraszać Sherlocka, miał nadzieję, że odrobinę szybszy galop skupi go na trasie. Dał sygnał łydką i najechali na rzeczkę płynącą w lekkim wgłębieniu. Siwy zarył kopytami w ziemię, za późno zorientował się na jej obecności. Najwyraźniej skupienie zaczęło go powoli opuszczać. James skręcił z nim stępem na bok, popędził go do kłusa, omijając piasek i roślinność. Wprowadził go na ścieżkę i popędził do galopu. Dał znak do wyskoku około metr przed rzeczką. Przeskoczyli ją bez zapasu, bo była dość szeroka. Nie będą mogli najechać na stół, dopóki koń mocniej się nie zmobilizuje. Sherlock zakręcił za pomocą na prawo, kierując się na kolorowankę. Tym razem roślinność do okoła była zdecydowanie rzadsza, bo zabarwienie przeszkody dostatecznie rozpraszało wierzchowca. James przyłapał się na nieświadomym szeptaniu motywacji i uspokajania ogiera. Nie przestał jednak - niepewność to przecież niepokój, więc trzeba mu zapobiec. Sherlock przeskoczył i wylądował na twardym gruncie. Następna była przeszkoda skok-wyskok zbudowana z dwóch hyrd. Nakierował na nią albinosa i dał znak do wyskoku, także przed drugą przeszkodą. Miał ambicję pokonać stół, ale gdy wylądowali zrozumiał, że raczej nie ma na to szans. Sherlock wyglądał na lekko zmęczonego, skok-wyskok był raczej większym wysiłkiem dla jeźdźca niż tego doświadczonego skoczka.
James zwolnił ogiera do kłusa, anglezując. Mężczyzna chwilę potem przyspieszył lekko i wjechał na dwie prostsze przeszkody i zwolnił do stępa. Mógł sobie jeszcze na nie pozwolić, bo mimo wszystko energii pozostało siwemu całkiem sporo jak na tak proste zadanie. Poklepał wierzchowca po szyi i zeskoczył z siodła. Skierował się z siwym do stajnii.
W środku oblał stawy ogiera chłodną wodą, rozsiodłał go i odprowadził do boksu. Nagrodził kolejnym miętusem i kilkoma ciepłymi słowami. Potem ruszył do domu, na autobus.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare