Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
20.07.2011r. - pierwszy teren Etny (by Kana)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 17:01, 30 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Ustaliłyśmy z Tiarą, że jest już dostatecznie ciepło by wybrać się na dłuższy teren. Postanowiłyśmy wziąć wszystkie konie na raz, w czym Etna i Dev'a niosły by kilka tobołków Smile bo chciałyśmy zostać na noc przy jeziorku. Miała przyjechać też Metka z Speedway'em.
Z samego rana, jak Ti dawała jedzonko kuniom, pojechałam samochodem by przygotować trochę teren pod obozowisko. Nad jeziorem miałyśmy specjalnie przygotowane miejsce, tzn. ogrodzone tasiemką, gdzie mogłyśmy zostawić konie na popas. Gdy przybyłam na miejsce, poprawiłam paliki i ogólnie troche ogarnęłam to miejsce bo zarośnięte było Smile Zostawiłam też tam duży namiot z kocami i kuchenkę do podgrzewania jedzonka. Zrzuciłam jeszcze siano dla koni i przykryłam płachtą, w razie gdyby padało, chociaż sie na to nie zapowiadało. Koło siana, schowałam też butle z wodą dla koni i dla nas. Zostawiłam też tam kilka lekkich derek na noc dla kuni. Wróciłam do Mavera.
Miałyśmy wszystkie spotkać się w stajni o 11, było przed 10 więc jeszcze miałam czas. Ti szykowała prowiant w domu, ja zamiotłam podwórze i zniosłam cały potrzebny nam sprzęt przed stajnie. Przygotowałam też miejsce dla Speedway'a w ostatnim wolnym boksie. Poszłam pomóc Tiarze. Zapakowałyśmy wszystko ładnie w plecaczki i małe pakunku. Były tam kanapki dla nas, jakieś smakołyki dla koni, kilka butelek wody i apteczka pierwszej pomocy. Było w pół do jedenastej i postanowiłam wyprowadzić Devaraję i Etnę, bo to one miały nieść nasz prowiant i trzeba było trochę posiedzieć przy przywiązywaniu wszystkiego Smile Wyprowadziłam najpierw Dev'ę a potem Etniaka. Wzięłam szczotki i zaczęłam czyścić mojego Gniadulca. Etna wierciła się przy czyszczeniu. Była lekko spięta. Z trudnościami, ale wyszczotkowałam jej sierść i wyczesałam grzywę i ogon. Potem zabrałam się za nogi. Tylne ładnie mi podała, ale przy przednich walczyła trochę. Nie dawałam jej spokoju dopóki nie podniosła tej nogi którą chciałam. Koło 11 była już czysta. Zabrałam się szybko za czyszczenie Devki. Z nią nie było problemów i szybko ją wyczyściłam. Było już po 11 a Metki nie było jak na razie widać. Założyłam pas do lonżowania Etnie. Gniada kuliła uszy i prychała ale stała w miejscu. Wzięłam ją na uwiązie poprowadziłam wokół podwórza, żeby zobaczyć czy nie będzie odstawiać jakiś numerów. Szła trochę spięta, ale nie stawiała się. Wróciłam na miejsce i zaczęłam robić masaż na rozluźnienie. W tej chwili usłyszałam samochód w oddali.
Po chwili samochód Metki z przyczepą wjechał na nasz podjazd. Z przyczepy usłyszałam rżenie i stuknięcie kopytem. Zostawiłam Etne i skierowałam się do parkującego auta. Tiaru wyskoczyła szczęśliwa z domu i razem ze mną doszłyśmy do samochodu. Metka wyszła i przywitała się z nami. Miała problemy z Speedem przy wprowadzeniu do przyczepy i dla tego później się zjawiła. Postanowiłyśmy więc, jak najszybciej go wyprowadzić. Metka weszła do środka przyczepy, a my z Ti czekałyśmy aż da sygnał żeby otworzyć klapę.
Po otwarciu klapy, Metka zaczęła powoli nakłaniać ogiera by zszedł do nas. Zajęło nam to trochę czasu, ale w końcu Speed wyszedł z przyczepy. Był spięty i spocony, więc Ti pokazała Metce do którego boksu może go wstawić i tam z nim została aż sie nie uspokoił.

Miałyśmy wyjechać po 12, nawet koło 13. Po południu miałyśmy dojechać nad jezioro, potem rozłożyć namiot, a następnego dnia mamy pławić konie i same się kąpać. Po obiedzie mamy wracać do Mavera.

Cóż ja wróciłam do masażu Etny, a gdy się uspokoiła, zostawiłam ją na chwilkę i poszłam do dziewczyn wypić kawę. Usiadłyśmy wszystkie trzy w kuchni i z Ti zaczęłyśmy opisywać drogę Metce. Moja babcia upichciła nam ciasteczka na podróż i też z nami usiadła. O 11.40 wyszłyśmy z powrotem na podwórze i wyprowadziłyśmy wszystkie konie by je przygotować.
Etna już uspokoiła się i stała spokojnie obok Devy. Metka z Tiarcem szyściły Hidalga, Speed'a i Bomb'a na którym miałam jechać ja. Do pasu Etny przyczepiłam po obu stronach, dwa pakunki z kanapkami. Były lżejsze niż butelki z wodą, apteczka i smakołyki więc postanowiłam że to będzie niosła by jej nie obciążać. Etna pewnie dziwnie się czuła z lekkim obciążeniem, ale niech sie przyzwyczaja Smile. Poklepałam ją i dałam marchewkę w nagrodę, a potem podeszłam do Devaraji. Założyłam jej siodło westernowe i do niego przyczepiłam worki z butelkami, apteczkę i worek ze smakołykami. Klacz stała spokojnie, najwidoczniej nie było dla niej to czymś nowym. Poklepałam ją i poszłam pomóc dziewczyną. Konie były już wyczyszczone. Metka zaczęła siodłać Speeda który był lekko spięty. Z Hidalgiem Ti nie miała problemów, ogier stał zaczepiając Bomb'a co jakiś czas. Mój ogierek próbował odgonić łaciatego, ale mu to nie wychodziło. Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Założyłam mu ogłowie i siodło westernowe. Poklepałam koniaka i poszłam na chwilę do Etny. Tiara z Metką dodatkowo założyły ochraniacze, bo chciały poskakać sobie trochę. No sprawdziłam jeszcze wszystkie pakunki Etny i Devy, a potem poszłam po liny by móc je przywiązać do mojego siodła. Tiara i Metka wsiadły już na swoje ogiery i podjechały do wyjazdu. Ja założyłam kask i poszłam do Bomb'a. Tiśka miała jechać na przodzie, potem Metka z Speedway'em i na końcu ja na Bombie miałam prowadzić nasze konie juczne Laughing Zamieniłam uwiązy klaczy na liny i przywiązałam je do siodła Bomb'a. Podpięłam popręg ogierowi i wsiadłam na jego grzbiet. Sprawdziłam jeszcze wszystko dokładnie i potem dałam lekką łydkę ogierowi, który posłusznie ruszył w kierunku pozostałych ogierów. Dava ładnie ruszyła za nami, a Etna chwilkę się zastanawiała co zrobić, ale pociągnęłam ją lekko za linkę i ruszyła zaraz. Widać było że była lekko spięta, jeszcze nigdy nie wyjeżdżała gdzieś dalej w teren. Szła dosyć blisko bym mogła ją pogładzić więc zrobiłam to.

Wyjechałyśmy z terenu stajni i skierowałyśmy się dróżka obok lasu, którą miałyśmy dojechać do jeziora. Metka i Tiara jechały trochę szybciej z przodu, a ja jechałam z tyłu trochę wolniej. Co jakiś czas rozmawiałyśmy wesoło, a potem nastawała cisza i wszystkie podziwiałyśmy przyrodę Smile Po jakiś 5 minutach, przyśpieszyłyśmy trochę stępa, a potem zakłusowałyśmy. Cóż Bomb i Deva nie mieli żadnych problemów z kłusem, ale Etna trochę sie gramoliła. Zacmokałam - no dalej malutka nie mamy całego dnia, żeby czekać aż się obudzisz - zaśmiałam się i pociągnęłam ją trochę mocniej. Etna przyśpieszyła do energicznego kłusa, jechała prawie obok Bomb'a. Po kilku minutach wszystkie konie się rozluźniły, nawet Etna, która pierwszy raz niosła coś cięższego na grzbiecie. Speed Metki rozglądał się na wszystkie strony i bez strachu szedł za jego niższym kompanem XD Hidu dumny z siebie że prowadzi wszystkie konie szedł energicznie do przodu. Czasami skulił uszy na jakiś nagły dźwięk, ale szedł ładnie do przodu. Przez kilka minut kłusowałyśmy, a potem znów do stępa i wjechałyśmy wszystkie do lasku. Etna spinała się za każdym razem gdy jakaś gałązka pękła, albo przeleciał jakiś ptak. Miała rozszerzone chrapy i rozglądała się na wszystkie strony. Czasami przystawała by powąchać coś. Często kuliła uszy i prychała. Szła lekko poddenerwowana. Mówiłam do niej i kiedy tylko mogłam głaskałam ją po szyi. Po jakimś czasie Tiara zakomunikowała że przed nami jest powalone drzewo, nie zbyt duże, idealne do skoków, więc z Metką zaczęły przygotowywać się. Pierwsza ruszyła galopem Ti. Łaciaty odważnie ruszył na przeszkodę. Dobrze odmierzył foule i mocno się wybił w górę. Skoczył ze sporą rezerwą, a potem wylądował nie tracąc równowagi Smile Tiara pochwaliła go i odjechała na bok by zrobić miejsce Metce. Speed na początku biegł trochę ostrożnie, ale po chwili skupił się na przeszkodzie i przyśpieszył. Mocno wybił się przed przeszkodą i wysoko polecieli z Metką. Potem spokojnie wylądowali. Ja pogoniłam trochę Bomb'a by je dogonić. Objechaliśmy przeszkodę i zaraz byliśmy przy dziewczynach Smile Ruszyłyśmy dalej stępem. Hidalgo i Speed szli podnieceni jeszcze po ostatnim skoku. Szli energicznie do przodu. Ja musiałam męczyć się trochę z Devarają i Etną. Bomb szedł ładnie, ale klacze coś zostawały w tyle. Po kilku minutach dogoniłam dziewczyny, lecz one szykowały się już do kolejnego skoku. Tym razem konar był wyższy, lecz dwójka ogierów nie miała z nim żadnych problemów. Ładnie skoczyli jeden po drugim. Znów musiałam pogonić trochę klacze, ale chyba już się troche obudziły i zaraz przyśpieszyły. Kłusikiem dojechałam do dziewczyn. Potem znów szłyśmy stępa, przed nami był strumyk. Hidalgo i Speed przeszli wesoło chlapiąc na około (Laughing) Ja miałam mały problem z Etną. Pomimo że Deva już przeszła, a New stał w wodzie, ona nie chciała iść Smile Zachęcałam ją głosem. Klacz powoli stanęła na brzegu. Tiara z Metką powoli szły stępa do przodu, poszukując kolejnych przeszkód. Etna była spięta i nerwowo przebierała nogami. Zeszłam z Bomb'a i podeszła do niej - no już spokojnie, spokojnie Smile - pogłaskałam ją i chwilę z nią tak postałam. Kiedy trochę się uspokoiła zacmokałam i znów spróbowałam ją przeprowadzić. Etna powoli zrobiła jeden krok. Pochwaliłam ją i zachęciłam do dalszego przesuwania się. Po chwili Etna przeszła ten mini strumyczek. Poczekałam aż się uspokoi i wtedy znów wsiadłam na Bomb'a i poprowadziłam wszystkie konie kłusem. Szybko dogoniłam resztę. Etna znów się uspokoiła i z zadowoleniem szła do przodu. Wjechałyśmy na mały pagórek, a potem musiałyśmy zjeżdżać po dość stromym zjeździe XD Speedway radził sobie najlepiej ze wszystkich, Hidziu kulił uszy, ale spokojnie schodził. Bomb i Deva radzili sobie nie najgorzej, ale szli bardzo ostrożnie. Etna co chwile kuliła uszy i prychała bo ślizgała się trochę po zboczu. Troche spocona dotarła do samego dołu. Spojrzałam na zegarek i było po 15. Poruszałyśmy się szybciej niż to obliczyłam Smile Teraz wystarczyło tylko przejechać przez łąkę, potem obok lasu i kawałek przez lasek. Byłyśmy już całkiem blisko jeziora. Przez łąkę dziewczyny zaczęły galopować. Mi też udało się to, pomimo trudności z Devą. Etna widząc że wszystkie koniuchy galopują, sama zaczęła to robić. Wyciągnęła galop i zaczęła wyprzedzać Bomba, ale zwolniłam ją trochę. Metka i Tiara ścigały się chwilę. Na wynik nie musiałyśmy długo czekać bo to Speed przegonił Hidalga o pół długości Smile Po chwili zwolniły do kłusa, a ja do nich dojechałam. Wtedy wszystkie ruszyłyśmy spokojnym galopem, który miał trwać aż do końca łąki. Gdy zbliżyłyśmy się do lasu, zwolniłyśmy do kłusa. Etna chciała dalej galopować, ale ją powstrzymałam Laughing Potem przeszłyśmy do stępa. Dojechałyśmy do lasu i weszłyśmy na ścieżkę przy nim. Konie głośno oddychały, teraz pozwoliłyśmy im odsapnąć i jechałyśmy wszystkie na długiej wodzy. Bomb szedł spokojnie rozluźniony. Tiara z Metką jechały obok siebie, Speed dogadywał się całkiem dobrze z Hidalgiem Smile Pomiziałam New Bomb'a, a potem zerknęłam na Devkę. Klaczka też trzymała się całkiem dobrze, strzygła uszami na wszystkie strony i przyglądała się nieznanej ścieżce. Etna szła trochę poddenerwowana, ale nie ociągała się już tak jak na początku. Często przystawała i wąchała jakąś roślinę, albo coś innego. Raz spłoszyła się gdy z krzaka uciekała jakaś jaszczurka. Musiałam przystanąć i poczekać aż się uspokoi. Potem ruszyliśmy dalej. Po jakiś 20 minutach stępa, drużka skręciła i wjechałyśmy w las. Ten jednak był dużo rzadszy od poprzedniego. Słońce przedzierało się w dużych ilościach między drzewami i powiewał miły wiaterek. Dziewczyny przeskoczyły przez mały rowek, a ja go przejechałam Smile Przez kolejne 10 minut jechałyśmy dalej stępem, a potem, gdy dróżka była prosta i nie było na niej już żadnych przeszkód, znów zakłusowałyśmy. Wszystkie konie ochoczo ruszyły do przodu. Jechałyśmy kilka minut kłusem, a potem znów do stępa. Tiara z Metką pojechały skoczyć jakieś powalone drzewo, które leżało po za ścieżką, więc pogalopowały tam, a ja szłam dalej prowadząc klacze. Speed i Hidalgo świetnie sobie poradzili Smile Potem galopowały jeszcze trochę między drzewami. Po kilku minutach dołączyły do mnie. Hidalgo był nieźle spocony, za to po Speedway'u nie było widać zmęczenia Mr. Yellow Dalej szłyśmy stępem. Daleko przed nami widziałyśmy już koniec lasku. Powoli szłyśmy w tamtą stronę.
Było po 16 gdy dotarłyśmy na skraj lasu i zobaczyłyśmy w dole jezioro. Zaczęłyśmy powoli zjeżdżać w dół. Musiałyśmy jechać kawałek przez plażę i dopiero po jakimś czasie dojechałyśmy do miejsca gdzie miałyśmy się rozbić i zsiadłyśmy z koni.
Przywiązałyśmy wszystkie gdzieś tam Laughing a potem dziewczyny pomogły mi zdjąć tobołki z klaczek. Potem rozsiodłałyśmy resztę koni. Nie pomyślałam o tym wcześniej że będziemy mieć ogiery i klacze, więc musiałyśmy inaczej ustawić prowizoryczne ogrodzenie Laughing Potem wpuściłyśmy oddzielnie klacze i ogiery. Dałyśmy im wody i żarełka Zaczęłyśmy rozkładać namiota Smile Trochę nam to zajęło, kilka razy runęło nam na głowy Laughing ale w końcu sobie poradziłyśmy. Przygotowałyśmy sobie spanko i potem poszłyśmy wyszczotkować koniuchy. Etna trochę poddenerwowana, latała po 'mini wybiegu'. Musiałam trochę poczekać, a potem złapałam ją Smile Tiara z Metką czyściły już ogiery, a ja zabrałam się za Etnę. Wierciła się niemiłosiernie i zajęło mi to strasznie dużo czasu, na szczęście Deva zlitowała się nade mną i stała spokojnie przy czyszczeniu. Założyłyśmy wszystkim lekkie derki. Było przed 19 więc postanowiłyśmy przyszykować kolację. Szybko zjadłyśmy, a potem zajrzałyśmy jeszcze do koni by sprawdzić czy wszystko ok. Trochę z nimi posiedziałyśmy i o 21 poszłyśmy do namiotu. W namiocie jeszcze przez jakąś godzinę gadałyśmy sobie, a potem już usnęłyśmy Laughing

Następnego dnia obudziłam się wcześnie, było przed 7. Wstałam cichutko i wyszłam z namiotu. Zaczęłam dawać koniom śniadanie. Wszystkie dalej stały w zagrodzie i nie było żadnego na zewnątrz Smile Po kilku minutach wstała Metka i razem skończyłyśmy dawać jedzenie i wodę koniom. Przed 8 wstała Tiara. Zjadłyśmy śniadanie i spakowałyśmy i pochowałyśmy to co nie było nam potrzebne. Potem siedziałyśmy z końmi. Czyściłyśmy je itp. XD Ja wzięłam Etnę i poszłyśmy na brzeg. Jeszcze nigdy nie była nad jeziorem, więc postanowiłam ją zaznajomić z nim. Chwilę chodziłyśmy po brzegu. Etna zaciekawiona chciała się zbliżyć do wody. Powoli z nią weszłam po kostki. Etna na początku spinała się i drobiła w miejscu próbując odejść z tego miejsca, ale jej nie pozwoliłam :p Po kilku minutach uspokoiła się. Weszłyśmy trochę głębiej. Etna szastała nerwowo ogonem i kuliła uszy. Grząskie błotko było bardzo nie stabilne i Młoda zapadała się trochę Laughing Chwilę tak postałyśmy, a potem pomogłam jej wyjść i postałyśmy trochę na brzegu. Etna uspokoiła się zaraz. Na dzisiaj miała dosyć, więc odprowadziłam ją do zagrody. Było juz po 9 i słońce nieźle dawało. Tiara z Metką przebrały się już w stroje i szykowały konie do pławienia XD' Ja szybko wskoczyłam w mój strój i wzięłam New Bomb'a. Wszystkie trzy poszłyśmy na brzeg. Najpierw weszłyśmy do wody i zmoczyłyśmy nas i konie. Speedway nieźle się bawił ochlapując wszystko dookoła Laughing Pływałyśmy chwilkę z końmi, a potem na nie wsiadłyśmy Mr. Yellow Chwilę pływałyśmy na koniach, a po kilku minutach wyszłyśmy na brzeg. Speed nie chciał wychodzić i Metka musiała go nakłaniać dobrą chwilę. Kiedy już wyszłyśmy wszystkie z wody, zaczęłyśmy jechać stępa wzdłuż brzegu. Po chwili ten stęp zmienił się w galop Smile Chwilę galopowałyśmy. Ogiery się ścigały przez jakiś czas, ale widząc że Speed ich z łatwością wyprzedza odpuścili. Poklepałam Bomb'a. Ogier, pomimo że nie znaliśmy się zbyt dobrze, zachowywał się bardzo dobrze Very Happy Metka z Tiarą pojechały jeszcze na mały spacerek, a ja wróciłam do naszego obozu i zmieniłam New Bomb'a na Devaraję. Poszłyśmy nad brzeg i pochlapałam się trochę z klaczą. Devie na początku nie spodobał się mój pomysł, ale ostatecznie weszła i popływała trochę. Nie wchodziłam na nią, bo nie wiedziałam jak zareaguje, a gdyby się jednak coś stało, nie miałby mi kto pomóc Smile Na brzegu wymasowałam ją i ładnie się rozluźniła. Potem zaprowadziłam ją do Etny. Mój Gniadulec już zdążył się wytarzać i była w błocku. Zaczęłam więc ją szczotkować. Po jakimś czasie wróciła Metka z Tiarą. Odstawiły ogiery do zagrody i też je dokładnie wyczyściły. Potem Tiara zajęła sie Bomb'em, a Metka Devą, bo ja dalej czyściłam Etne. Dochodziła 12, zjadłyśmy coś i dałyśmy mały obiad koniom. Potem napoiłyśmy je. W czasie kiedy konie odzyskiwały energię, my zaczęłyśmy wszystko pakować. Część rzeczy zostawiłyśmy na miejscu, ja miałam potem przyjechać po nie samochodem. Zabrałyśmy tylko to co najpotrzebniejsze - apteczki i wodę. Z Tiarą uzgodniłyśmy że pojedziemy krótszą drogą. Kiedy konie skończyły, zaczęłyśmy je 'ubierać' XD
Z ogierami nie było większego problemu. Potem Tiara z Metką osiodłały Devaraję i zaczęły przywiązywać tobołki. Ja zapięłam Etnie pas i przymocowałam do niego apteczki. Dokładnie jeszcze wszystko sprawdziłyśmy i potem wsiadłyśmy na konie. Była 15 kiedy ruszyłyśmy w drogę powrotną.

Najpierw jechałyśmy przy tym lasku co przedtem, ale kierowałyśmy się na niedużą górę, tzn. miałyśmy zamiar wracać w linii prostej, która prowadziła właśnie przez małą górę. Wiał lekki wiaterek, dzięki któremu nie było czuć tak tego upału. Szliśmy mozolnie obok lasu. Etna ostrożnie szła, co trochę się spinała i prychała. Gdy już zauważyliśmy górę, przyśpieszyliśmy do kłusa by rozbudzić konie. Etna zaczęła mi się trochę stawiać, ale jakoś ja utrzymałam i nakazałam ładnie kłusować Laughing Bomb nie przejmował się niczym dookoła, po prostu sobie spokojnie kłusował. Deva energicznie parła do przodu, ciągnąc trochę. Ogiery z przodu kłusowały równym tempem, spokojnie. Tak kłusowaliśmy całkiem sporo czasu, aż nie dojechaliśmy do początku góry. Tam zwolniliśmy stępa. Wjechałyśmy na szlak który prowadził na około góry, ale był prawie płaski, szeroki i szybko można było się nim przemieszczać. Powoli zaczęłyśmy jechać tą ścieżką. W sumie to nasze konie jeszcze nigdy tędy nie przejeżdżały, tak więc wszystkie szły trochę ostrożnie i wzmogły czujność Laughing Szłyśmy tak spokojnie, aż do 16.30 +- XD Potem ścieżka zaczęła się bardziej piąć w górę. Etna miała małe problemy, ale jakoś wspinała się powolutku. Szliśmy tak z 15 minut, a potem doszliśmy już do punktu z którego mieliśmy już schodzić tylko w dół. Z góry można było zobaczyć naszą małą stajnie. Zaczęłyśmy schodzić powoli. Speed nie wyglądał na bardzo strudzonego, uważnie stawiając kroki schodził w dół. Hidalgo za to był już bardziej spięty, ale też dawał sobie radę. Deva i Etna szły odważnie po moich bokach, im było łatwiej utrzymać równowagę bez jeźdźców. Dalej schodziłyśmy w milczeniu. Nagle New Bomb poślizgnął się i zsunął trochę. Etna przestraszyła się i stanęła lekko dęba. Przeraziłam się że może stracić równowagę na pochyłości i zlecieć w dół, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Podciągnęłam ją do mnie i zaczęłam głaskać. Chwilę do niej mówiłam i kiedy się uspokoiła powoli znów ruszyliśmy całą grupą. Teraz już pochylenie było mniejsze i wjechałyśmy w mały lasek. Wszyscy rozluźniliśmy się bardziej - i konie i my XD Zaczęłyśmy żartować i potem już gadałyśmy o różnych rzeczach. Kiedy dróżka była w miarę równa, jechałyśmy spokojnym kłusem.
I tak przed 18 zjechałyśmy już z górki i teraz wystarczyło przejechać po łące i już byłyśmy w stajni. Na łące napotkałyśmy mały rów. Hidalgo i Speed ładnie go przeskoczyli. Bomb i Deva, pomimo moich zachęt, przejechali go i tylko Etna lekko przeskoczyła go Smile Pochwaliłam ją. Potem spokojnym stępem wracałyśmy dróżką do domciu. 15 minut później wjechałyśmy już na teren zabudowań. Konie szły energiczniej pod koniec, chciały chyba już odpocząć Laughing Stanęłyśmy na podwórzu i zaprowadziłyśmy konie do stanowisk.

Ściągnęłyśmy wszystko z koni i zaniosłyśmy z Ti do siodlarni. Metka swoje rzeczy zaniosła do samochodu. Dokładnie zaczęłyśmy szczotkować konie i schłodziłyśmy je trochę wodą. Potem zaproponowałyśmy Metce by została na noc, jest zmęczona, Speed też, jest późno i lepiej żeby wyjechała rano, kiedy oboje będą wypoczęci Smile Metka skorzystała z zaproszenia. Zaprowadziłyśmy wszystkie konie do boksów i dałyśmy im sporą kolacje i wodę. Potem koło 21 poszłyśmy zjeść kolację i spać XD
Rano zjadłyśmy wspólnie śniadanie i pomogłyśmy Metce załadować Speedway'a bo nie był chętny do tego. Kiedy Speed był już w przyczepie, pożegnałyśmy się z Metką. Kiedy odjechała zabrałyśmy się za sprzątanie boksów Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare